"Działania typowo operacyjne, czyli pompowania i kwestie związane z ratowaniem życia i zdrowia ludzi, są już za nami. Jestem w miarę spokojny" – mówi w Radiu Katowice śląski komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Wojciech Kruczek. "Jedynie kwestia rzek jest pewnym zagrożeniem, ale monitorujemy je i przechodzimy w drugi cykl akcji - pomocy powodzianom" – zapowiada.
Śląski komendant wojewódzki PSP wymienia, że obecnie pomoc będzie koncentrować się na kwestiach związanych ze sprzątaniem, wywożeniem nieczystości i zbiórkami, które mają pomóc poszkodowanym w powodzi osobom.
— Zdecydowanie jest już spokojnie. Sumarycznie od 12 września od godziny 20. do godziny 6. dziś odnotowaliśmy 8660 zgłoszeń. Ogromna liczba była w niedzielę, bo to był dzień, w którym spadła duża ilość ponownego deszczu. To spowodowało zalania wielu miejsc — mówi gość Radia Katowice zapytany czy sytuacja na terenie województwa śląskiego uspokoiła się.
"Od północy do godziny szóstej nie odnotowaliśmy żadnych zdarzeń, co pokazuje że skala tego zjawiska już znikła. Realizujemy tylko 14 zdarzeń długoterminowych. Polegają na odpompowywaniu wody w paru miejscach i monitorowania wałów na bieżąco" — dodaje st. bryg. Wojciech Kruczek.
W których miejscach pracy jest teraz najwięcej? "Kończymy działania w powiecie bielskim, między innymi w Czechowicach-Dziedzicach gdzie wczoraj i przedwczoraj oprócz Państwowej Straży Pożarnej działały również kompanie wojewódzkiego odwodu operacyjnego OSP. Zastępów było tam naprawdę sporo. W większości udało nam się odpompować wodę. Teraz będzie czas na sprzątanie i na powracanie do pierwotnego stanu tego miejsca" — odpowiada śląski komendant PSP. "Kluczowym elementem dla nas jest teraz rzeka Odra, gdzie jeszcze w trzech miejscach na wskaźnikach mamy przekroczone stany alarmowe. RZGW monitoruje na bieżąco wały. Gdy tylko pojawiają się jakieś przecieki lub miejsca, w których moglibyśmy się czegoś obawiać, realizujemy działania wspólne w celu zabezpieczenia tych wałów" — dodaje.
St. bryg. Wojciech Kruczek mówi na antenie Radia Katowice, że śląska komenda wojewódzka PSP nie musiała się posiłkować wsparciem kadrowym z innych województw.
— Jedynie pojawił się zestaw dronowy nad zbiornikiem raciborskim. Jeden był od nas, drugi spoza województwa. To był cały zewnętrzny posiłek" - zapewnia. "Mamy w województwie śląskim bardzo silną bazę. Państwowa Straż Pożarna 45 jednostek ratowniczo-gaśniczych, dodatkowo 3 posterunki, mamy 944 jednostki OSP. Pomimo że ulewne deszcze przeszły przez całe województwo, w głównej mierze były na południu województwa śląskiego. Mogliśmy rotować siłami z pozostałych powiatów czy to jednostek PSP i OSP — dodaje.
Śląski komendant wojewódzki PSP mówi, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej na południu województwa śląskiego ułatwiło pracę strażakom
— Ze względu na to, że 15 września to był trudny dzień. Przez pierwsze 12 godzin odnotowaliśmy ponad 4,5 tys. zgłoszeń. To spowodowało, że natłok pracy był ogromny. Nie wiedzieliśmy, jak będą wyglądać kolejne dni. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej od 16 września dawało nam możliwość realizacji naszych zadań z pewnym ułatwieniem. Mogliśmy nakazać ludziom ewakuację, ograniczenie przemieszczania się i ruchu w pewnych miejscach. W normalnych okolicznościach to pewne utrudnienie, bo ludzie często - mimo próśb - nie chcieli się poddawać ewakuacji" — mówi gość Radia Katowice.
Gościem Radia Katowice jest Śląski Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej starszy brygadier Wojciech Kruczek. Dzień dobry.
Dzień dobry. Witam serdecznie.
