Dwie bramki w końcówce pierwszej połowy zdecydowały o zwycięstwie kielczan. Na historyczne punkty piłkarze Skry muszą jeszcze poczekać.
Dla piłkarzy i kibiców z Częstochowy mecz w Kielcach był historyczny. Skra zadebiutowała na zapleczu PKO BP Ekstraklasy i mimo porażki zaprezentowała się z niezłej strony. Choć to gospodarze od pierwszych minut starali się narzucić swój styl gry, to długo nie mogli skruszyć defensywy gości. Z minuty na minutę miejscowi mieli coraz więcej okazji, co w końcu miało zaprocentować otwarciem wyniku.
Należy podkreślić, że Skra też swoje sytuacje miała. Najbardziej aktywny był kapitan przyjezdnych Piotr Nocoń, ale w jego strzały były niecelne. Co innego zaprezentowali kielczanie, którzy wyprowadzili dwa ciosy w końcówce pierwszej połowy. Najpierw Jacek Kiełb uderzył z rzutu wolnego, strzał sparował na słupek bramkarz gości, ale wobec dobitki Marcina Szpakowskiego był bezradny.
Kiedy wydawało się, że Korona zejdzie do szatni z jednobramkową zaliczką, bramkarz Skry znów musiał wyjmować piłkę z siatki. Strzał Jakuba Łukowskiego w długi róg był niemal perfekcyjny i dał kielczanom dwubramkową przewagę.
Gospodarze byli też aktywni w pierwszych minutach drugiej odsłony. Jednak z ich dośrodkowań w pole karne niewiele wynikało. Skra próbowała złapać kontakt, ale Konrad Forenc robił co mógł i ani "centrostrzał" Dawida Niedbała, ani sytuacja sam na sam Szymona Szymańskiego nie zdołały go zdekoncentrować.
Ostatnie 10 minut należało do Skry, ale gościom nie udało się pokonać kieleckiego bramkarza i na inaugurację Fortuna 1. ligi musieli uznać wyższość Korony.
Korona Kielce – Skra Częstochowa 2:0 (2:0)
1-0 Marcin Szpakowski 44’
2-0 Jakub Łukowski 45+1’
Korona: Forenc, Malarczyk, Podgórski Ż (Petrović), Łukowski (Danek), Kiełb (Nojszewski), Koj, Sierpina Ż, Szpakowski, Szymusik, Oliveira, Frączczak
Skra: Sujecki, Brusiło, Winiarczyk, Holik Ż, Krzyżak Ż, Nocoń, Napora Ż (Kwietniewski), Stromecki, Niedbała, Szymański, Mas (K. Wojtyra)
Autor: Piotr Muszalski/pm/