Przedświąteczne zakupy to ostatnia szansa na zrobienie zapasów przed powrotem 5-procentowej stawki VAT na podstawowe produkty spożywcze.
Tymczasem niektóre sieci handlowe już ogłaszają, że utrzymają w kwietniu ceny na dotychczasowym poziomie. Jak to wpłynie na rynek, w szczególności na małe sklepy? Czy zakupy na Wielkanoc mocno szarpną naszymi portfelami?
Jest wstępny wniosek w sprawie postawienia przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Wniosek wpłynął do Sejmu, podpisało się pod nim 191 parlamentarzystów. Czy jego procedowanie może się odbić na finansach państwa?
Od październikowych wyborów parlamentarnych złotówka dość istotnie się wzmocniła.
Złożony wczoraj w Sejmie wstępny wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego minimalnie wpłynął na kurs tej waluty, zauważył w rozmowie z Polskim Radiem Katowice dr Bartłomiej Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. +
— Zaskoczeniem nie powinno być to, że osoby, które dzisiaj zarządzają państwem, już od początku mówiły, że zamierzają postawić prezesa Adama Glapińskiego w takiej sytuacji, dzisiaj to realizują — mówił ekonomista. — jeżeli rynek miał coś zdyskontować, to już to zrobił wcześniej. Ekonomista zauważył, że był to nieznaczny ruch rentowności obligacji państwa "i to był delikatny ruch dwa dni temu", ale jak stwierdził "to są rzeczy stosunkowo niewielkie, wręcz neutralne".
— To wygląda tak, że rynek jakby już dawno przyjął, ze coś takiego będzie miało miejsce — dodał gość Radia Katowice.
Dr Bartłomiej Gabryś zapytany o to, jak rynek zareaguje na ewentualne postawienie szefa NBP przed Trybunałem Stanu, oznajmił, że "rynek będzie się do tego przygotowywał przez kilka miesięcy".
— Jeśli silnik gospodarczy, kwestie inwestycji, kwestie konsumpcji, dodatkowo eksport netto, będą działały 'okej', to ta decyzja związana z panem prezesem Glapińskim, nawet jeśli gdzieś tam jednorazowo będziemy widzieć odchylenia, to prawdopodobnie nie wpłynie tak, żebyśmy mieli się tym ekscytować, na wartość złotówki czy obligacji, jeśli popatrzymy na ich rentowność — podsumował ekspert.
Pod wnioskiem podpisało się 191 parlamentarzystów. Posłowie stawiają osiem zarzutów wobec szefa NBP Adama Glapińskiego. Chodzi między innymi o złamanie konstytucji i ustawy o NBP.
Święta wielkanocne nie będą dużo droższe od ubiegłorocznych.
Dr Bartłomiej Gabryś ocenił w rozmowie z Radiem Katowice, że w tym roku święta wielkanocne nie będą dużo droższe od ubiegłorocznych. Wyjaśnił, że są grupy produktowe, które mogą przekroczyć 10-12-procentowy próg wzrostu cen rok do roku, ale to jego zdaniem są niewielkie różnice.
Pytany o to, czy mimo to będziemy oszczędzać, stwierdził, że jako konsumenci chcemy utrzymać pewien standard świąt.
— Ekonomiści używają takiego określenia 'stopa w drzwi'. Bez względu na to, co byśmy nie robili, staramy się – nawet czasami odrobinę zadłużając czy biorąc z przyszłych dochodów – utrzymać poziom świąt na takim poziomie, jaki był dla nas znany, z jakim święta się kojarzą — wyjaśnił ekonomista.
