Wczoraj w Chorwacji zatrzymano Romana Zdzisława S., byłego funkcjonariusza plutonu specjalnego Pułku Manewrowego Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach, który 16 grudnia 1981 roku podczas stanu wojennego - według ustaleń prokuratury - strzelał do górników kopalni "Wujek".
Byłemu funkcjonariuszowi plutonu specjalnego MO grozi do 10 lat więzienia, tłumaczy szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej prokurator Andrzej Pozorski.
Prokurator Andrzej Pozorski w rozmowie z IAR wyjaśnia, że zatrzymanemu podobnie jak innym funkcjonariuszom skazanym już w tej sprawie grozi kara więzienia:
#audio1
Prokurator Andrzej Pozorski zapewnił, że postępowanie w tej sprawie ne powinno być długie:
#audio2
Roman S. na stałe przebywał w Niemczech, zrzekł się obywatelstwa polskiego i przyjął niemieckie. Prokurator Andrzej Pozorski wyjaśnia, że zatrzymanie Romana S. było możliwe dzięki wydaniu w 2013 roku Europejskiego Nakazu Aresztowania:
#audio3
Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji powiedział, że mężczyzna został przetransportowany do aresztu śledczego. Z nieoficjalnych źródeł, , wynika, że Roman S. ukrywał się za granicą i miał zmienioną tożsamość. Był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania.
Osądzenie byłych milicjantów oskarżonych o największą zbrodnię stanu wojennego było niezwykle trudne. Proces w pierwszej instancji toczył się trzy razy. Ostateczny wyrok, w którym sąd uznał winę i wymierzył kary po kilka lat pozbawienia wolności kilkunastu byłym członkom milicyjnego plutonu specjalnego, zapadł dopiero w kwietniu 2009 roku - po niemal 28 latach od tragedii.
16 grudnia 1981 roku podczas pacyfikacji kopalni Wujek w Katowicach zginęło 9 górników. Komunistyczne władze wysłały milicję i wojsko, wyposażone w czołgi i broń ostrą, aby stłumić strajk przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Górnicy mieli do obrony łańcuchy, kilofy i pręty. Od kul plutonu specjalnego ZOMO zginęło 9 górników, a ponad 20 zostało rannych.
Protest rozpoczął się na wieść o aresztowaniu w nocy z 12 a 13 grudnia Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Solidarności w Wujku. Stan wojenny i docierające informacje o brutalnych pacyfikacjach innych kopalni, skłoniły ich do stawienia oporu. Po trzech dniach strajku władze zdecydowały o uderzeniu na kopalnię. Początkowo siły milicyjno-wojskowe użyły armatek wodnych, rozpędzając tłum kobiet z dziećmi, które próbowały zatarasować wejście do zakładu. Następnie czołgi rozbiły mur fabryczny, torując drogę szturmującym oddziałom ZOMO.
Roman S. na razie przebywa w Zakładzie Karnym na Służewcu w Warszawie, w najbliższych dniach zostanie przetransportowany do aresztu śledczego w Katowicach, gdzie będzie przesłuchiwany.
/iar/mm/