Zaostrzył się protest w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Górnicy we wszystkich zakładach wydobywczych spółki rozpoczęli strajk pod ziemią.
Ze względów bezpieczeństwa jest to kilkadziesiąt osób w każdej kopalni, chociaż chętnych było więcej. Zaostrzenie strajku to odpowiedź na brak efektów kolejnej rundy rozmów, podkreślają przedstawiciele Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego JSW.
Przypomnijmy, że jednym z głównych postulatów jest odwołanie prezesa zarządu spółki, Jarosława Zagórowskiego. Zdaniem związkowców, to z jego winy sytuacja finansowa JSW jest tak trudna.
— 80 milionów kosztował remont siedziby zarządu spółki, 27 milionów zł JSW wpakowała w hotel Różany Gaj w Gdyni. Wielomilionowe kwoty płyną do zewnętrznych firm, m.in. piarowskich czy konsultingowych. W sumie te 400 milionów zł, które prezes chce uzyskać z realizacji programu naprawczego, sam wyrzucił w błoto, bo lista jego nietrafionych inwestycji i bezsensownych wydatków jest bardzo długa. I teraz ten prezes chce, aby górnicy zapłacili za jego niekompetencję — mówi Roman Brudziński, wiceszef Solidarności w JSW.
Jak dodał przewodniczący, górnicy są gotowi zacisnąć pasa, ale pod warunkiem odwołania prezesa Zagórowskiego. Załoga jest w stanie także szybko odpracować straty spowodowane ponadtygodniowym wstrzymaniem wydobycia.
Autor: Joanna Opas