Kilkaset osób próbowało wedrzeć się wieczorem do siedziby JSW – interweniowała policja używając broni gładkolufowej. Strzelały petardy. Związkowcy odcięli się od tego protestu.
Prawdopodobnie biorą w nim udział nie tylko gornicy. Kilka osób zostało rannnych, wśród nich policjant. 10 osób zatrzymano.
Na pół godziny przed planowanym rozpoczęciem negocjacji zebrało się ponad tysiąc osób. Wiele z nich było pod wpływem alkoholu. Na szczęście na razie sytuację udało się w miarę opanować, policja musiała jednak użyć pałek i broni gładkolufowej. Agresywna grupa rzucała natomiast petardami, świecami dymnymi i tak zwanymi "śnieżkami" z zatopionymi w śniegu śrubami. Przed JSW toczyła się wręcz regularna bitwa.
Choć rozmowy miały się rozpocząć o 19:00, to w związku z zajściami przed siedzibą rozpoczęły się ok. 21:00. Mediator w sporze były minister pracy i wicepremier Longin Komołowski przed rozmowami stwierdził, że jest przyzwyczajony do tego typu sytuacji.
Rzecznik sztabu protestacyjno-strajkowego, Piotr Szereda podkreśla, że związki zawodowe całkowicie odcinają się od tego co działo się na zewnątrz.
Obecnie budynek JSW jest otoczony kordonem policji. Jak powiedziała rzeczniczka policji w Jastrzębiu Zdroju, Magdalena Szust, w rozróbach nie brali udział wyłącznie górnicy.
Choć związkowcy od tego co działo się na zewnątrz budynku się odcinają, prezes spółki Jarosław Zagórowski jest odmiennego zdania.
W kopalniach nadal trwa strajk polegający na wstrzymaniu się od wydobycia.
Autor: Monika Krasińska