Od 4 maja złagodzone zostały obostrzenia dotyczące pracowników transgranicznych.
Polski rząd zniósł obowiązek 14-dniowej kwarantanny dla pracowników i uczniów mieszkających po jednej, a podejmującej obowiązki pracy czy nauki po drugiej stronie granicy. W przypadku wjazdu do Czech, jedynym utrudnieniem jest, wprowadzony przez czeski rząd, obowiązek przedstawienia raz w miesiącu negatywnego wyniku testu PCR na obecność koronawirusa.
Sprawa budzi kontrowersje po obu stronach Olzy. Specjalne pismo w tej sprawie do czeskiego ministra zdrowia Adama Vojtěcha wysłał europoseł Lewicy Łukasz Kohut, wskazując na to, że dla wielu osób testy są zbyt kosztowne i słabo dostępne.
Jak na razie jednak testy są konieczne, a ich cena waha się od 500-600 zł. Można je wykonać m.in. w Bielsku-Białej albo po czeskiej stronie w Karwinie.
Rząd Republiki Czeskiej nie zajął się w poniedziałek tematem pracowników transgranicznych. W mocy jest rozporządzenie mówiące o obowiązku wykonywania testów PCR raz w miesiącu. Przerwane o godzinie 17:00 obrady, dotyczące nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia publicznego, będą kontynuowane w czwartek.
Tymczasem wicepremier Karel Havlíček chce zaproponować rządowi zniesienie zakazu międzynarodowego transportu osobowego. Jak transport miałby funkcjonować w kontekście restrykcji dot. przekraczania granicy? Na razie nie wiadomo.
We wtorek do Kancelarii Czeskiego Rządu wpłynie petycja czeskich pracowników transgranicznych przeciwko obowiązkowym testom.
Warto śledzić informacje również w j. angielskim dostępne na stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Czeskiej.
Autor: Szymon Brandys /rs/