W radiowej galerii Na żywo, prezentowana jest wystawa fotografii prof. Pawła Lampe pt. Świat okiem chirurga.
Autor prezentuje prace ze swoich wypraw w najwyższe góry świata: Andy i Himalaje. Wybitny lekarz-chirurg, pionier, którego dokonania wpisały się na trwałe w historię polskiej medycyny, odsłania na niej swoje nieznane oblicze, fascynację górami. Autor zdjęć zdradził, który szczyt najbardziej zapadł mu w pamięć.
Profesor podkreśla związek środowiska z naszym zdrowiem.
Prof. dr hab. n. med. Paweł Lampe przez 21 lat kierował Katedrą i Kliniką Chirurgii Przewodu Pokarmowego Samodzielnego Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego im. prof. Kornela Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Pracował w Klinice od początku jej powstania. Pierwszy w Europie zastosował technikę laparoskopową dysekcji węzłów chłonnych tylnego śródpiersia od strony rozworu przełykowego w chirurgii raka przełyku. Ostatnio wykonywał najwięcej operacji raka trzustki. Jest członkiem: Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, Towarzystwa Chirurgów Polskich, Polskiego Towarzystwa Gastroenterologicznego, Prezydium Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Jest autorem licznych publikacji naukowych oraz redaktorem czasopism medycznych.
/rs/
Chirurgiczna precyzja
„Wybitny chirurg”. „Pionier technik zabiegowych”. „Lekarz legenda”. Te wszystkie określenia, choć w pierwszej chwili wydać się mogą nieco emfatyczne, w przypadku profesora Pawła Lampego są niczym innym jak suchym stwierdzeniem faktu. Istotnie, jest lekarzem, którego dokonania wpisały się na trwałe w historię polskiej medycyny. Dzisiaj jednak poznajemy w Galerii Polskiego Radia Katowice jego inne oblicze, choć przesadą byłoby twierdzić, że ujawnia je po raz pierwszy. O swojej fascynacji górami napomykał od czasu do czasu w wywiadach, indagowany o pozamedyczne pasje czy zainteresowania. Taka odskocznia od meritum zawsze ubarwia postać, bohater artykułu staje się nam bliższy, ociepla się wizerunek, skraca dystans etc. W tym wypadku indagujący niewiele muszą włożyć wysiłku w pytania, bo ich rozmówca to osobowość wyrazista i zdecydowanie niekonwencjonalna. Dużo by mówić o celnych, nierzadko sarkastycznych wypowiedziach Profesora, o jego umiłowaniu paradoksu i (oj, tak) bolesnym nieraz nazywaniu rzeczy po imieniu, bez ogródek. Natomiast o czymś takim jak góry, przeżywanie gór, doświadczanie ich i w końcu pokonywanie słyszeliśmy raczej mało. Z pewnością odwrotne są tutaj proporcje - powściągliwe zwierzenia i narracje bohatera z jednej strony a skala emocji i zaliczanych przestrzeni (wysokości) z drugiej. Alpy, Andy, Himalaje...
* * *
Nieco więcej można było przeczytać na ten temat w głośnej książce „Cap nie koza czyli zrób ze mną, co chcesz” autorstwa Iwony Kolasińskiej i Jolanty Pieczki, publikacji powstałej w ambitnym celu udzielenia odpowiedzi na pytanie „Jaki jest profesor Lampe?”. No cóż, o ile w wymiernym, konkretnym ergo realnym wymiarze medycznym nie ma z tym problemu (vide np. początek tego tekstu) o tyle definiowanie osobowości kończy się w tym przypadku oczywistym niedosytem. Za dużo nut i kolorów, zbyt skomplikowana i bujna to postać.
* * *
Ale pora wracać do gór, a właściwie zacząć wspinać się na nie razem z Profesorem. W „Na Żywo” możemy oglądać wykonane przez niego fotografie, które robił w trakcie swych nierzadko dramatycznie przebiegających wypraw. To są naprawdę duże wysokości, naprawdę niebezpieczne szlaki i naprawdę zapierające dech w piersiach widoki. Inne światło, inny kontur, inna skala i przestrzeń. Mogłoby się wydawać, że ktoś kto wspiął się i utrzymał aparat w rękach ma już... „z górki”. Nic tylko pstryknąć, a niesamowity pejzaż zaraz wskoczy w obiektyw. Bo tutaj wszystko poruszające, ogromne, malownicze, tu groza, cudowność i tajemnica same splotą się w warkoczyk. Ale tak myśleć mogą tylko naiwni. Bez własnego sposobu widzenia i przedstawiania rzeczywistości wszelki górskie zdjęcia najprawdopodobniej znikną szybko w stercie identycznych ujęć. Na czym polega ów własny sposób odpowiedzieć już trudno, chociaż technicznych wskazówek i porad jest multum. To trochę jak z poezją. Wiersz i poezja nie znaczą to samo, ale wiedzieć o tym nie wystarczy by być prawdziwym poetą. Na wielu eksponowanych pracach Lampego uwyraźnia się coś, co prawie natychmiast skojarzyło mi się z tytułem głośnego zbioru Stanisława Barańczaka „Chirurgiczna precyzja”. Tak, dosłownie i w przenośni zdjęcia te rejestrują sedno niedającego się przecież ująć ogromu. Rzeczywistości w skali mikro i makro wymykającej się nie tylko słowom (cóż słowa), ale również takim czy innym obiektyw-izacjom!
* * *
Wspinający się przed laty w Alpach, Andach i Himalajach - m. in. na Aconcague - Paweł Lampe w sposób dość tajemniczy, którego zasad i tajemnic sam chyba do końca nie był świadom, dotknął swoimi zdjęciami jakiejś milczącej prawdy. Nie tylko o tych górach najwyższych, jak myślę.
Maciej Szczawiński
październik 2024 r.