Te święta, jak stwierdził, "będą ciut droższe", bo "proces inflacyjny cały czas jest, funkcjonuje w okolicach 3 procent". Ceny w sklepach mogą zauważalnie wzrosnąć po świętach, powraca bowiem 5-procentowa stawka VAT na podstawowe produkty spożywcze. Zniesiono ją w lutym 2022 roku ze względu na wysoką inflację. Gość Radia Katowice powiedział, że dla nas – konsumentów – oznacza to wzrost miesięcznych wydatków o kilkanaście złotych. Zupełnie inna kwota wpłynie natomiast do państwowej kasy, "to jest około 2,7-2,8 miliarda złotych kwartalnie". Ekspert zaznaczył, że "dla budżetu to jest pewien zastrzyk finansowy, który budżet chętnie chciałby mieć w swoich zasobach po stronie możliwości wydatkowania". To jest argument przemawiający za tym, aby wrócić do 5-procentowej stawki VAT. "Ale żebyśmy mieli jasność, w chwili, w której wprowadzono zerowy VAT, było jasno powiedziane: jest to rozwiązanie czasowe" .
Niektóre duże sieci handlowe ogłaszają, że zamrożą w kwietniu ceny na dotychczasowym poziomie. Na taki ruch nie mogą sobie z kolei pozwolić małe sklepy.
Z doktorem Bartłomiejem Gabrysiem z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach rozmawia Łukasz Łaskawiec.
Gościem Radia Katowice jest doktor Bartłomiej Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Dzień dobry.
Kłaniam się panie redaktorze w ten Szczęsno-szczęśliwy nasz dzisiejszy poranek.
Oglądał pan mecz?
Tak, do końca.
Wynik?
Oczywiście satysfakcjonujący.
To pozostawiamy mecz i chcę zapytać o przygotowania do Wielkanocy. Wszystko już gotowe? Mieszkanie posprzątane? Zakupy zrobione?
Przykro mi, ale absolutnie mi się to jeszcze nie udało i pewno do ostatniej chwili będę się starał gdzieś zdążyć, aczkolwiek ja patrzę na te święta w kategoriach czasu jakościowego, tzn. dla mnie jest ważne żeby złapać chwilę oddechu, odpocząć, a to że jakieś okno będzie niedomyte czy niewymyte w ogóle, myślę, że to nie jest największy problem. Przeżyję jakoś.
Panie doktorze o zakupach sobie teraz porozmawiamy. Czy te świąteczne mocno odczujemy w portfelach? Według sondażu UCE Research i Grupy Offerista konsumenci wydadzą na świąteczne zakupy żywnościowe najczęściej 200-300zł na osobę. Analitycy zauważyli, że w tym roku odsetek konsumentów, którzy będą skłonni wydać taką kwotę wzrósł o kilka procent. Czy to oznacza, że wciąż chcemy oszczędzać i na nasze zachowania nie wpłynął spadek inflacji?
Jak popatrzymy na tę zmienną, którą pan redaktor użył, czyli spadek inflacji a właściwie spadek dynamiki inflacji, to ona nam towarzyszy tak praktycznie ostatnie dopiero trzy miesiące, jeśli chcemy być tak bardzo precyzyjni. Natomiast, jeśli chodzi o te nasze zachowania okołoświąteczne, to najczęściej jest tak, że utrzymujemy pewien standard. Ekonomiści używają takiego określenia „stopa w drzwi”, czyli bez względu na to co byśmy nie robili staramy się, nawet czasami odrobinę zadłużając czy biorąc z przyszłych dochodów, utrzymać ten poziom świąt na takim poziomie, jaki był dla nas znany, z jakim święta się kojarzyły, w związku z czym będziemy w ten sposób realizować i te święta. Czy one będą dużo droższe, czy one będą dużo się różniły od tych poprzednich? Naprawdę taka dramatyczna zmiana, która miała miejsce w poprzednie święta, gdzie zauważyliśmy różnicę rzędu kilkanaście, kilkadziesiąt procent w przypadku niektórych produktów żywnościowych, tak w przypadku tych świąt, ona już nie będzie taka dramatyczna. Rzeczywiście są grupy produktowe, które mogą delikatnie przekroczyć 10-11-12%, jeśli chodzi o zmianę rok do roku, ale to są niewielkie różnice w stosunku do tego co było jeszcze rok temu. Gdybyśmy znowu porównywali rok do roku, więc one będą ciut droższe te święta, bo będą, bo przecież proces inflacyjny cały czas jest w okolicach 3%, on cały czas funkcjonuje. Natomiast wydaje się, że nie będzie takiego odczucia w nas, że one były dramatycznie droższe niż te rok temu. Wydaje mi się, że ten rok temu dużo bardziej dramatycznie odczuwaliśmy tę różnicę.
