Z petycją do premier Beaty Szydło o podjęcie działań na rzecz ratowania kopalni Krupiński jadą do Warszawy żony górników oraz zatrudnione w kopalni pracownice.
Zakład ma zostać zlikwidowany, a jego majątek do końca marca ma trafić do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Jak mówi Mieczysław Kościuk, przewodniczący NSZZ Solidarność w KWK Krupiński, głównym argumentem za niezamykaniem zakładu są bogate złoża węgla.
Jak zaznacza związkowiec, nie do pominięcia jest także aspekt społeczny. Kopalnia to bowiem największy pracodawca w tamtym regionie. Kilkadziesiąt osób ma dojechać do Warszawy około południa.
Tymczasem rzeczniczka prasowa Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Katarzyna Jabłońska-Bajer poinformowała, że ponad 300 pracowników kopalni Krupiński już pracuje w innych zakładach należących do przedsiębiorstwa. Prawie w całości przeniesione zostały całe brygady robót przygotowawczych wraz z dozorem.
Do końca marca majątek kopalni ma zostać przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, a wszyscy pracownicy KWK Krupiński zostaną przeniesieni do innych zakładów. 235 osób trafi do Ruchu Borynia, prawie 340 do Ruchu Zofiówka, 500 pracowników do kopalni Pniówek, ponad 360 do Budryka i dwie osoby do Biura Zarządu. Oprócz tego 360 osób zadeklarowało chęć skorzystania z urlopu górniczego oraz z jednorazowej odprawy pieniężnej.
Alokacja pracowników odbywa się na zasadzie porozumienia stron. Pracownicy nie dostają nowej umowy o pracę, a jedynie aneks do obecnej. Wszyscy pracownicy mają także gwarancję zatrudnienia.
Autor: Joanna Opas /rs/