W piątek oficjalnie zacznie funkcjonować ministerstwo przemysłu.
Jednym z najważniejszych celów resortu, według zapowiedzi jego szefowej Marzeny Czarneckiej, ma być notyfikacja umowy społecznej dotyczącej stopniowego likwidowania kopalń. Co dzieje się w kwestii Zielonego Ładu, czyli polityki prośrodowiskowej Unii Europejskiej. Nie zabraknie tematu zbliżających się wyborów samorządowych. Kolejne partie przedstawiają swoich kandydatów, tymczasem Prawo i Sprawiedliwość wciąż nie ogłosiło swojego kandydata między innymi w Katowicach i Rudzie Śląskiej. Kiedy PiS przedstawi nazwiska? Z wiceprzewodniczącym śląskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, a jeszcze kilka miesięcy temu wiceministrem aktywów państwowych, Markiem Wesołym rozmawia Łukasz Łaskawiec.
Państwa i moim gościem jest dziś wiceprzewodniczący śląskich struktur Prawa i Sprawiedliwości poseł Marek Wesoły. Dzień dobry.
Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.
Panie pośle 1 marca, czyli już w piątek, zacznie funkcjonować ministerstwo przemysłu. W listopadzie mówił mi pan, że jego powołanie to dobry pomysł, ale zastanawiał się jednocześnie nad jego przeznaczeniem. Teraz już wiemy czym będzie ten resort się zajmował: górnictwem, hutnictwem, atomem, ropą naftową i gazem. Czego pan jako były wiceminister aktywów państwowych oczekuje od tego resortu?
Przede wszystkim skuteczności. To już mówiłem. Najważniejsza nie jest siedziba a skuteczność. Trzeba być skutecznym i na Śląsku a również trzeba być skutecznym w Warszawie, bo proszę pamiętać, że ministerstwo będzie miało mnóstwo spraw do załatwienia również w innych ministerstwach, bo żeby zarządzać tymi działami -o których pan wspomniał- trzeba mieć bardzo dobre relacje z innymi ministerstwami: z ministerstwem rozwoju, z ministerstwem finansów. Tutaj będzie też bardzo dobra współpraca potrzebna. Czego oczekuję panie redaktorze? Tego, że przede wszystkim ta transformacja jeśli chodzi o region śląski się uda. Kwestie tych działów, które tam są wymienione, moim zdaniem, w moim przekonaniu, trochę za wąsko żeby zarządzać dobrze transformacją, branżą wydobywczą. W moim przekonaniu jest również potrzebny nadzór nad spółkami energetycznymi. Tutaj często niezbieżne interesy w dwóch różnych ministerstwach powodują problemy. Wiem to z własnego doświadczenia i absolutnie uważam, że spółki energetyczne powinny być również pod nadzorem tego ministerstwa. Hutnictwo bardzo dobrze. Mam nadzieję, że ministerstwo przemysłu, to hutnictwo i to co myśmy chcieli w hutnictwie robić, czyli rozwijać je, będzie to robiło nadal. To jest potrzebne nie tylko dla Polski ale i dla Europy. Nie dajmy sobie wmówić, że hutnictwo musi być wysekowane z kontynentu europejskiego. Trzeba je rozwijać. Było mnóstwo projektów. Ja po sobie zostawiłem również dokumentację rozwojową dla hutnictwa. Cieszę się, że ten dział będzie. Co do tych dwóch pozostałych, atom to jest tylko projekt, więc tak jak powiedziałem, oderwany od całej energetyki. Wydaje się, że ministerstwo będzie miało taką rolę inżyniera projektu a to chyba za mało żeby zarządzać transformacją, no i ta cała transformacja, która ma być pod tym ministerstwem, bardzo ważna, bo też jestem przekonany że sama transformacja energetyczna musi mieć dedykowane ministerstwo i ktoś musi się tym na poważnie zająć.
To teraz porozmawiajmy o tej transformacji. Rząd Donalda Tuska odziedziczył po Prawie i Sprawiedliwości niedokończoną sprawę z górnikami. Mam na myśli umowę społeczną dotyczącą transformacji sektora górnictwa węgla kamiennego i też wybranych procesów transformacji województwa śląskiego. W ciągu dwóch lat rządzącym z Prawa i Sprawiedliwości nie udało się tej umowy notyfikować. Ona jest dalej w Komisji Europejskiej. Teraz ta sprawa nieco drgnęła, można powiedzieć, bo z Brukseli wiemy, że wniosek notyfikacyjny wymaga korekty. Poinformowała o tym minister przemysłu Marzena Czarnecka, ale powiedziała wprost - wniosek był źle sporządzony.
