Zanim zasiądziemy do wigilijnej wieczerzy tradycyjnie skierujemy wzrok ku niebu w poszukiwaniu „pierwszej gwiazdki”. Co nią będzie w tym roku? Co mogli widzieć mędrcy z Babilonii ponad 2000 lat temu, gdy podążali za „gwiazdą Betlejemską”? Jakie będą najciekawsze zjawiska zimowego nieba? Odpowiadają specjaliści Planetarium Śląskiego w Chorzowie, najważniejszego ośrodka astronomicznego w Polsce.
Zwyczaj obserwacji wigilijnego nieba ma swoje korzenie w Biblii, a dokładniej w Ewangelii wg św. Mateusza. W rozdziale drugim „Mędrcy ze Wschodu” znajdziemy dwa odniesienia do gwiazd. Mędrcy pytali: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon”. Kolejne, nieco dalej odnosi się do drogi jaką przebyli: „A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię”. Czym była gwiazda, za którą podążali?
- Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy przede wszystkim ustalić rok narodzin Jezusa, a wbrew pozorom nie jest to taka prosta sprawa – mówi Jarosław Juszkiewicz, autor seansów w Planetarium Śląskim. - W VI wieku Dionizy Mniejszy dokonał próby ustalenia roku narodzin Jezusa i wyszedł mu 753 rok od założenia Rzymu. Mogło to być do czterech lat wcześniej lub do czterech lat później – dodaje.
To oznacza, że analizując czym była „gwiazda Betlejemska”, trzeba odtworzyć zjawiska astronomiczne, które wydarzyły się między 4 rokiem p.n.e. i 4 rokiem n.e.
- Pierwsza rzecz przychodząca nam do głowy to oczywiście kometa. To skojarzenie w naszej kulturze zawdzięczamy Giotto di Bondone, włoskiemu malarzowi, który w 1305 roku namalował słynny obraz, na którym jest kometa – mówi Jarosław Juszkiewicz.
>> WIĘCEJ NA PORTALU DZIENNIK ZACHODNI <<
Autor: Marcin Śliwa / Dziennik Zachodni