Na wstępie dziękuję, że znalazł pan chwilę żeby odwiedzić Radio Katowice w tym gorącym czasie dla was, ale w sumie nie tylko dla was, ze względu na sytuację powodziową. Panie komendancie z pana perspektywy, z perspektywy strażaków, możemy mówić, że w regionie jest już w miarę spokojnie?
Tak, zdecydowanie jest już spokojnie. Sumarycznie odnotowaliśmy od ubiegłego tygodnia, od 12 września od godziny 20:00 do teraz - 8660 zgłoszeń. Ogromna ilość była w niedzielę. To był dzień, w którym spadła duża ilość deszczu, ponownego, i to spowodowało zalania wielu miejsc. Dzisiaj od godziny 24:00 do godziny 6:00 nie odnotowaliśmy żadnych zdarzeń, co pokazuje, że faktycznie skala tego zjawiska -i związane z nią bieżące utrudnienia- już znikła. Realizujemy tylko 14 zdarzeń, to są zdarzenia takie długoterminowe polegające na odpompowywaniu wody jeszcze w paru miejscach oraz monitorowaniu wałów [przeciwpowodziowych – przyp. red.] na bieżąco.
Czy są jakieś regiony, które wymagają teraz szczególnego państwa zainteresowania?
Kończymy działania w powiecie bielskim, w Czechowicach-Dziedzicach między innymi gdzie wczoraj i przedwczoraj działały oprócz Państwowej Straży Pożarnej również kompanie Wojewódzkiego Odwodu Operacyjnego Ochotniczych Straży Pożarnych. Zastępów było tam naprawdę sporo. Udało się nam już w większości odpompować wodę, więc teraz już będzie czas na sprzątanie i na przywracanie do pierwotnego stanu tego miejsca. Oczywiście kluczowym dla nas elementem jest teraz rzeka Odra, gdzie jeszcze w trzech miejscach na wskaźnikach, mamy przekroczone stany alarmowe, więc RZGW monitoruje na bieżąco wały. Jak tylko pojawiają się jakieś przecieki czy miejsca, w których moglibyśmy się czegoś obawiać, realizujemy działania wspólne w celu zabezpieczenia tych wałów. Chyba to jest jedyne zagrożenie, które obecnie jest na terenie województwa śląskiego. Z tego co jeszcze wiem, na rzece Pszczynce w powiecie pszczyńskim również jest jeszcze przekroczony stan alarmowy.
Między innymi właśnie w części województwa śląskiego wprowadzono stan klęski żywiołowej. Czy taka zmiana, takie wprowadzenie wymaga od państwa jakiś szczególnych działań? Czy one się wtedy czymś różnią, czy niekoniecznie?
Nam ułatwia to prace. Ze względu na to, że 15 [września – przy. red.] był tak trudny dzień, bo naprawdę przez pierwsze 12 godzin, od godziny 24:00 do 12:00, odnotowaliśmy ponad 4 500 zgłoszeń, co spowodowało że natłok pracy był ogromny. Nie wiedzieliśmy tak naprawdę, jak będą kolejne dni wyglądać bo one były uzależnione od prognozy pogody i od fali powodziowej, która nadejdzie. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej od dnia kolejnego, czyli 16 września, dawało nam możliwość realizacji zadań naszych z pewnym ułatwieniem, bo mogliśmy nakazać ludziom ewakuację, nakazać ograniczenie przemieszczania się, ruchu w pewnych miejscach, co w normalnych okolicznościach jest pewnym utrudnieniem, bo ludzie często niestety, chociaż sugerowaliśmy i prosiliśmy o to żeby do ewakuacji doszło, nie chcieli się jej poddawać, ale to były najlepsze momenty żeby tę ewakuację przeprowadzić, co widzimy w szczególności w województwie dolnośląskim i opolskim. Później, gdy już nadejdzie woda, nie dość że ryzykujemy życie tych ludzi, często droga lądowa wtedy już jest odcięta i na przykład trzeba realizować ewakuację droga powietrzną, i tym samym ryzykujemy życie strażaków czy funkcjonariuszy innych służb, którzy taką ewakuację realizują.
Mieliśmy przypadek, że ktoś wjechał samochodem na teren zbiornika Dzierżono Duże i nie mógł wydostać się samodzielnie. Czego nie robić żeby nie utrudniać wam pracy?
