Z mysłowickiej Brzezinki wyjechało 8 tysięcy ton porzuconych kilka lat temu trucizn. Teraz miasto przystępuje do rozliczania inwestycji i zbierania dokumentów.
- Kończy się strach o podpalenie czy wycieki chemikaliów, operacja trwała kilka miesięcy - mówi prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz.
- Trwa sprzątanie terenu i kontrole stosownych służb. Nieruchomość nie należy do miasta a z właścicielem nie ma kontaktu - przypomina prezydent Wójtowicz.
Na składowisku pozostało jeszcze około trzystu ton innych odpadów, nie objętych kontraktem. Prezydent Mysłowic zapowiada nadzwyczajną sesje Rady Miasta, by określić sposób sfinansowania ich wywozu.
Autor: Agnieszka Tatarczyk/pm/