Panie redaktorze absolutnie nie zgadzam się z tym, że wniosek był źle sporządzony. Co odziedziczyli nasi następcy po nas? Przede wszystkim umowę społeczną bardzo dobrze wynegocjowaną w spokoju, w ciszy, a więc bardzo dużo roboty zrobionej. Czy dwa lata to dużo od momentu kiedy zakończyliśmy trudne negocjacje ze stroną społeczną? Patrząc na to że to był okres pandemii, kryzysów, wydaje się że nie dużo. Smutne to, że niestety -i to mówię jako osoba która bezpośrednio to nadzorowała i przecież byłem w stałym kontakcie- opieszałość struktur Unii, myślę że polityczna, bo jeśli Unia Europejska formalnie ma 30 dni na odpowiedzi ze strony polskiej, a nie odpowiada przez 180 dni, no nie jest to poprawna polityka dyplomatyczna jeśli chodzi o kontakty Unii Europejskiej z Polską, tym bardziej w tak wrażliwej sprawie. Ja się nie doczekałem po 180 dniach odpowiedzi na złożoną do wniosku notyfikacyjnego korektę. A czy tam były błędy, czy trzeba ją renegocjować? Panie redaktorze, może w obecnej sytuacji energetycznej Europy trzeba, tylko w stronę raczej taką, którą my jako Polacy, moglibyśmy nazwać dla nas pozytywną, dla górnictwa pozytywną. Jestem bardzo ciekawy tej poprawy wniosku i tej renegocjacji.
Zastanawia się pan czy umowa wymaga negocjacji. Minister Czarnecka już poinformowała, że nie będzie negocjowana ponownie. W marcu i kwietniu mają trwać właśnie prace nad tym wnioskiem notyfikacyjnym, nad korektą do wniosku. Pytanie do pana czy spodziewa się pan, że ta umowa społeczna będzie notyfikowana jeszcze w tej kadencji Parlamentu i Komisji Europejskiej czy dopiero po wyborach? Przypomnę są w czerwcu.
Panie redaktorze, w moim przekonaniu będzie to bardzo trudne, odpowiadam z mojej wiedzy. Będzie to bardzo trudne. Platforma Obywatelska, pan minister Budka, pan Donald Tusk zapowiadali, że zrobią to w bardzo krótkim czasie, notyfikują to po kilku dniach. Jak widać nie jest tak, jak mówią. Ja wiem jakie są problemy -nie będę ich teraz poruszał bo mamy za mało czasu- z tą umową społeczną. Ona jest zbyt daleko idąca dla Unii Europejskiej dlatego nie ma zgody. Bardzo mnie ciekawi to, że będzie korekta a nie będzie negocjacji ze stroną społeczną. To jest bardzo ciekawy pogląd. Pytanie jak daleko ta korekta będzie sięgała?
Zmieniamy temat panie pośle. Wczoraj w tym studiu był przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz. Podkreślał, że Zielony Ład to sprawa nas wszystkich. Prawo i Sprawiedliwość stoi po stronie protestujących rolników, ale przypomnę, Janusz Wojciechowski – komisarz ds. rolnictwa z nadania Prawa i Sprawiedliwości, wychwalał Zielony Ład. Był nawet spot, w którym przekonywał, że to wielka szansa dla rolnictwa w Polsce, w szczególności dla małych i średnich gospodarstw rodzinnych.
Panie redaktorze, nie jestem specjalistą od rolnictwa, ale z tego co mi wiadomo spór idzie o zupełnie inne kwestie. To znaczy żeby dyskutować co kto poparł, to trzeba położyć na stole dokładnie punkty, w których pan Wojciechowski popierał, a w których nie popierał, bo tam jest jasno powiedziane czego pan Wojciechowski w programie Zielonego Ładu nie popierał, a które elementy według niego były pozytywne. Nie chcę w to wchodzić bo nie jestem specjalistą od rolnictwa. Nie będę się tłumaczył za czyjeś czyny, ale nie jest to jednoznaczne jak próbują to przedstawiać dzisiaj media. Chociaż zawsze trzeba brać odpowiedzialność za swoje działania. Absolutnie tak uważam. Ogólnie ja jestem przekonany jako poseł Prawa i Sprawiedliwości, jako Ślązak, jako człowiek który też trochę zarządzał energetyką i od wielu, wielu lat się zajmuje transformacją, uważam że Zielony Ład i ambitna polityka Unii Europejskiej jest katastrofalna nie tylko dla Polski, jest katastrofalna dla Unii i inne kontynenty tylko zacierają ręce i patrzą, jak to te ambitne cele powodują, że Unia Europejska i cała gospodarka Unii Europejskiej staje się niekonkurencyjna.
