Rozalka Łakoć wyglądała jakby wybierała się do kabaretu.
Mocny makijaż i wyzywający strój nie przystawał ani do pory dnia, ani do miejsca. Stały w podwórku kina Ars, gdzie dziewczyna czekała na rozpoczęcie popołudniowego seansu.
— Tak, Władek to mój narzeczony. Lubię go, bo chce do czegoś dojść w życiu. Obiecał mi, że jak wszystko dobrze pójdzie, to wyjedziemy do Ameryki. On będzie wielką szychą, a mnie wypromuje w Hollywoodzie. Jestem zgrabna, powabna. W czym jestem gorsza od takiej Poli Negri? Też będę grała niewolnicę miłości. Zresztą Władek też ma zadatki na gwiazdę. Ostatnio dla draki pożyczył ode mnie suknię i pytał jakby wyglądał jako kobieta. Zgrywus taki, że boki zrywać. Chaplin przy nim wysiada.
Po chwili Rozalka weszła do kina, a Amaltea skierowała się do hotelu. Po drodze zatrzymała się jeszcze przy trafice Juliusza Góralskiego. Zaciekawiony mężczyzna sam zaczął opowiadać.
— Ale afera z tym włamaniem, co? Całe miasto huczy od podejrzeń. Sam główkuję, kto mógł to zrobić. Nie wiem, choć przy okazji tej sprawy przypomniała mi się dziwna sprawa. W ostatnich tygodniach regularnie wieczorami przychodziła tu kobieta. Szczupła, powabna. Twarzy nie widziałem, bo zakrywała ją chustką. Zaskoczył mnie jej głos. Taki niski, chropowaty, jakby w swoim życiu wypaliła za dużo tytoniu. A dla Pani co? Paczkę cygaretek? Już służę — podał Amaltei pudełeczko. — Powodzenia w sprawie! — dodał na odchodne.
Ostatnią rozmowę detektyw przeprowadziła z recepcjonistką hotelu rodziny Zygmuntów. Panienka była podekscytowana. Wyznała, że kocha kryminały i bardzo chciałaby pomóc.
— Bardzo jestem ciekawa, kto za tym stoi — szczebiotała. — A może ten tajemniczy pan, który wynajmował przez kilka tygodni pokój, z którego zrobiono podkop? W księdze meldunkowej wpisał się jako Bródka. Dziwny taki. Prawie nie wychodził z pokoju. Wieczorami przychodziła do niego tylko jakaś dziewczyna, pewnie lokalna panienka do towarzystwa. Wychodziła nad ranem. Duża kobieta. Szła ociężałym krokiem po schodach, aż pod nią skrzypiały! No, ale nie dowiemy się już nic więcej. Ten Bródka wymeldował się w piątek nad ranem. Zostawił należność i duży napiwek. I tyle go widzieli!
Amaltea uśmiechnęła się i poprosiła, żeby przynieść jej do pokoju wczesną kolację. Zamówiła też dorożkę na dworzec na rano. Wiedziała, że sprawa jest już zamknięta i może opuścić to miasto.
A teraz pytanie do słuchaczy – Kto stoi za włamaniem i w jaki sposób udało się zrobić podkop?
Przez całe lato będziemy rozwiązywać kryminalne zagadki. Każdy, kto ma w sobie żyłkę detektywistyczną, chce przez moment poczuć się jak Sherlock Holmes albo Herkules Poirot lub po prostu dobrze bawić – proszę śledzić nasz wątek sensacyjny. Co tydzień inny.
Kryminalne Tajemnice Radia Katowice przez całe wakacje od wtorku do czwartku po 21:00, w piątek finał – także po 21:00 i nagrody dla tego, kto rozwiąże zagadkę.