Zbliża się okrągła, 80. rocznica tragicznych wydarzeń, określanych jako Tragedia Górnośląska. Wygląda na to, że kolejny, rocznicowy odcinek serialu pt „Śląski, ciemny lud to kupi” właśnie przed nami. Przypomnę, że poprzedni dotyczył setnej rocznicy wybuchu Powstań Śląskich.
Okazja do świętowania pokazała, że tak naprawdę nie trzeba robić nic poważnego, wystarczy dużo szumu wokół organizatorów i wydarzeń kompletnie bez znaczenia. Niezbędne są też spore publiczne środki. Okazało się, że do rocznicowego wora można spokojne wepchać rzeczy kuriozalne, lub wręcz kabaretowe. Wszystko oparte na znanym scenariuszu, pokazanym w kultowym filmie „Miś” Stanisława Barei, zgodnie ze słynnym dialogiem. Po pytaniu- „Powiedz mi po co jest ten miś?” Pada odpowiedź - „Otóż to, nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa (…)” I tak dalej. A wszystko, jak się okazuje na miarę naszych, śląskich możliwości.
Czegóż to wtedy nie było - a to wielki baner zawieszony na dziesiątkach haków wbitych w zabytkową elewację gmachu dawnej CZZ wykonaną z piaskowca, a to słynny plac „czterech słupów i kamola”, zaaranżowany pośpiesznie przed bramą do Śląskiego ZOO, rażący przypadkowością i brakiem kontekstu, gdzie maszty flagowe oraz „pamiątkowy” głaz upchnięto na trawniku pomiędzy budami z goframi i lodami, a to sto dębów nasadzonych i zaopatrzonych w tabliczki odnoszące się do historii, jak się okazało z wieloma błędami. Były też dzieci przebleczone za powstańców, z przydużymi gywerami, deklamujące patriotyczne wierszyki. Ogólnie, zasadniczo, nic trwałego. Mieszkańcy dawno o tym zapomnieli, albo w ogóle się nie dowiedzieli, a faktury zdążyły pożółknąć.
Zdaje się, że tym razem tzw. „strona społeczna” postanowiła dopisać ciąg dalszy do tamtych pomysłów, tym razem odnosząc się do wydarzeń tragicznych, które odcisnęły piętno na życiu wielu osób i całych rodzin, często w aspekcie wielopokoleniowym. Chodzi oczywiście o osiemdziesiątą rocznicę Tragedii Górnośląskiej 1945 r.
W ubiegłym tygodniu, na oficjalnych profilach facebookowych kilku „śląskich” organizacji pojawił się zaskakujący dokument nazwany „działania zrealizowane przez społeczny komitet w związku z Rokiem TG” z listą określoną jako „kalendarz wydarzeń uzgodnionych”. Niestety, nie wiemy kto i co zrealizował oraz z kim uzgodnił, ale można się domyślać, że ci, którzy opublikowali ten, jak rozumiem, plan rocznicowych obchodów z pewnością się z nim zgadzają lub zgadzali. Zakładam, że chcieli się też nim pochwalić, zanim pochwalą się inni.
Część pomysłów wynika ze zwyczajnego braku wiedzy oraz wyczucia. Jest aż pięć mszy świętych, w tym inaugurująca obchody. Po raz kolejny zapomniano natomiast, że spory procent ofiar Tragedii Górnośląskiej stanowili ewangelicy. Być może nieznani przedstawiciele „społecznego komitetu” zwyczajnie o tym nie wiedzą?
Są też pomysły kuriozalne, które mogłyby być nawet zabawne, gdyby nie odnosiły się do tragicznych zdarzeń. Jest m.in. turniej skata (!) oraz turniej piłkarski. Klimat tych gier jest zapewne absolutnie sprzyjający zadumie i refleksji. Może ktoś podchwyci takie pomysły i zagra w brydża ku czci ofiar Auschwitz? Jest też, a jakże, nieśmiertelny pomysł z dębami. Tym razem zasadzimy 80 dębów, czyli razem z powstańczymi będziemy mieli ich już 180. Sporo. Są też audycje „o charakterze regionalnym” w pewnej prywatnej telewizji, ale dokładnie, czy to będą ślonskie szlagiery czy coś innego nie wiemy.
Mają też być aż trzy koncerty, w tym jeden nazwany „Ofiarom TG”. Nie wiem, czy ofiary potrzebują tego, aby ktoś dla nich coś zagrał, ale może to też zwyczajne językowe faux pas. Mamy też koncert w Filharmonii Śląskiej. Największy niepokój wzbudza jednak „koncert finałowy”, który ma się odbyć w sali NOSPR. Tutaj pojawia się dopisek „nagrody”. Można zapytać, czy użycie słowa „finał” w aspekcie rocznicy Tragedii Górnośląskiej jest właściwe, no bo finał właściwie czego? Słowo „nagrody” każe się domyślać, że „społeczny komitet” będzie wręczał jakieś dyplomy, statuetki czy też puchary (komu, za co?).
Domyślam się przepustką na tą „galę” będą specjalne zaproszenia, według partyjno-organizacyjnego rozdzielnika, co wielokrotnie praktykowano w Filharmonii Śląskiej w czasie koncertów mających upamiętniać TG w latach ubiegłych. No i na koniec, tradycyjnie, zasłużeni i zmęczeni działacze zostaną ugoszczeni tzw. cateringiem. Biorąc pod uwagę koszty, plany organizacji takich wydarzeń budzą we mnie zwyczajny niesmak. Szczególnie w zderzeniu ze stanem zachowania historycznej bramy obozu na Zgodzie i jej otoczenia. Nie mówiąc już o oczekiwanym pomniku w tym miejscu. Rozumiem, że brakuje pieniędzy, ale mam nadzieję, że nie wydamy tego co mamy na kolejnego rocznicowego „misia”.
Być może ktoś rozsądny zwrócił uwagę „społecznemu komitetowi”, albowiem chwaliposty z „kalendarzem wydarzeń uzgodnionych” zniknęły, zapewne tylko na jakiś czas, z facebookowych kont. Być może zwyczajnie przeszkadzało komuś pomieszanie na tej liście pomysłów „komitetu” i wydarzeń cudzych, które mają miejsce cyklicznie od lat, takich jak np. upamiętnienia organizowane niestrudzenie przez Mniejszość Niemiecką, coroczna rekonstrukcja wydarzeń w Miechowicach czy też „Marsz na Zgodę” organizowany przez Ruch Autonomii Śląska. Być może. Ja zrzut tego dokumentu zachowałem, a jak wiemy w Internecie nic nie ginie.
Chciałbym, aby ten tekst był ostrzeżeniem - przed ośmieszaniem Tragedii Górnośląskiej (nawet nieświadomym), czy też sprowadzaniem rocznicy do serii drogich, banalnych wydarzeń. Do imprez dla „wybrańców”. Mam nadzieję, że nie zostaną na to wydane publiczne pieniądze, w chwili, gdy niszczeje brama na Zgodzie a w szkołach nie ma powszechnej edukacji na temat tragicznych wydarzeń roku 1945. I nie mam tu na myśli wyłącznie tematu wywózek na wschód, do przymusowej pracy ale również tematu działających po wojnie obozów dla miejscowej ludności.
Autor: Henryk Mercik/Dziennik Zachodni