Siatkarze GKS Katowice wrócili do gry po długiej przerwie i dość nieoczekiwanie szybko rozprawili się z Cerrad Eneą Czarnymi Radom.
Podopieczni Grzegorza Słabego, mimo że nie byli w rytmie meczowym, nie było po nich tego widać. Od początku rządzili na radomskim parkiecie, choć trzeba przyznać, że gospodarze mieli swoje problemy. W szeregach Czarnych zabrakło Bartosza Zrajkowskiego, Bartłomieja Grzechnika i Dawida Konarskiego. Katowiczanie dobrze weszli w to spotkanie przede wszystkim dzięki świetnym zagrywkom Kamila Kwasowskiego. Skrzydłami skutecznie grali Jakub Jarosz i Jan Nowakowski co dało gościom przewagę aż 8. punktów. Radomianie potrafili jeszcze odpowiedzieć i zmniejszyć przewagę, ale od stanu 18:13 dla przyjezdnych na parkiecie rządził już tylko jeden zespół. Siatkarze GieKSy wygrali tę partię do 16.
Początek drugiego seta był wyrównany i dopiero serwis Adriana Buchowskiego dał gościom dwupunktową przewagę. Kiedy na zagrywce pojawił się po chwili Nowakowski ta przewaga urosła już do czterech punktów. Do świetnego serwisu goście dołożyli skuteczne ataki Zniszczoła i Kwasowskiego. Seria katowiczan trwała w najlepsze i nawet przerwa wzięta przez trenera Czarnych nie wytrąciła ich z systematycznego powiększania przewagi. Goście utrzymali koncentrację i dobre tempo do końca seta wygrywając partię znów do 16.
W trzecim secie goście udowodnili, że przyjechali do Radomia po komplet punktów. Miłosz Zniszczoł, Adrian Buchowski i Kamil Kwasowski z każdym punktem prezentowali się coraz lepiej. Do skutecznej zagrywki i coraz lepszych ataków dołożyli blok, m. in. imponujące zagranie Kwasowskiego na 8:5 dla GKS. Robert Prygiel ratował się czasem i rotacjami w składzie, ale te zagrywki na niewiele się zdały i katowiczanie w imponujący sposób nie dali szans miejscowym.
Cerrad Enea Czarni Radom - GKS Katowice 0:3 (16:25, 16:25, 21:25)
Czarni: Kędzierski, Loh, Dryja, Gąsior, Sander, Josifow, Nowowsiak (libero) oraz Firszt, Ostrowski.
GKS: Firlej, Buchowski, Nowakowski, Jarosz, Kwasowski, Zniszczoł, Watten (libero) oraz Drzazga.
Autor: Piotr Muszalski/pm/
