Jeden z pracowników poszkodowanych w wybuchu w Koksowni Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej jest w stanie zagrażającym życiu, poinformowało Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Do siemianowickiej oparzeniówki przewieziono 4 z 6 poszkodowanych. Dwóch pracowników trafiło tam bezpośrednio po wypadku, dwóch kolejnych zostało przewiezionych wieczorem po wstępnym zaopatrzeniu w innych szpitalach.
— Pacjenci trafili z rozległymi oparzeniami, w tym oparzeniami III stopnia, oparzeniami rąk i twarzy oraz podejrzeniem oparzenia dróg oddechowych. Trzech z nich w stanie stabilnym przebywa na Oddziałach Chirurgicznych. — poinformował szpital w komunikacie.
Zespół lekarski oceni i zaplanuje konieczne zabiegi chirurgiczne. Planowane są także badania bronchoskopowe, które mają ocenić oparzenia dróg oddechowych.
— Jeden z poszkodowanych przebywający w Centrum Leczenia Oparzeń jest w stanie śpiączki farmakologicznej — poinformowała dr Karolina Mikuś-Zagórska, zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych.
Pacjent na oddziale intensywnej terapii ma poparzone około połowy powierzchni ciała. Pozostałym pacjentom mają też być zakładane hodowle skóry, lekarze ponadto oczyszczają rany z tkanek martwiczych.
Spośród sześciu poszkodowanych w wybuchu osób, trzy to pracownicy koksowni, pozostali to pracownicy firm zewnętrznych. Spółka powołała sztab kryzysowy, którego zadaniem jest koordynacja wszelkich prac związanych z wczorajszym wybuchem. Ponadto powołana ma zostać specjalna komisja, której zadaniem będzie ustalenie przyczyn zdarzenia. W skład komisji wejdą specjaliści JSW KOKS S.A. oraz eksperci zewnętrzni.
W zakładzie trwają prace nad odbudową i przywróceniem zdolności produkcyjnych koksu. Aktualnie produkcja w Koksowni Przyjaźń prowadzona jest na zredukowanym poziomie.
Autor: Joanna Opas /rs/