Od tygodnia płacimy więcej za egzaminy na prawo jazdy. W województwie śląskim to 50 złotych za egzamin teoretyczny i 200 za praktyczny.
O tym dlaczego płacimy więcej za egzaminy, czy łatwo jest zdać i czy jesteśmy dobrymi kierowcami rozmawiamy z zastępcą dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach Piotrem Górnym.
Opłaty za egzaminy na prawo jazdy wzrosły. W województwie śląskim to 50 zł za egzamin teoretyczny i 200 za praktyczny. O tym dlaczego płacimy więcej za egzaminy, rozmawiamy z zastępcą dyrektora #WORDKatowice Piotrem Górnym. https://t.co/x8Qfj6SApD
— Radio Katowice SA (@radiokatowice) March 2, 2023
Gościem porannego programu Radia Katowice jest dziś zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach Piotr Górny. Dzień dobry panie dyrektorze.
Dzień dobry panie redaktorze. Dzień dobry państwu.
Panie dyrektorze, od tygodnia mamy nowe stawki za egzaminy na prawo jazdy. Ta podwyżka była znaczna. Czy te podwyżki, ten wzrost opłat był uzasadniony? Czy to rzeczywiście było tak mało opłacalne dla WORD-u?
Te stawki, które właśnie zostały wprowadzone, były przez nas oczekiwane od dłuższego czasu. To jest prawie 10 lat kiedy nie było podwyżek a poprzednia była dosłownie kosmetyczna. Ta podwyżka pozwala na to żeby utrzymać płynność finansową na odpowiednim poziomie i gdybyśmy stosowali się do zapisów ustawy z 2013 roku i waloryzowali tę stawkę o poziom inflacji, tak potocznie mówiąc, wówczas te stawki za egzaminy byłyby dużo wyższe.
Bo w tej chwili teoria to 50 zł a było 30 zł, więc ten wzrost jednak spory.
Gdybyśmy się stosowali do tych podwyżek wynikających z regulacji zapisanych w ustawie, to byłoby to prawie 60 zł za teorię i prawie 250 zł za egzamin praktyczny, a dzisiaj jest to 200 zł. To jest kwota, która pozwala aby w prawidłowy sposób i w bezpieczny sposób przeprowadzać egzaminy i dostosować tabor do obowiązujących dziś przepisów.
Ten tabor w jakim jest stanie w tej chwili?
To już są kilku, czasami kilkunastoletnie pojazdy egzaminacyjne w zakresie kategorii B, motocykle kilkuletnie i samochody ciężarowe, które mają już prawie 10 lat.
Panie dyrektorze, to skoro o pieniądzach porozmawialiśmy, to porozmawiajmy o tym jak zdać egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem? Może inaczej zapytam. Od kiedy ma pan prawo jazdy?
Od trzydziestu kilku lat.
To tak jak ja. Czy myśli pan, że gdyby taki facet jak pan, czy taki facet jak ja, teraz, bez przygotowania poszli na egzamin żeby się sprawdzić, to czy udałoby się zdać za pierwszym razem?
Sądzę, że nie. Ponieważ egzamin kieruje się, może nie specjalnymi prawami, ale to jest egzamin, który wymaga od nas bezpiecznego, zgodnego z przepisami poruszania się po drogach. Osoby, które posiadają prawo jazdy jeżdżąc na co dzień, z reguły nie jeżdżą bezpiecznie. Możemy powiedzieć wprost, że przekraczają prędkość, nie zatrzymują się na strzałkach warunkowych, znak stopu można powiedzieć że prawie nie istnieje, więc to by nas wyeliminowało ze zdania za pierwszym razem. Dobrym wyjściem byłoby, przed pójściem na egzamin, wybranie dobrej szkoły nauki jazdy. Taką dobrą szkołę można wybrać na podstawie strony internetowej każdego z urzędów miast. Tam są statystyki zdawalności poszczególnych ośrodków szkolenia kierowców. Wybór takiej szkoły pozwala nam na to, że czasami zapłacimy trochę więcej, ale mamy tę pewność, że nauczymy się dobrze, zdamy -możemy powiedzieć- prawie za pierwszym razem i będziemy bezpiecznymi użytkownikami ruchu drogowego.
