Po blisko czterech dniach poszukiwań ratownicy górniczy dotarli do ciała górnika, który zginął ponad 400 metrów pod ziemią w kopalni Murcki-Staszic.
W czwartek mężczyzna po nocnej zmianie nie wyjechał na powierzchnię. Namierzony sygnał z jego lampy wskazywał na to, że mężczyzna znajduje się w zbiorniku na urobek.
— Tam przede wszystkim działali ratownicy górniczy — powiedział rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, Wojciech Jaros.
Górnik miał 36 lat, w kopalni pracował jako tokarz. Osierocił dwójkę dzieci. Na razie nie wiadomo jak doszło do wypadku. Jedną z prawdopodobnych przyczyn tragedii mogła być chęć skrócenia sobie drogi do miejsca wyjazdu na powierzchnię i nielegalna jazda taśmociągiem. Co rzeczywiście było przyczyną wypadku ustala komisja powołana przez Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach, z udziałem służb kopalnianych i Katowickiego Holdingu Węglowego.
Autor: Łukasz Kałuża