Siatkarze katowickiego GKS - u wygrali w pięciu setach z Cuprum Lubin. To już ósma wygrana podopiecznych Grzegorza Słabego, która wywindowała GieKSę na 6. miejsce w PlusLidze.
Od początku spotkania goście dobrze radzili sobie w przyjęciu i prowadzili 7:4 także po dwóch blokach. Siatkarze GKS - u byli pewni swego, co potwierdzali dobrą, odrzucającą zagrywką. Dopiero seria zagrywek Miguela Tavaresa zmniejszyła przewagę między obiema drużynami do dwóch punktów. Lubinianie doprowadzili do remisu po 13, a potem objęli prowadzenie po asie Smolińskiego. Cuprum dzięki zagrywce i obronie, powiększyło przewagę. Pod koniec seta GKS otrząsnął się z niemocy, co udowodnił as Jarosza w ważnym momencie (23:21). Po punktach Szymańskiego i błędzie środkowego rywali gra toczyła się na przewagi. Dwie ostatnie akcje seta należały do gości.
Katowiczanie pewnie rozpoczęli kolejną partię. Po punkcie Szymańskiego na 11:7 dla GieKSy brazylijski trener lubinian poprosił o czas. Gospodarzo dobrze on zrobił, bo zbliżyli się do rywali na dwa punkty (14:16) w dużej mierze dzięki świetnemu serwisowi. Przyjezdni potrafili się odgryźć dzięi punktom Szymańskiego. W tym secie dobrze radził też sobie Kamil Kwasowski. Kiedy set wkraczał w decydującą fazę, goście dotknęli siatki i prowadzili już tylko 20:19. Do samego końca nie było wiadomo, kto okaże się lepszy o dwie wygrane akcje, bowiem znów doszło do grania na przewagi. Końcówka seta nie była szczęśliwa dla katowiczan. Po błędzie dotknięcia siatki i asie Kamila Maruszczyka Cuprum wyrównał.
Od początku trzeciej partii trwała walka punkt za punkt i wzajemnie próby przełamania w akcji po przyjęciu. Po punkcie Jarosza GieKSie udało się uzyskać dwa punkty przewagi, która znikała i wracała wraz z upływem kolejnych akcji (10:12). W połowie seta goście popisali się kilkoma blokami, a ten Firleja na 19:16 dla GKS-u, zbudował już niezłą zaliczkę przed końcówką seta. Chwilę potem asa posłał Nikołaj Penczew, a potem na blok lubinian nadział się Zniszczoł i zrobiło się po 21. Końcówkę katowiczanie przegrali na własne życzenie i było wiadomo, że dla nich czwarty set będzie decydujący.
Wydarzenia z końcówki seta numer trzy podrażniły GieKSę na tyle, by wzmocniła swoją obronę i kontratak, jednak wciąż doskwierała jej skuteczność. Ponownie musieli mozolnie budować swoją przewagę na parkiecie i wystrzegać się niepotrzebnych strat punktów. Gospodarze konsekwentnie korzystali z Jimeneza. Nadzieję GKS - owi dawał swoimi atakami Jakub Jarosz, dzięki którym utrzymywała się nieznaczna przewaga gości. Potem asa dołożył zmiennik Jan Nowakowski (16:20). Od tego momentu gra lubinian załamała się, a goście w dość łatwy sposób doprowadzili do tie - breaka.
Piąty set zaczął się dość nerwowo. Z obu stron siatkarze nie wystrzegali się błędów. Szczególnie raziła słaba zagrywka. Jednak to GKS prowadził przy zmianie stron 8:6. Katowiczanie utrzymali przewagę, a blok na Jimenezie (9:12) zbliżył przyjezdnych do wygranej. Gospodarze zdołali wyrównać. ale od stanu 13:13 dwie kolejne akcje punktowali już siatkarze z Katowic.
Cuprum Lubin - GKS Katowice 2:3 (24:26, 27:25, 25:23, 18:25, 13:15)
Cuprum Lubin: Tavares, Smoliński, Penczew, Ferens, Jimenez, Gunia, Szymura K. (libero) oraz Maruszczyk, Zawalski, Jakubiszak, Lorenc, Magnuszewski.
GKS Katowice: Kwasowski, Jarosz, Kohut, Buchowski, Zniszczoł, Firlej, Watten (libero) oraz Szymański, Nowosielski, Ogórek (libero), Nowakowski.
Autor: Piotr Muszalski/pm/