Zakończyła się akcja ratownicza w kopalni węgla kamiennego Rydułtowy.
Po 54 godzinach od wstrząsu w kopalni węgla kamiennego w Rydułtowach, ratownikom udało się dotrzeć do ostatniego z górników. Mężczyzna żyje. To 32 latek, sztygar oddziału elektrycznego.
Jak mówi Marek Skuza, pełnomocnik zarządu w Polskiej Grupie Górniczej, w chwili odnalezienia mężczyzna był przytomny, jednak wcześniej ratownikom nie udało się nawiązać z nim kontaktu. Nie znali także jego dokładnej lokalizacji.
Jak dodaje Marek Skuza, jeszcze na dole górnik został zabezpieczony przez lekarza.
W sumie w skutek wstrząsu do którego doszło w czwartek rano, pod ziemią zginął jeden górnik. 4 osoby nadal przebywają w szpitalach. W działaniach uczestniczyły 84 zastępy ratowników górniczych.
Ratownicy wciąż próbują dotrzeć do ostatniego górnika, który pozostał pod ziemią w Kopalni Węgla Kamiennego w Rydułtowach. Akcja ratownicza trwa od czwartkowego poranka.
Jak mówi rzeczniczka Polskiej Grupy Górniczej Aleksandra Wysocka-Siembiga, w miejscu, w którym doszło do wstrząsu warunki są bardzo trudne.
Dotarcie do górnika utrudnia rumosz skalny, który ratownicy muszą usuwać, by poruszać się w wyrobisku. W nocy trwały prace nad uruchomieniem taśmociągu, który przyspieszyć ma ten proces. Do tej pory akcja była kilkukrotnie przerywana ze względu na zagrożenie wstrząsami.
Polska Grupa Górnicza, do której należy kopalnia Rydułtowy, informowała wieczorem, że akcja ratownicza jest prowadzona w bardzo trudnych warunkach.
Ostatniej nocy i rano doszło do ponownych wstrząsów i trzeba było wycofywać ratowników. Czwartkowy wstrząs zdeformował wyrobiska, zostawiając w niektórych miejscach tylko niewielkie prześwity. To znacząco utrudnia prowadzenie akcji.
Ratownicy wykonali ręcznie około 10 procent przewidywanej długości wyrobiska, które ma pozwolić na dotarcie do ostatniego uwięzionego pod ziemią górnika.
Przygotowano do uruchomienia system wentylacji, która znacznie poprawi warunki pracy zastępów ratowniczych w temperaturze wynoszącej obecnie ponad 30 stopni Celsjusza. Zabudowano też dodatkowe geofony, urządzenia pomiarowe do oceny stanu zagrożenia tąpaniami w rejonie prowadzonych prac.
Stan zagrożenia tąpaniami, choć nadal wysoki, pozwala obecnie na bezpieczne prowadzenie akcji ratowniczej w rejonie.
Wciąż poszukiwany jest jeden pracownik, jak przekazała rzeczniczka Polskiej Grupy Górniczej Aleksandra Wysocka-Siembiga.
Warunki w kopalni Rudułtowy polepszyły się, w miejscu zawału obniżył się poziom metanu, a ratownicy są coraz bliżej poszukiwanego.
Ratownicy zlokalizowali miejsce, w którym znajduje się poszukiwany górnik, trudno jednak ocenić, jak długo jeszcze może potrwać akcja.
Poszukiwany najprawdopodobniej znajduje się w rejonie skrzyżowania chodnika 6-E1 z chodnikiem 6a-E1. By dotrzeć do tego miejsca, ratownicy muszą ręcznie usunąć rumosz skalny, który znalazł się w tym rejonie po wstrząsie. Budowany jest także lutniociąg w tamtym rejonie w celu doprowadzenia większej ilości powietrza. Ten zabieg ma rozrzedzić koncentrację metanu i obniżyć temperaturę wyrobisk, a tym samym poprawić warunki i bezpieczeństwo pracy ratowników. Kierujący akcją zdecydowali także o wykonaniu otworu ratowniczego z wyrobisk w pokładzie 703.
Akcja ratownicza prowadzona jest z dwóch baz ratowniczych z obu kierunków, które umożliwiają dotarcie do poszkodowanego pracownika. Akcja jest trudna, bowiem w nocy trzeba było wycofywać ratowników po wstrząsach wtórnych, które miały miejsce. Decyzję taką podejmowali eksperci od zagrożeń sejsmicznych. Wstrząsy występowały kilkukrotnie w nocy i nad ranem. Na jednej zmianie pracuje średnio 14 zastępów ratowniczych.
Życiu górników, którzy trafili do szpitali, poszkodowanych w czwartkowym wstrząsie w kopalni Rydułtowy nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak poinformował Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego, hospitalizowani są oni w okolicznych szpitalach.
W zagrożonym rejonie przebywało 78 górników, większość bezpiecznie wyjechała na powierzchnię, ratownicy poszukiwali dwóch pracowników, z którymi urwał się kontakt. Jednego z mężczyzn odnaleziono wczoraj wieczorem, lekarz stwierdził jego zgon.
Autorzy: Karolina Michalik, Joanna Opas, Kamil Jasek /rs/mf/
Sobota, czyli dzień pogrzebu papieża Franciszka, będzie dniem żałoby narodowej