Śląska godka jako osobny język. Tego chcą członkowie stowarzyszenia Ślōnskŏ Ferajna.
Dziś na katowickim rynku zorganizowane zostało wydarzenie które zwrócić miało uwagę na problem zanikania gwary. Z wielu żółto-niebieskich kartek powstał blitzableiter, czyli po polsku piorunochron.
Jak mówi jeden z organizatorów, Peter Langer konstrukcja to symboliczna ochrona tradycji.
Na każdej z kartek przechodnie zapisywali ulubione śląskie słowo. Pojawiały się więc chahory, bajtle czy lipsty.
7 marca Górny Śląsk odwiedzi Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Do tego czasu stowarzyszenie czekać będzie na kolejne śląskie słówka.
Autor: Kamil Jasek/ml/
Stan klęski żywiołowej w kilku województwach