Panie doktorze w tym roku święta wielkanocne wypadają na przełomie dwóch miesięcy, marca i kwietnia. W sobotę zrobimy jeszcze zakupy z zerową stawką VAT na podstawowe produkty żywnościowe, spożywcze, ale we wtorek idąc chociażby do piekarni, ceny będą już wyższe, wraca bowiem 5% stawka podatku VAT. To nie wydaje się wiele, ale kiedy zliczymy wszystkie nasze miesięczne wydatki to uzbiera się już spora suma.
Pan redaktor powiedział, że to wydaje się niewiele, ale pytanie o perspektywę. Jeżeli rzeczywiście dokonujemy tych miesięcznych wydatków, my jako konsument, to ta różnica może być rzeczywiście rzędu kilkanaście złotych w skali miesiąca. Ale kilkanaście złotych w skali miesiąca dla nas, w naszym portfelu, dla części osób to będzie ważyło. Nie oszukujmy się, mamy część osób dla których każda złotówka jest ważna, ale dla części osób - nie zauważą nawet tego w portfelu. Natomiast kto zauważy? Zauważy budżet państwa.
No właśnie, eksperci szacują że to nawet 13 mld zł rocznie.
Nie wiem czy aż 13. To jest kwestia tego czy rzeczywiście ta konsumpcja przyspieszy do tego stopnia, ale ja bym raczej szedł w takie szacunki, które mówią, że to jest około 2,7-2,8 mld zł kwartalnie. Jeżeli do końca marca mamy stawkę zerową VAT-u, to oznacza pewien ubytek w skali budżetu tej wielkości: 2,7-2,8 mld zł. Łatwo przemnożyć x 4 daje nam to pewną kwotę. To jest pewien punkt odniesienia. W perspektywie budżetu, który ma największą -przepraszam za kolokwializm- dziurę budżetową od czasów kiedy właściwie ten budżet traktujemy poważnie w kategoriach liczb, które są podawane…
…a jak duża jest teraz ta dziura budżetowa?
Ponad 186 mld zł. To naprawdę jest spora kwota, którą mamy. To jest plan. Pamiętajmy, że to dopiero I kwartał, zobaczymy co się będzie działo dalej. To jest pewna kwota, to jest pewien punkt odniesienia, który jest dla nas bardzo duży. Myśmy takiej dziury budżetowej nigdy nie mieli. Tam w tle są różne rodzaje wskaźników, na które z pewnym niepokojem ekonomiści patrzą, dotyczące tego ile ten dług wynosi w stosunku do naszego PKB. Tam są pewne kwestie ekonomiczne, które są ważne, które są istotne, które są niebezpieczne z perspektywy ekonomistów, którzy to obserwują. Ale wracając, dla budżetu, to jest pewien zastrzyk gotówki, to jest pewien zastrzyk finansowy, który budżet chętnie chciałby mieć w swoich zasobach po tej stronie możliwości wydatkowania. To jest pewien argument również przemawiający za tym aby wrócić do VAT-u, ale żebyśmy mieli jasność, w chwili w której wprowadzany był zerowy VAT było jasno powiedziane: jest to rozwiązanie czasowe. To jak nam czasami coś dokucza, mamy przeziębienie, chorobę to najczęściej bierzemy…
Działamy doraźnie.
