W hicie kolejki PKO BP Ekstraklasy Górnik Zabrze przegrał na własnym stadionie z Legią Warszawa.
Mecze Górnika z Legią od kilkudziesięciu lat elektryzują kibiców obu klubów. Z piłkarskim poziomem tych spotkań bywało różnie, ale zawsze starcia zabrzańsko-warszawskie określane są mianem ligowego klasyku.
Obaj trenerzy dokonali zmian w składach. U Marcina Brosza na ławce zasiedli Alasana Manneh, Richmond Boakye i Piotr Krawczyk. W Legii na ławce usiadł Paweł Wszołek, a kontuzja wykluczyła z gry Tomasa Pekharta. Jakim składem goście by nie zagrali, to i tak byli faworytami, ale przede wszystkim byli żądni rewanżu za wrześniową porażkę przy Łazienkowskiej.
Jak bardzo tego pragnęli pokazały już pierwsze minuty. W 3. minucie Filip Mladenović sprawdził z rzutu wolnego Martina Chudego, ale Słowak w tej sytuacji wykazał się refleksem. Już minutę później musiał wyciągać piłkę z siatki. Stratę Jesusa Jimeneza Legioniści wykorzystali i poszli z kontratakiem, Josip Juranovic udanym podaniem wypuścił Bartosza Kapustkę na sytuację sam na sam z Martinem Chudym. Bramkarz Górnika poślizgnął się i spóźnił z wyjściem z bramki, co przesądziło o skutecznym wykończeniu Kapustki.
Już po chwili mogło być 2:0, bowiem blisko szczęści był Mladenović. Odpowiedział Bartosz Nowak strzałem z dystansu, ale Artur Boruc nie dał się zaskoczyć. Końcówka pierwszej połowy coraz lepiej układała się dla gospodarzy. Minimalnie pomylił się Krzysztof Kubica, zaraz po nim Nowak, ale wydawało się, że Legia dowiezie dobry dla niej wynik do przerwy.
Nic z tych rzeczy. W 45. minucie Giannis Masouras wrzucił piłkę w pole karne, skoczył Jimenez, lecz został popchnięty przez Artura Jędrzejczyka i arbiter odgwizdał jedenastkę. Hiszpan z wapna nie dał żadnych szans byłemu reprezentantowi Polski i na przerwę drużyny schodziły przy rezultacie 1:1.
Już 5 minut po wznowieniu Kubica mógł strzelić bramkę na miarę światowych stadionów. Jego przewrotka była jednak niecelna. Nie zraziło to Górników i tym razem w świetnej sytuacji znalazł się Adrian Gryszkiewicz, jednak jego wolej był niecelny. Wprowadzony na boisko Richard Boekye też chciał dać o sobie znać, ale uderzał obok bramki. Po kilkunastu minutach drugiej odsłony mecz się wyrównał. Jednak jeszcze raz doszedł do głosu Kubica, który główkował niecelnie. Na 8 minut przed końcem goście wyszli na prowadzenie. Luquinhas podał do Kacpra Kostorza, a 21-latek wykorzystał sytuację sam na sam. Artur Boruc pokazała klasę przy znakomitej okazji Aleksandra Paluszka. Więcej bramek w tym spotkaniu nie padło i komplet punktów pojechał do stolicy.
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2 (1:1)
0:1 - Kapustka 4'
1:1 - Jimenez (karny) 45+1'
1:2 - Kostorz 82'
Górnik: Chudy – Wiśniewski, Koj, Gryszkiewicz (62. Paluszek) – Masouras, Prochazka (75. Ściślak), Kubica, Nowak (75. Manneh), Janża – Jimenez, Sobczyk (55. Boakye)
Legia: Boruc – Juranovic, Wieteska, Mladenovic, Jędrzejczyk – Shabanov, Andre Martins (56. Kostorz), Luquinhas (87. Wszołek), Kapustka, Slisz (69. Gwilia) – Lopes (46. Mucci)
Żółte kartki: Prochazka, Gryszkiewicz, Janża, Nowak – Andre Martins, Jędrzejczyk, Luquinhas
Autor: Piotr Muszalski/pm/