17 - letni Maks Kaśnikowski wyeliminował faworyta Mistrzostw Polski w tenisie ziemnym Huberta Hurkacza. To największa niespodzianka czwartkowych gier turnieju rozgrywanego w Bytomiu.
Kaśnikowski przed dwoma tygodniami został mistrzem Polski juniorów, a już w II rundzie mistrzostw kraju przyszło mu się mierzyć z 29. tenisistą na świecie. Młody zawodnik grał odważnie i pewnie czym zaskoczył faworyzowanego rywala. Nastolatek przegrał pierwsze trzy gemy meczu, ale odrobił starty i wygrał pierwszą partię 7:5. Również w drigiej partii zaczął mocno i wydawało się, że pokona Hurkacza bez straty seta, gdy na tablicy pojawił się wynik 5:2. Jednak wtedy doświadczenie pokazał turniejowy numer jeden, ostatecznie zwyciężając w całym secie 7:5. W trzecim secie wydawało się, że Hurkacz powoli łapie rytm, ale Kaśnikowski zaczął zagrywać nieprawdopodobne piłki i zwyciężył 6:3.
Szczerze, to ciężko to powiedzieć, jeszcze nie poukładałem sobie tego w głowie tego całego meczu, będę to musiał sobie przeanalizować i dokładnie przemyśleć jak to zrobiłem, bo jestem w szoku tak jak zresztą chyba wszyscy i bardzo się cieszę, że mogłem wygrać - mówił tuż po spotkaniu Maks Kaśnikowski - Starałem się grać agresywnie, wchodzić na return i po prostu nie bać się gry. Myślę, że z każdym meczem będzie coraz trudniej, mimo że to dzisiaj był Hubert Hurkacz, to uważam że jest tutaj jeszcze wielu świetnych zawodników z którymi będzie tak samo trudno.
Swoje mecze gładko wygrali Kamil Majchrzak i Kacper Żuk. Ten drugi, po porażce Hurkacza stał się jednym z faworytów do gry w finale. Czy czuje się na siłach by zaatakować złoty medal?
Oczywiście, że chciałbym namieszać, chciałbym też się sprawdzić na tym najwyższym światowym poziomie, ale nie patrzę w ten sposób, że ja tu muszę, ja tu tylko mogę i liczę na parę dobrych meczy z dobrymi zawodnikami i o to tylko tak na prawdę chodzi - mówił po wygranym meczu II rundy Kacper Żuk.
W turnieju pań z zawodów odpadła w 1/8 ubiegłoroczna mistrzyni Polski, Stefania Rogozińska - Dzik. Do kolejnej fazy awansowała Maja Chwalińska. Urodzona w Dąbrowie Górniczej tenisistka w tym turnieju idzie jak burza.
Napewno stać mnie na o wiele lepszą grę i po prostu skupiam się na zadaniu jakie sobie stawiam przed meczem więc wiem, że mogło być o wiele lepiej - powiedziała zawodniczka na codzień trenująca w Bielsku - Białej.
Do finału aspiracje zgłasza tenisistka miejscowego Górnika Bytom Magda Fręch, która wczesnym popołudniem pokonała sosnowiczankę Paulę Kanię - Choduń.
Grałyśmy ze sobą tydzień temu we Wrocławiu więc wiedziałam czego się spodziewać, wiedziałam że będzie mega ciężki mecz i byłam na to przygotowana, ale wszystkie gemy były tak na prawdę na przewagi, to nie było tak, że na sucho, że do zera, jednak w tych decydujących momentach wygrywałam - mówiła turniejowa dwójka.
Na bytomskich kortach pozostały jeszcze trzy dni rywalizacji. Finały gier pojedyńczych zaplanowano na niedzielę.
Autor: Piotr Muszalski/pm/