Jak pan wie, prawi czyni różnicę.
Prawie czyni różnicę tak, ale osoby po dobrych szkołach nauki jazdy mają świadomość błędów które popełniają. Czasami to wygląda w taki sposób, że ktoś przyjdzie jak wybierze nieodpowiednią szkołę, po czym wszystkie żale wylewa na nas, na egzaminatorów, na pracowników ośrodka egzaminowania, a to nie jest tak. Wystarczy tylko prawidłowo znać przepisy i nie będzie żadnego problemu.
Czyli nie ma już egzaminatora z miarką, który mierzy ile tam zostało do tej białej linii?
Zdecydowanie nie. Ja powiem tak, pracuję w firmie 25 lat i takiego czegoś takiego nigdy na własne oczy nie widziałem. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, nie widziałem takiego czegoś.
Czyli egzaminator jest przyjacielem egzaminowanego? Surowym przyjacielem?
Jest przyjacielem, tak. Czasami te osoby, które przychodzą na egzamin, są do nas źle nastawione. Egzaminator wychodzi, że tak powiem, z otwartą ręką, z takim nastawieniem bardziej dla klienta, do tej osoby egzaminowanej. Nasze pytania, które na egzaminie, są źle odbierane. Egzaminator ma obowiązek żeby zapytać czy znane są zasady i kryteria oceny egzaminu. Czasami ta osoba mówi, że ona nie wie w ogóle o co chodzi. To wynika tylko i wyłącznie z tego, że na jakimiś kursie który skończyła nie była do tego przygotowana we właściwy sposób.
Ale jak już zdamy ten egzamin, dostaniemy blankiecik prawa jazdy po kilkunastu dniach, siadamy za kierownicę i okazuje się, że zdaliśmy egzamin, ale w zasadzie to niewiele umiemy na tej drodze.
I tutaj znowu wrócimy do ośrodka szkolenia kierowców. Jeżeli dobry ośrodek szkolenia kierowców przygotuje nas nie tylko do egzaminu, ale również do bezpiecznego i właściwego poruszania się po drogach publicznych, nie ma ryzyka żeby taką osobę samą wypuścić do jeżdżenia po mieście czy po drogach o podwyższonych prędkościach. Nie ma takiego ryzyka. Często jest tak, że osoby przychodzą przygotowane konkretnie pod kątem egzaminu, nie pod kątem tego żeby jeździć bezpiecznie, tylko pod kątem egzaminu. Zdają egzamin, spełniają zapisy ministerstwa d/s transportu i po tym znanym egzaminie jest to, o czym pan mówi właśnie, że zderzamy się z rzeczywistością.
Po czym okazuje się, że taka osoba która dostaje prawo jazdy po trzech tygodniach, tak jak to miało miejsce nie tak dawno, powoduje tragiczny wypadek.
Pamiętam tę sytuację.
I czyja to jest wtedy wina? Egzaminatora, który przepuścił taką osobę, tej osoby, czy może szkoły nauki jazdy?
Nie chciałbym w tym momencie obarczać kogoś winą. Powiem z pełną odpowiedzialnością, że na pewno nie egzaminatora, bo w momencie kiedy egzaminator egzaminował tę osobę, to ta osoba spełnia wszystkie wymogi zapisane w rozporządzeniu dotyczącym egzaminowania. Instruktora może też nie, chociaż w zapisie dotyczącym procesu szkolenia kandydatów na kierowców jest mowa o tym żeby jeździć po drogach o podwyższonej prędkości, czyli ta osoba musi spełnić taki wymóg. Nie tylko jazda po mieście, ale…
…autostrada albo ekspresówka.
Dokładnie tak, drogi o podwyższonych prędkościach. Ta osoba musi mieć świadomość z jakim ryzykiem może się spotkać w momencie kiedy jedzie z prędkością 100-130 km/h, jaka jest droga hamowania, jak należy zachować się w stosunku do innych uczestników ruchu drogowego.
