Himalaiści wyruszyli na ratunek parze wspinaczy, którzy utknęli podczas próby zdobycia góry. W przeciągu 8 godzin przemierzyli dystans, który w normalnym tempie przebywa się od jednego do dwóch dni.
Czteroosobowa grupa polskich wspinaczy wyruszyła wczoraj, by udzielić pomocy Elisabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi. Próbowali oni po raz kolejny zdobyć Nanga Parbat zimą, w stylu alpejskim. Oznacza to rezygnację z butl tlenowych i tragarzy.
Zdobycie góry i bezpieczny powrót uniemożliwiły warunki fizyczne Mackiewicza. Ma odmrożenia, a także ślepotę śnieżną. Znajduje się na wysokości ponad 7000 metrów n.p.m. Jego partnerka postanowiła podjąć próbę zejścia na niższy pułap, skąd miała odebrać ją grupa polskich ratowników.
Śmigłowce z ekipą ratunkową wyruszyły w sobotę na miejsce, około 12 polskiego czasu, by dotrzeć na miejsce godzinę później. Wtedy właśnie Adam Bielecki i Denis Urubko rozpoczęli heroiczny wyścig z czasem. Za nimi, z butlami i bagażem, podążali Jarosław Botor i Piotr Tomala.
To, czego dokonała czwórka Polaków, chyba nikt się nie spodziewał. Udało im się przebyć ponad kilometr pionowej wysokości w tempie nieco powyżej 8 godzin. Trzeba dodać, że dokonali tego w nocy, gdy temperatura odczuwalna dochodziła nawet do -60 stopni Celsjusza.
Ratownicy dotarli do partnerki Tomasza Mackiewicza, Elizabeth Revol, na wysokości około 6000 metrów n.p.m. Została podjęta decyzja o sprowadzeniu jej w dół, gdzie czekała na nią pomoc medyczna. Ostatecznie ekipie udało się sprowadzić bezpiecznie Francuzkę do pierwszego obozu, C1, gdzie już niedługo ma pojawić się śmigłowiec.
Pomoc Tomaszowi okazała się jednak niemożliwa, zważywszy na stale pogarszające się warunki pogodowe. Przebywa on znacznie wyżej, szacuje się, że na wysokości około 7200 metrów n.p.m.
/pg/
