Piłkarze zabrzańskiego Górnika podzielili się punktami ze Śląskiem Wrocław. Tym samym podopieczni Marcina Brosza nie zbliżyli się znacznie do 4. miejsca, które może w tym sezonie dać grę w europejskich pucharach.
Aby tak się stało Raków Częstochowa musiałby zakończyć sezon PKO BP Ekstraklasy na podium i wygrać Fortuna Puchar Polski. Dlatego jeszcze kilka zespołów ma o co grać, a wśród nich są Górnik i Śląsk.
Zabrzanie w po ostatnich porażkach z Wartą i Piastem chcieli przełamać złą passę. Od początku spotkania widać było, że obu zespołom zależy na komplecie punktów. Na boisku oglądaliśmy wymianę ciosów, ale początkowa faza meczu nie obfitowała w ofensywne akcje zakończone strzałami. Pierwszy groźnie uderzył Mateusz Praszelik, ale strzał z 20 metrów świetną interwencją wybronił Martin Chudy.
Górnik bardzo szybko zareagował na zagrożenie ze strony wrocławian. W 26. minucie Jesus Jimenez dograł wyśmienitą piłkę do wbiegającego w pole karne Alasany Manneha, który uderzył precyzyjnie z 16 metrów nie dając szans Michałowi Szromnikowi.
Po chwili to Aleksander Paluszek mógł się cieszyć z bramki, ale jego strzał głową minimalnie przeleciał obok słupka. Z drugiej strony świetną interwencją znów popisał się Chudy, który obronił strzał z rzutu wolnego wykonywanego przez Krzysztofa Mączyńskiego. Górnik na przerwę schodził z jednobramkową zaliczką.
Już po przerwie Górnik miał kolejne okazje na podwyższenie rezultatu. Jednak ani Bartosz Nowak, ani Jesus Jimenez i w końcu Richmond Boakye nie zdołali trafić do siatki w wydawało się niezłych sytuacjach. To miało się już niebawem zemścić na zabrzanach.
Odkąd trener Śląska jest Jacek Magiera wrocławianie nie przegrali meczu. Trener znów miał nosa do swoich decyzji kiedy wpuszczał na murawę rezerwowych. Duet Robert Pich i Fabian Piasecki okazał się bezlitosny dla gospodarzy. Pierwszy, w 70. minucie, zagrał świetną piłkę do Piaseckiego, który mając tylko Chudego przed sobą nie zmarnował okazji i zrobiło się 1:1.
Górnik nie zamierzał się poddawać. Do końcowego gwizdka podopieczni Marcina Brosza próbowali strzelić zwycięską bramkę. Pod koniec spotkania zabrzanie mieli kilka kornerów, które zagrażały bramce Szromnika. Po jednym z nich wysoko wyskoczył Paluszek, ale gdy wydawało się, że piłka przekroczy już linię bramkową, kapitalnym refleksem popisał się golkiper z Wrocławia.
Remis nie cieszy żadnej ze stron, ale nadal obie ekipy mają szansę na grę w Europie.
Górnik Zabrze – Śląsk Wrocław 1:1 (1:0)
Alasana Manneh 26 – Fabian Piasecki 70
Górnik: Chudy – Gryszkiewicz, Wiśniewski, Paluszek – Janża, Manneh (77. Prochazka), Kubica (68. Ściślak), Nowak (86. Sobczyk), Pawłowski – Jimenez (87. Rostkowski), Boakye (78. Krawczyk)
Śląsk: Szromnik –Tamas, Poprawa, Bejger – Stiglec (60. Pawłowski), Mączyński, Makowski (60. Pich), Janasik (69. Sobota) – Praszelik, Zylla (69. Piasecki) - Exposito
Żółte kartki: Paluszek, Janża, Kubica, Ściślak – Tamas, Poprawa, Exposito
Autor: Piotr Muszalski/pm/