Koszykarze gliwickiego GTK rozegrali świetne zawody w Bydgoszczy. Dzięki wygranej na Enea Astorią awansowali na siódme miejsce w tabeli PLK.
To było spotkanie dwóch zespołów, które przed pierwszym gwizdkiem miały taki sam bilans. Zwycięstwo oznaczało awans do pierwszej ósemki. Obrona strefowa dobrze działała w spotkaniu z Polskim Cukrem, dlatego i ten element od początku spotkania stosowali podopieczni Matthiasa Zollnera. Do tego w ataku dobrze radził sobie Jordon Varnado. Wspierał go Szymon Szewczyk. Kiedy goście zanotowali siedmiopunktowy serial wiadomo już było, że pierwsza kwarta padnie ich łupem. Bydgoszczanie nie potrafili znaleźć recepty na szczelną obronę, a ich rzuty były niecelne. Inaugurację koszykarze GTK wygrali 19:7.
Na początku drugiej kwarty doszło do przełamania gliwiczan. Tylko, że po chwili Szewczyk trafił zza łuku i koszykarze ze Śląska prowadzili już różnicą 13. punktów. Lider Enea Astorii Corey Sanders robił co mógł aby zmniejszyć straty do rywali, ale przyjezdni potrafili skutecznie odpowiadać. A to trójką Gołębiowskiego, a to wsadem Terry'ego Hendersona. Goście powiększyli przewagę do 15. oczek. Wtedy jednak Sandersa wsparł Michał Aleksandrowicz, swoje dorzucił Łukasz Frąckiewicz i gliwiczanie prowadzili już tylko 31:28. Matthias Zollner poprosił o czas, co dało impuls jego drużynie. Łukasz Diduszko trafił za trzy, a na prowadzenie 36:28 po kontrze wyprowadził gliwiczan Gołębiowski. Gospodarze coraz skuteczniej doskakiwali do rywali. Trójkę trafił Gabrić, potem w odpowiedzi ważne punkty rzucił Szewczyk, ale nadzieję na drugą część spotkania dał dystansowym trafieniem Jakub Nizioł. Na przerwę gliwiczanie schodzili przy prowadzeniu 42:34.
Gliwiczanie trzecią kwartę rozpoczęli najlepiej jak mogli. Zza łuku trafił Perkins, swoje dodał Shannon Bogues i zrobiło się 47:34. Trener gospodarzy musiał poprosić o czas. Po powrocie na parkiet bydgoszczanie skutecznie trafili kilka rzutów z dystansu czym zmniejszyli stratę do 7. punktów. Wtedy Varnado udowodnił, że jest liderem gliwickiej drużyny. Często sam brał grę na siebie, wyciągał zawodników gospodarzy na kilka metrów spod kosza i sam skutecznie penetrował strefę podkoszową. Jego próby za trzy były co prawda nie skuteczne, ale w dużej mierze przez to, że był faulowany. Na linii rzutów wolnych potrafił się mylić, ale trafiał na wysokiej skuteczności, dzięki czemu jego drużyna osiągnęła 12. punktów przewagi.
Początek ostatniej kwarty był niemal kopią tego jak goście rozpoczęli trzecią odsłonę. Z dystansu trafił Diduszko, po chwili Henderson zdobył punkty z pomalowanego i GTK prowadziło 66:52. Jednak po czasie wzięty przez trenera miejscowych bydgoscy koszykarze raz jeszcze wzięli się za odrabianie strat. Akcje 2+1 w wykonaniu Dambrauskasa i Nizioła spowodowały, że Enea Astoria jeszcze mogła liczyć na komplet punktów w tej rywalizacji. Zollner poprosił o czas, jednak wydawało się, że nawet przerwa nie zatrzyma rozpędzonych gospodarzy, bowiem po wznowieniu trafił Sanders i było już tylko 74:65 dla gliwiczan. Ci jednak końcówkę zagrali koncertowo. Perkins umiejętnie czytał grę rywali i uzbierał w tej części spotkania kilka przechwytów. GTK grało skutecznie, a Enea Astoria z minuty na minutę zaliczała coraz więcej strat. Dlatego wygrana gliwickiej drużyny różnicą aż 20. oczek nie powinna dziwić.
Enea Astoria Bydgoszcz - GTK Gliwice 68:88 (7:19, 27:23, 18:19, 16:27)
Enea Astoria: Corey Sanders 14 (1x3), Paulius Dambrauskas 9, Jakub Nizioł 18 (2x3), Tomislav Gabrić 9 (3x3), Łukasz Frąckiewicz 9 - Michał Aleksandrowicz 5 (1x3), Adrian Bogucki 3, Marcin Nowakowski 1, Michał Krasuski. Trener Artur Gronek.
GTK: Joshua Perkins 19 (4x3), Shannon Bogues 10, Daniel Gołębiowski 10 (1x3), Jordon Varnado 20, Szymon Szewczyk 13 (1x3) - Terry Henderson 8, Łukasz Diduszko 6 (2x3), Szymon Szymański 2, Bartosz Chodukiewicz, Stanisław Heliński, Aleksander Wiśniewski. Trener Matthias Zollner.
Autor: Piotr Muszalski/pm/
