Przypomnijmy, mieszkańcy województwa śląskiego od wielu lat walczą o to, aby język śląski został wreszcie został uznany za język regionalny - tak, jak przed blisko 20 laty stało się językiem kaszubskim.
Uznanie śląskiego za język regionalny znalazło się też wśród stu konkretów, które Koalicja Obywatelska obiecała zrealizować w ciągu pierwszych stu dni po objęciu przez nią rządów. Swoje poparcie w tej kwestii zadeklarowały również Trzecia Droga oraz Lewica.
I rzeczywiście projekt dotyczący języka śląskiego i uznania go za język regionalny do Sejmu trafił na początku obecnego roku. Złożyli go posłowie wybrani z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Podjęli oni tym samym kolejną próbę dotyczącą uznania śląskiego za język regionalny. Było to już ósme podejście, kiedy miłośnicy i użytkownicy języka śląskiego próbują walczyć w parlamencie o uznanie go za język regionalny. Wszystkie dotychczasowe kończyły się niepowodzeniem. Identyczny los spotykał także próby uznania Ślązaków za mniejszość etniczną.
Tym razem miało być jednak inaczej. Nie było. Co prawda, pod koniec kwietnia Sejm głosami koalicji rządzącej uchwalił nowelę, która następnie została przyjęta przez Senat. Ostatecznie jednak prezydent Andrzej Duda nie złożył swojego podpisu pod nowelizacją.
I od tego momentu temat - nie tylko za sprawą polityków najwyższych szczebli, ale i lokalnych działaczy - powraca jak bumerang. Ślązacy wręcz już odliczają dni do przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Liczą bowiem na to, że zwycięży w nich polityk, który rzeczoną ustawę poprze.
Czy czas, który minął od weta prezydenta Andrzeja Dudy sprawił, że Śląsk jest lepiej przygotowany do tego, aby nauczać śląskiego?
— Oczywiście, że jesteśmy lepiej przygotowani do tego, aby skorzystać z praw, które da Ślązakom ustawa o języku regionalnym — stwierdził Grzegorz Kulik, popularyzator języka śląskiego, przewodniczący Rady Języka Śląskiego, w programie TVP3 Katowice "Protokół rozbieżności". — Nie jesteśmy przygotowani na sto procent, bo to długi proces, ale cały czas wykonujemy swoją pracę — dodał.
Co zatem udało się do tej pory zrealizować w tej kwestii?
— Mamy ramy programowe nauczania, z kolei narzędzia, pomoce naukowe, ćwiczenia i podręczniki są w druku. Poza tym uruchomiono śląskie studia podyplomowe skupiające się wyłącznie na kulturze i języku śląskim oraz kursy przeznaczone przede wszystkim dla nauczycieli — wyliczał.
W uroczystej inauguracji wspomnianych studiów i projektu „Regionalna Edukacja na Śląsku” na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach wzięła udział minister edukacji narodowej Barbara Nowacka, która stwierdziła, że ma nadzieję, że "w przyszłym roku, w nowym rozdaniu politycznym, Śląsk zostanie doceniony tak, jak powinien być doceniony, bo zajmuje i będzie miał ważne miejsce na mapie polskiej różnorodności".
Otwarcie samych studiów miało być wsparciem ustawy o języku śląskim. Stało się jednak inaczej. Pieniądze, które zostały zabezpieczone na ten cel w budżecie Ministerstwa Edukacji zostały spożytkowane więc w inny sposób - na studia podyplomowe, kierowane do nauczycieli, którzy uczą o Śląsku, jego historii kulturze i tradycji.
Lokalni politycy zgodnie przyznają, że będą przepytywać kandydatów na prezydenta, czy - jeśli zostaną wybrani - podpiszą ustawę o języku śląskim. Liczą bowiem na to, że w przyszłym roku projekt ustawy nie tylko przejdzie przez parlament, ale będzie to też jedna z pierwszych ustaw podpisanych przez nowego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
Autorka: Katarzyna Stacherczak / Dziennik Zachodni /abt/