Teraz trwają takie rozmowy Komisji Europejskiej z państwami dotyczące właśnie Zielonego Ładu. Co można byłoby zmienić żeby on był taki skuteczny i dobry dla Polski?
Panie redaktorze, przede wszystkim absolutnie wyhamować, absolutnie wyłagodzić. Te elementy muszą być zrobione bo społeczeństwo polskie i europejskie tego nie udźwignie. Dlatego rolnicy są na drogach. Rolnicy się boją tych ambitnych celów, rolnicy się boją że ich produkcja żywności, produkcja energii, że to wszystko będzie w Europie nieopłacalne, że będziemy skazani na dostawy produktów spoza Unii Europejskiej gdzie nie przejmują się tak bardzo, oczywiście oni mówią o ekologii, ale nie robią tego, więc tego się boją społeczeństwa, tego my się boimy. My musimy oczywiście dążyć do celów klimatycznych, ale w sposób rozsądny, w sposób przede wszystkim bezpieczny dla naszych obywateli, dla społeczeństwa europejskiego.
To teraz, na koniec naszej rozmowy, z Europy wracamy do województwa śląskiego na nasze lokalne podwórko. 7 kwietnia Polacy pójdą do urn wyborczych. Wtedy odbędą się wybory samorządowe. Kolejne partie przedstawiają swoich kandydatów. Prawo i Sprawiedliwość wciąż nie ogłosiło swojego kandydata m. in. w Katowicach, w Rudzie Śląskiej, Siemianowicach Śląskich czy Mysłowicach. Kiedy poznamy nazwiska tych kandydatów?
Panie redaktorze w tym tygodniu, do końca tygodnia już część nazwisk będzie ogłoszona. We wszystkich miastach już mamy zamknięte te kwestie. Chcieliśmy dopełnić formalności, pozbierać podpisy, przystąpić do rejestracji. Taką przyjęliśmy politykę, że będziemy ogłaszać w momencie kiedy będziemy rejestrować listy. Oczywiście mamy w większości miast kandydatów. Jeśli chodzi o te dwa miasta, które pan wymienił, to Katowice będziemy myślę ogłaszać pod koniec tygodnia, w Rudzie Śląskiej tajemnicą nie będzie, że ja będę startował na prezydenta Rudy Śląskiej.
I o to właśnie chciałem zapytać. Do czterech razy sztuka?
Panie redaktorze, jeszcze kilka miesięcy temu wydawało mi się, że jako polityk jakby trzeba odłożyć pewne rzeczy jeśli zrobiło się kilka razy, ale jestem w polityce -też pewnego rodzaju konkurencja, adrenalina- a jednak uświadomiłem sobie, że dla mnie Ruda Śląska to jest coś najistotniejszego. Ja tam żyję, tam mam zamiar zostać już do śmierci, to jest moje miasto i je najbardziej kocham. Ja poszedłem do polityki ze względu na samorząd, na to że chciałem właśnie zmieniać otoczenie wokół siebie przede wszystkim. Myślę, że te prośby ludzi, te głosy ludzi którzy do mnie przychodzili -tam trochę brak kandydatów w Rudzie Śląskiej, bo tak to wygląda, że tych kandydatów zbyt wiele nie będzie- spowodowały, że absolutnie podejmuję rękawicę po raz kolejny. Mam nadzieję, że mieszkańcy w końcu zrozumieją, że nie należy patrzeć na samorząd przez pryzmat partii tylko przez pryzmat ludzi.
To teraz jak już oficjalnie wiemy, że kandyduje pan na prezydenta Rudy Śląskiej, czym będzie chciał pan przekonać wyborców?
Panie redaktorze, przekonywać będę chciał przede wszystkim tym, że mam pomysły na Rudę Śląską. To ja półtora roku temu mówiłem -stosunkowo niedawno, wiele z tych rzeczy się nie przeterminowało-, uważam że Ruda Śląska jest jednym z najpoważniejszych miast w województwie śląskim i o takie ambicje powinna walczyć. Powinna też powodować żeby nie być tylko sypialnią Śląska, ale żeby być właśnie miastem, które też jest w jakimś sensie kołem zamachowym dla rozwoju całego Śląska. My mamy miejsce i na przemysł, i na produkcję, i na budownictwo mieszkaniowe. Ruda Śląska nie musi być tylko zapleczem Katowic czy Gliwic. Takie ambitne cele stawiałem w poprzedniej kampanii i takie też będę stawiał teraz.
I tutaj musimy postawić kropkę. Moim i państwa gościem był dziś poseł Marek Wesoły wiceprzewodniczący śląskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, kandydat na prezydenta Rudy Śląskiej. Dziękuję za spotkanie.
Dziękuję panie redaktorze. Dziękuję bardzo państwu. Życzę miłego dnia.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.