Takie mecze powinny być wizytówką ligi.
W Zabrzu Górnik mierzył się z nieobliczalną oraz ofensywnie ustawioną Koroną Kielce. Piłkarze Marcina Brosza za wszelką cenę chcieli zdobyć trzy punkty i przybliżyć się do europejskich pucharów, ale zremisował 2:2, co, jak się okazało, także pozwoliło im w tabeli powiększyć przewagę nad rywalami.
Zabrzanie rozpoczęli znakomicie, bo już w 22. sekundzie nonszalanckie zachowanie kieleckich obrońców wykorzystał Marcin Urynowicz. Napastnik Górnika płaskim, precyzyjnym strzałem w lewy, dolny róg bramki pokonał golkipera gości. Było to najszybsze trafienie w tym sezonie ekstraklasy. Górnicy chcieli pójść za ciosem, ale to Korona strzeliła bramkę. Nika Kaczarawa zatańczył z obrońcami gospodarzy, w polu karnym Górników wykonał kilkanaście zwodów, w końcu podał z linii końcowej na 5. metr do Elii Soriano, a ten wyrównał. Od tego momentu przyjezdni zaczęli lepiej grać, czego udokumentowaniem była bramka dająca kielczanom prowadzenie. Przed bramką Tomasza Loski dobrze zachował się Elia Soriano, który po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Po pierwszej odsłonie kibice w Zabrzu mogli czuć się zawiedzeni.
Początek drugiej połowy należał do podopiecznych Gino Letteriego. Górnik odpowiedział jednak w 58. minucie spotkania. Wyśmienitą akcję przeprowadził Szymon Żurkowski. Najpierw przed polem karnym zabawił się z obrońcami, potem dośrodkował, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Paweł Bochniewicz. Remisowy wynik, mimo kilku niezłych sytuacji z obu stron, utrzymał się do końca spotkania.
Autor: Piotr Muszalski /rs/