Przewrotnie zapytam, zdarzyło się panu kiedyś prowadząc samochód spojrzeć na SMS-a, który pan dostał?
Skłamałbym gdybym powiedział, że nie.
Właśnie, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Skłamałbym gdybym powiedział, że nie. Zdarzyło mi się. Mam świadomość tego, że to jest karygodne, niedopuszczalne.
Ale ja też tak miałem dlatego chciałem zapytać o „Jazdę bez czytanki”, bo to ważna akcja.
Tak. To jest akcja, kampania społeczna, promowana przez zarządcę autostrady. My do tego się przyłączyliśmy. Ta kampania ma na celu to żeby skłonić osoby do nieskorzystania z telefonów komórkowych podczas jazdy. Bawienie się telefonem komórkowym, tak potocznie mówiąc, zmusza nas do tego że musimy odwrócić wzrok od tego co się dzieje przed nami.
Jadąc autostradą na przykład 140 km/h.
Przy 130 km/h to mamy kilkadziesiąt, czasami kilkaset metrów przejechane bez obserwowania drogi przed nami.
Co się może stać, wszyscy wiemy.
Wszyscy wiemy, dokładnie tak. Ja tylko powiem może tak, że przy prędkości 50 km/h przeczytanie SMS-a w ciągu 5 sekund przejeżdżamy niecałe 70 metrów bez obserwowania drogi, która jest przed nami.
A jeśli jeszcze wpadniemy na to żeby odpisać.
To już w ogóle nie ma o tym mowy.
To jeszcze o jedną rzecz chciałem pana zapytać. O to czy WORD pomaga młodym, a może nie tylko młodym, kierowcom doskonalić swoje umiejętności?
Tak. Bardzo prężnie u nas działa Wydział Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Jest wiele akcji skierowanych właśnie do młodych uczestników ruchu drogowego. Zacząłbym może od tych najmłodszych, od przedszkolaków. W naszych centrach bezpieczeństwa ruchu drogowego, czyli w Bytomiu, w Dąbrowie Górniczej, w Rybniku i w Tychach, prowadzone są szkolenia dla takich dzieci. Przedszkolaki przychodzą do nas, uczą się właściwego, bezpiecznego i odpowiedzialnego poruszania się po drogach publicznych, przechodzenia przez przejścia dla pieszych, używania roweru czy innych urządzeń do poruszania się po chodniku czy po drogach. Dla młodzieży, również wspieramy akcje różnego typu odnośnie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Razem z PZM-otem, z innymi instytucjami promujemy bezpieczeństwo ruchu drogowego robimy takie szkolenia. Wspieramy w ogóle cały proces bezpiecznego poruszania się po drogach publicznych. Mamy do dyspozycji pojazd na trolejach, gdzie można się uczyć…
…wychodzenia z poślizgu. Inaczej, można się nauczyć jazdy w poślizgu.
Dokładnie tak, a jeszcze z dobrą osobą, która potrafi wytłumaczyć co i w jaki sposób się może wydarzyć to jest to istotne. Talerz Stewarta, którym też dysponujemy, pozwala na to żeby umiejętnie hamować, poruszać się w zakrętach. Mógłbym tutaj opowiadać godzinami.
A czas naszej rozmowy się już kończy.
Dokładnie tak.
Czy jesteśmy dobrymi kierowcami? My Polacy? Krótko proszę odpowiedzieć.
Życzyłbym sobie żebyśmy byli jeszcze lepszymi. Jeżeli chodzi o statystyki wypadkowości one spadają. Chciałbym żeby spadały jeszcze bardziej. Świadomość naszych kierowców, nas wszystkich, powinna być jeszcze wyższa na tym etapie.
Zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach Piotr Górny był dziś o poranku gościem Radia Katowice. Panie dyrektorze dziękuję bardzo. Szerokiej drogi.
Dziękuję również. Do widzenia.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.