Zdecydowanie w tym pierwszym etapie bo mieliśmy nawet sytuację chyba w zbiorniku Racibórz, gdzieś tam pewne osoby też próbowały nawet wchodzić do czaszy zbiornika.
Turystyka powodziowa tak zwana?
Oczywiście. Ruch czy to kołowy czy pieszy na koronie wałów – to jest wszystko zabronione w tym okresie powodziowym. Po pierwsze wały są przesiąknięte, są narażone na zniszczenia, więc każde obciążenie tych wałów też jest ryzykowne dla nich. Po drugie utrudnia nam to po prostu pracę a także niestety powoduje niebezpieczeństwo dla tych ludzi, którzy nieostrożnie podróżują sobie tam i tę turystykę uprawiają.
Tak się zastanawiam, bo tutaj doszły kolejne interwencje i zdarzenia którymi trzeba się zajmować, ale pożary nie zniknęły magicznie na czas tej sytuacji powodziowej. Czy musieli się państwo posiłkować, bądź dalej muszą, jakimiś posiłkami z innych województw?
Nie musieliśmy. Jedynie zestaw dronowy pojawił się nad zbiornikiem raciborskim. Mieliśmy jeden zestaw od nas, drugi zestaw spoza województwa i to był cały zewnętrzny posiłek. Tak naprawdę mamy w województwie śląskim bardzo silną bazę. Po pierwsze Państwowa Straż Pożarna ma 45 jednostek ratowniczo-gaśniczych, dodatkowo 3 posterunki, mamy 944 jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych. Tutaj, pomimo tego że te ulewne deszcze przeszły przez całe województwo, to tak naprawdę w głównej mierze były na południu województwa śląskiego, więc mogliśmy później rotować sobie siłami z pozostałych powiatów czy to jednostek PSP czy to jednostek OSP, i tak robiliśmy.
Czy wzmożone działania i praca na tych podwyższonych obrotach potrwa jeszcze kilka dni, tygodni? Jak pan komendant szacuje?
Myślę, że te typowe działania operacyjne, czyli wypompowywania i kwestie związane z ratowaniem dobytku, czy też życia, zdrowia ludzi są już za nami. O to jestem w miarę spokojny. Prognozy pogodowe również wyglądają dobrze, tak jak powiedziałem, jedynie kwestia rzek jest tu pewnym zagrożeniem, ale monitorujemy je, więc przechodzimy już teraz ewidentnie w jakby drugi cykl akcji – pomocy powodzianom. Tutaj są kwestie i sprzątania, i pomocy w wywożeniu tych nieczystości, czy nawet zbiórki, które są realizowane szeroko w Polsce, również w województwie śląskim, które służą temu żeby tym osobom poszkodowanym pomóc.
Monitorowanie wałów, pompowanie wody czy coś jeszcze z takich zdarzeń bieżących wchodzi w grę?
Oczywiście, codzienne działania, które się pojawiają, to są jakieś pożary, zdarzenia bieżące, ale na ten moment na szczęście nie mamy żadnych takich bardzo trudnych zdarzeń, które w województwie śląskim w ostatnim czasie faktycznie występowały.
Od ponad pół roku pan komendant jest na swoim stanowisku i czas nie jest łatwy bo jak nie pożary to sytuacja powodziowa. Czy powiedziałby pan, że to jest największa akcja w pana karierze?
Tak, myślę że tak. Każda akcja jest specyficzna. Ta akcja jest rozległa bardzo, ona tutaj w czterech powiatach plus miasto Bielsko-Biała, to są bardzo mocno dotknięte powiaty stąd też stan klęski żywiołowej, który został w nich wprowadzony. To jest akcja siedmiodniowa. Praktycznie od zeszłego tygodnia trwająca. Pozostałe akcje też były specyficzne, chociażby pożary nielegalnych wysypisk śmieci w Siemianowicach Śląskich, które też trwały dosyć długo, skaziły glebę, powietrze. Każda z tych akcji jest specyficzna, daje dużo doświadczenia, dużo wiedzy i też buduje zespół ludzi, który nad tym pracuje.
To czego państwu życzyć na ten najbliższy czas?
Może trochę spokoju (śmiech).
To tego życzę. Starszy brygadier Wojciech Kruczek - Śląski Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej był gościem Radia Katowice. Dziękuję.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.