Skład bławatny Ezdrasza Fajglesa był największym w Sosnowcu sklepem z tkaninami.
Na półkach pyszniły się bele aksamitu na płaszcze, cekiny na sukienki do tańczenia charlestona, uwielbiane przez kobiety jedwabie, batysty i koronki, a dla panów wełna na modne spodnie i marynarki. Obok tkanin z przędzy produkowanej w sosnowieckich fabrykach można było tu znaleźć wyroby z całej Europy. Nic dziwnego, że sklep przy Modrzejowskiej był obiektem zazdrości całej żydowskiej społeczności kupieckiej, która robiła interesy w Sosnowcu.
Tego ranka w składzie na próżno było jednak szukać interesantów. Zamiast nich w lokalu kręcili się policjanci z głównego komisariatu przy ulicy Trzeciego Maja 3. Pracami funkcjonariuszy kierował podkomisarz Alfred Sielecki, który zdecydowanym głosem kazał policjantom zabezpieczyć miejsce po wybitej szybie w drzwiach wejściowych. Wszystkiemu przyglądał się sam Ezdrasz Fajgles siedzący na krześle na środku sali. W drżącej dłoni trzymał szklankę z wodą, a kasjerka o imieniu Sara wciskała mu do drugiej, zaciśniętej dłoni tabletkę na uspokojenie, której przyjęcia pan Fajgles stanowczo odmawiał. Na jego twarzy rysowało się totalne załamanie. Ni to do Sary, ni to do siebie mówił.
— Ty mnie wytłumacz Sara, ja się ciebie zapytowywuję. Jak to możliwe? Taki piękny geszeft, taka tragedia, taka kradzież! Ja ciebie powiem jedno – ty mnie zabij, bo ja tego nie wytrzymam! — Ezdrasz Fajgles płakał jak dziecko.
Nie ulegało wątpliwości, że poranek w którym odkrył, że kasa pancerna w jego sklepie została opustoszona był jednym z najgorszych w jego życiu.
Przez całe lato będziemy rozwiązywać kryminalne zagadki. Każdy, kto ma w sobie żyłkę detektywistyczną, chce przez moment poczuć się jak Sherlock Holmes albo Herkules Poirot lub po prostu dobrze bawić – proszę śledzić nasz wątek sensacyjny. Co tydzień inny.
Kryminalne Tajemnice Radia Katowice przez całe wakacje od wtorku do czwartku po 21:00, w piątek finał – także po 21:00 i nagrody dla tego, kto rozwiąże zagadkę.