Pod Jasną Górą nie było sensacji. Raków wygrał 4. spotkanie z rzędu i umocnił się na pozycji lidera PKO BP Ekstraklasy.
Na Limanowskiego przyjechała drużyna beniaminka - Korony Kielce. Już na papierze faworytami byli podopieczni Marka Papszuna, potwierdzając to od pierwszych minut. Czerwono-Niebiescy praktycznie nie schodzili z połowy przeciwnika, co rusz zagrażając bramce przyjezdnych. Swoje sytuajce mieli Vladyslav Kochergin, Ivi Lopez czy Patryk Kun ale ich strzały bronił bramkarz lub były niecelne.
Korona ograniczała się wyłącznie do kontrataków. W pierwszej połowie praktycznie nie dawały one żadnych owoców. Po zmianie stron kielczanie momentami byli groźniejsi. Gospodarze nie mieli już takiej przewagi a i Vladan Kovacević musiał wykazywać się instynktem i umiejętnościami. Gdy właśnie obronił kolejny strzał gości, po szybkiej kontrze sfaulowany w polu karnym Korony został Deian Sorescu i sędzia wskazał na 11. metr.
Niezawodnym egzekutorem został Lopez, który tym samym strzelił 5. bramkę w tym sezonie. Raków mógł podwyższyć prowadzenie ale drużynie Marka Papszuna brakowało konkretów. Mógł też to prowadzenie roztrwonić gdyż w ostatnich minutach dośrodkowanie z 45. metrów zaskoczył Kovacevicia i piłka trafiła w słupek.
Raków wygrał zasłużenie i ma już 6 punktów przewagi nad 2. w tabeli Widzewem Łódź. W następnej kolejce częstochowianie zmierzą się w Poznaniu z Lechem.
Raków Częstochowa - Korona Kielce 1:0 (0:0)
Ivi (k) 63
Raków: Kovačević - Arsenić, Petrášek, Svarnas, Sorescu (86. Rundić), Kochergin, Papanikolaou (66. Berggren), Kun, Ivi (77. Lederman), Nowak (86. Musiolik), Piasecki (77. Gutkovskis)
Korona: Zapytowski - Corral, Łukowski, Deaconu, Błanik (76. Sierpina), Śpiączka (76. Shikavka), Deja, Danek, Sewerzyński (76. Szpakowski), Balić, Trojak
Widzów: 5237
Autor: Piotr Muszalski/pm/