…tak, taki lek bierzemy który obniży nam gorączkę na chwilę, natomiast wiemy, że on nas nie wyleczy, on nam tylko delikatnie zbije temperaturę.
Taki był cele tego działania.
Tak, to dokładnie było 5% jeśli chodzi o VAT mniej, żeby nas trochę mniej głowa bolała.
Zmieniamy temat w naszej rozmowie. W Sejmie jest już wstępny wniosek w sprawie postawienia przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Pod wnioskiem podpisało się 191 parlamentarzystów. Posłowie stawiają osiem zarzutów wobec szefa NBP. Chodzi między innymi o złamanie konstytucji i ustawy o NBP. Po pojawieniu się wczoraj informacji o złożeniu tego wniosku, to było w okolicy południa, śledziłem kursy walut i polska waluta osłabiła się do euro i dolara, ale wzmocniła do franka szwajcarskiego. Czy to wszystko co może się wydarzyć w trakcie procedowania wniosku koalicji rządzącej, czy jeszcze jakieś efekty takiej decyzji mogą być?
Ale warto dodać, że ten ruch na odniesieniach do innych walut był praktycznie minimalny, wręcz niezauważalny. Są dwie kwestie. Rzeczywiście najczęściej jest tak, że pewną wiarygodność państwa postrzegamy przez dwa jego elementy związane z finansami. Jeden to jest jego waluta -my mamy ciągle własną złotówkę, w związku z czym to jest dla nas dość istotne- i tutaj jakiegoś swoistego ruchu nie było, wręcz przeciwnie rynek postrzegał tę decyzję w niektórych aspektach, nie powiem że pozytywnie, ale w ogóle nie był zaskoczony, reagował neutralnie, tak bym to określił. Poza tym ja bym wziął troszkę szerszą pespektywę bo popatrzymy, od momentu po wyborach październikowych złotówka istotnie się wzmocniła. Zaskoczeniem nie powinno być to, że te osoby które dzisiaj zarządzają państwem, przecież od początku mówiły, że zamierzają postawić prezesa Glapińskiego w takiej sytuacji. Dzisiaj to realizują. Tu nie ma elementu zaskoczenia. Jeżeli rynek miał coś zdyskontować, to on to już zrobił wcześniej. Rzeczywiście był delikatny ruch, bo to druga część, czyli rentowności obligacji państwa, i tu był delikatny ruch, dwa dni temu można było zauważyć, ale znowu to są, powiedziałbym, rzeczy bardzo niewielkie, wręcz neutralne i to wygląda tak, że rynek jakby już dawno przyjął, że coś takiego będzie miało miejsce.
Kiedy Adam Glapiński stanie przed Trybunałem Stanu, jak wtedy może zareagować rynek?
Ja myślę, że rynek będzie się do tego dobrze się przygotowywał przez kilka miesięcy, bo przecież ten proces -nie jestem prawnikiem-, ta procedura przechodzenia, tam jest komisja, tam są zgody, tam jest postawienie potem pod głosowanie całego parlamentu, tych procesów jest multum. Ja powiem tak, jeśli silnik gospodarczy, kwestie inwestycji, kwestie konsumpcji i dodatkowo eksport netto, będą działały okay, to ta decyzja związana z panem prezesem Glapińskim, nawet jeśli gdzieś tam jednorazowo będziemy widzieć jakieś takie odchylenia, to prawdopodobnie nie wpłynie jakoś tak żebyśmy się mieli tym jakoś ekscytować, nad wartością czy złotówki, czy obligacji, jeśli popatrzymy na ich rentowność.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia mówił wczoraj, że rozpoczyna się analizowanie wniosku i to potrwa nawet dwa tygodnie a o efektach będziemy informować na antenie Radia Katowice. Moim i państwa gościem był dziś doktor Bartłomiej Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Bardzo dziękuję za spotkanie.
Ja również dziękuję. Kłaniam się.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.