Po remisie w Bielsku-Białej zawodnicy Marka Papszuna chcieli udowodnić swoim kibicom, że nadal liczą się w walce o awans, a zadanie mieli tym łatwiejsze, bowiem do Częstochowy przyjeżdżał ostatni w tabeli, słabo spisujący się, Ruch Chorzów.
Spotkanie znakomicie ułożyło się dla gospodarzy. Już w 5. minucie rzut rożny wykonywał Dariusz Formella, a dośrodkowanie wykorzystał Artiom Rachmanow, który co prawda najpierw trafił w poprzeczkę, ale zdążył jeszcze dobić piłkę i Raków prowadził 1:0. Od tej pory zawodnicy spod Jasnej Góry zaczęli grać atakiem pozycyjnym, na co kompletnie nie potrafili znaleźć odpowiedzi zawodnicy gości. Wkrótce gospodarze wykorzystali fatalne ustawienie obrońców Ruchu, w 22. minucie Miłosz Szczepański znakomitym podaniem obsłużył Jose Embalo i na tablicy wyników było już 2:0.
W pierwszej połowie Ruch odpowiedział tylko jedną "główką", ale nie miał z nią problemów bramkarz Rakowa.
W drugiej części spotkania gospodarze mieli kilka sytuacji po których powinni podwyższyć prowadzenie, ale kontaktowego gola zdobyli piłkarze Ruchu. Jak się okazało, trafienie Mateusza Hołowni było tylko bramką honorową.
Raków Częstochowa dzięki temu zwycięstwu nadal liczy się w walce o awans, a Ruch ma już tylko matematyczne szanse by znaleźć się na pozycji barażowej.
Autor: Piotr Muszalski /rs/