Ponad 45 lat na scenie, dziesiątki nieśmiertelnych przebojów i ciągle grają. Budka Suflera wraca z nowym albumem i dawnym wokalistą.
Kiedy zaczynali w 1974 roku, w obecnej sytuacji, takie spotkanie nie doszłoby do skutku, jednak dzisiaj mamy Internet, który czasami dopiero po kilku próbach pomaga porozmawiać...
Z Tomaszem Zeliszewskim i Mieczysławem Jureckim rozmawiała Ola Siążnik.
Miejscem narodzin Budki Suflera było radio.
Rozwój technologii zmienił świat na dobre, jednak radio wciąż ma w sobie magię - mówi Zeliszewski
- W ubiegłym roku, po ponad czterdziestu latach znajomości postanowiliśmy nagrać wspólnie pierwszą płytę. Tak, pierwszą. Było nas czterech: Lipko, Andrzejczak, Jurecki i Zeliszewski - piszą muzycy o albumie ,,10 lat samotności". Budka Suflera przez lata zmieniała skład, na czele stali różni wokaliści, ale ich przeboje są nieśmiertelne. Jaka jest recepta na taki sukces?
Nie ma dobrej i złej muzyki, może być tylko źle zagrana - mówi Jurecki
Nowy album i pierwsza długogrająca płyta nagrana z Felicjanem Andrzejczakiem to stara, dobra Budka Suflera. Muzycy podkreślają, że trudno jest wyjść z siebie i stanąć obok, odcinając się od tego jak przez dekady grała Budka. Jest chwytliwa rockowa melodia i są teksty, które w repertuarze tego zespołu są bardzo jasnym punktem. Wśród autorów znane nazwiska i "starzy kumple": Olewicz, Dutkiewicz, Cygan, Hołdys.
Zanim doszło do ostatecznych rozmów o płycie ,,10 lat samotności", Andrzejczak wiele razy występował z zespołem po tym, jak w 1984 odszedł z zespołu. Trzy sztandarowe piosenki "Jolka, Jolka...", "Czas ołowiu" i "Noc komety" to Andrzejczak.
W końcu Felicjan świeci swoją gwiazdą, na którą zasługuje - podkreślają muzycy Budki Suflera
Potwierdzeniem nieśmiertelności tych przebojów, może być przywołany w rozmowie koncert z okazji piętnastolecia działalności muzyczej MIuosha i wers, który chyba wszyscy potrafimy zanucić "Wizje chodźcie do mnie...".
Zespół wystąpi podczas ogólnopolskiego, finałowego koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy o 18:50.
/as/