Częstochowianie już w 13 sekundzie trafili do siatki rywali. Jak się później okazało, gol Giannisa Papanikolaou, okazał się zwycięskim.
Spotkanie było zapowiadane jako hit tej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Nie ma się czemu dziwić skoro na przeciw siebie stanęły zespoły, które walczą o pozycję medalowe w tym sezonie. Rewelacyjny beniaminek nie zwykł też przegrywać u siebie ale w końcu znalazł pogromcę.
Już w 13. sekundzie zza pola karnego uderzył Giannis Papanikolaou otwierając wynik spotkania. Raków po bramce przejął inicjatywę i kontrolował przebieg spotkania. Bardzo aktywni byli Ben Lederman i Fran Tudor. Częstochowianie w defensywie nie dopuszczali rywali do własnej bramki. Chociaż brakowało klarownych sytuacji to goście byli stroną przeważającą.
To zupełnie się zmieniło w drugiej części meczu. Raków się cofnął co skutkowało coraz większą liczbą groźnych sytuacji pod bramką Vladana Kovacevicia. W poczynaniach piłkarzy Radomiaka brakowało jednak celnych strzałów, bo dwukrotnie piłka o centymetry minęła bramkę bośniackiego golkipera. Raków próbował się odgryzać. Po kontrach okazji nie wykorzystali Dejan Sorescu i Tudor.
Ostatnie 10 minut podopieczni Marka Papszuna już tylko się bronili ale robili to na tyle skutecznie, że po końcowym gwizdku mogli cieszyć się z 3 punktów. Było to trzecie zwycięstwo z rzędu piłkarzy spod Jasnej Góry. Raków awansował na pozycję wicelidera i przynajmniej do niedzielnego meczu Pogoni na tej pozycji pozostanie.
Radomiak Radom - Raków Częstochowa 0:1 (0:1)
Bramki: Papanikolaou 1'
Radomiak: Majchrowicz - Jakubik, R. Rossi, Cichocki, Abramowicz - Leandro, Cele (27. G. Silva), Karwot, Machado (46. Jo Santos) - Angielski, Maurides.
Raków: Kovačević, Petrášek, Racovițan, Arsenić, Papanikolaou, Lederman (56. Czyż), Tudor, Kun, Wdowiak (74. Sorescu), Sturgeon (56. Ivi), Gutkovskis (74. Musiolik)
Autor: Piotr Muszalski/pm/