W Katowicach mają ruszyć prace drogowe w kilku miejscach.
Związane są z przebudową węzła kolejowego oraz modernizacją wiaduktów nad drogą S86. Czy czeka nas Katogeddon?
Przebudowa węzła kolejowego w Katowicach jest koniecznością, mówił w Radiu Katowice profesor Robert Tomanek, specjalista z zakresu organizacji transportu z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Jak dodał infrastruktura na trasie E65 nie jest w dobrym stanie.
— Wiadukty kolejowe, które mamy na trasie E65 są już bardzo stare, są zużyte. Trzeba je wyremontować, trzeba je naprawić. Będą dołożone tory do ruchu aglomeracyjnego i dobrze — powiedział profesor Tomanek. — Tak jest na przykład w aglomeracji Trójmiasta, tak jest w Warszawie. Ta inwestycja niewątpliwie poprawi potencjał kolejowy Śląska.
Profesor Robert Tomanek ma nadzieję, że nie dojdzie do paraliżu komunikacyjnego stolicy województwa śląskiego.
— Kłopoty będą na początku dlatego, że systemy transportowe zachowują się jak żywe organizmy i dostosowują się do sytuacji. Pierwsze dni, kiedy będą zamykane przejścia drogowe w układzie Północ-Południe w Katowicach, będą kłopoty, ale te kłopoty będą mniejsze, niż niektóre katastroficzne wizje kreślą.
2 września ruszyła przebudowa węzła kolejowego w Katowicach, a 9 września zacznie się przebudowa wiaduktu drogowego przy ul. Bagiennej, gdzie będzie obowiązywać ruch wahadłowy. Zgodnie z planem przyjętym przez PKP PLK, w każdym kolejnym tygodniu września budowlańcy mają zaczynać prace na następnych wiaduktach. W sumie utrudnienia będą w 6 miejscach.
Jak mówił w Radiu Katowice profesor Robert Tomanek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, w związku z tym, że część pociągów nie będzie dojeżdżać do Katowic przez najbliższe lata, istnieje ryzyko utraty pasażerów przez kolej.
— Pojawi się, prawdopodobnie, ryzyko utraty pasażerów przez transport kolejowy, no i pojawi się też ryzyko zwiększonego zanieczyszczenia powietrza, jeżeli kolej będzie zastępowana transportem drogowym. Nie można tego malować tak czarno-biało. Ludzie wrócą do kolei, tym bardziej, że alternatywne sposoby poruszania się przy rosnącym ruchu miejskim będą coraz mniej atrakcyjne. — powiedział profesor.
Założeniem remontu jest rozdzielenie ruchu regionalnego od dalekobieżnego. Po zakończeniu inwestycji, pociągi pasażerskie przyspieszą nawet do 160 km/h. Prace mają potrwać 4 lata.
Profesor Robert Tomanek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach uważa, że CPK musi powstać.
Jednak nie będzie to tak wielka inwestycja, jak planowali rządzący w ostatnich 8 latach. Jak mówił w Radiu Katowice CPK odciąży pozostałe warszawskie lotniska.
— Powstanie port lotniczy, bo zainwestowano już dużo pieniędzy i czasu. Jaka będzie jego skala? Pewno mniejsza, niż się spodziewamy. Warszawa na pewno potrzebuje odciążenia. Każda inwestycja infrastrukturalna przyciąga popyt, ale inwestując w CPK róbmy to rozważnie. — powiedział profesor.
Profesor Tomanek mówił, że nie rozumie politycznej dyskusji o niemieckich planach rozbudowy bazy cargo we Frankfurcie. Jego zdaniem to normalne działanie, związane z koniecznością obsłużenia kontrahentów.
— Ma ogromy ruch dlatego, że ma przystosowaną bazę logistyczną, jest zaplecze dla przesyłek cargo. — dodał profesor.
Profesor Tomanek przypomniał, że "w cargo nie przewozi się prostych maszyn, tylko leki, mikroprocesory, czyli drogie elementy, bo cargo lotnicze jest drogie. Jeżeli chcemy w Polsce rozwijać cargo, rozwijajmy gospodarkę, rozwijajmy logistykę".
Zdaniem polskiego rządu modernizacja portu lotniczego we Frankfurcie nie ma nic wspólnego z powstawaniem CPK. Opozycja z kolei mówi, ze dojdzie do powstania "niemieckiego CPK".
Z profesorem Robertem Tomankiem z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, specjalistą z zakresu organizacji transportu, analizy i projektowania systemów transportowych, polityki transportowej rozmawia Piotr Pagieła.
Państwa i moim gościem jest profesor Robert Tomanek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, specjalista z zakresu organizacji transportu, analizy i projektowania systemów transportowych i polityki transportowej. Dzień dobry panie profesorze.
Dzień dobry.
Panie profesorze w zapowiedzi tej rozmowy padło słowo Katogedon a to w związku z tym, co się dzieje teoretycznie od 2 września, czyli rozpoczęciem prac przy rozbudowie węzła kolejowego w Katowicach. Grozi nam komunikacyjny Armagedon?
Nie lubię takich katastroficznych stwierdzeń i przerażających słów. Myślę, że będą kłopoty. Kłopoty będą na początku. Dlatego, że systemy transportowe mają to do siebie, że zachowują się troszeczkę jak żywe organizmy i dostosowują się do sytuacji. Kiedy człowiek wyjdzie na zimne powietrze to próbuje znaleźć jakieś rozwiązanie i radzi sobie z tym. Troszeczkę tak jest z tymi systemami transportowymi. Myślę, że pierwsze dni kiedy będą zamykane przejścia drogowe w układzie północ-południe w Katowicach będą kłopoty, ale te kłopoty będą mniejsze niż niektóre katastroficzne wizje kreślą.
Już to wszystko zaczęło się od kłopotów wczoraj, bo jeszcze zanim te prace takie konkretne się rozpoczęły, to mieliśmy do czynienia z awarią kolejową i pociągi albo nie jeździły, albo jeździły okrężnymi trasami. Czy to nie jest zły omen?
Nie, nie, nie. To już zupełnie w czarną magię w transporcie nie wierzę. Muszę powiedzieć, że oczywiście była awaria. Pokazało to, co się dzieje kiedy dojdzie do jakiejś usterki. Awaria była krótkotrwała. Takie rzeczy zdarzają się na całym świecie. Chcę powiedzieć żebyśmy też nie popadali w jakiś obłęd, że polskie koleje na tle na przykład kolei niemieckich nie wypadają w tej chwili tak najgorzej. Jeżeli chodzi na przykład o wskaźniki punktualności okazuje się, że ten nasz system radzi sobie. Nie popadajmy w przesadę. Natomiast z każdego typu nieszczęścia trzeba wyciągać wnioski.
Jeśli chodzi o wnioski to o nich trochę później, ale teraz chciałem pana zapytać po co nam ten remont? Przecież te pociągi mają jeździć 160 km/h, zanim weszliśmy do studia powiedział pan, że nie ma takiej możliwości żeby przez Katowice tak szybko jeździły.
Przez Katowice oczywiście nie przejadą z prędkością 160 km/h, będą zatrzymywać się na stacji. Troszeczkę w tym jest PR-u. Natomiast po co ta przebudowa? Wiadukty kolejowe, które mamy na trasie E 65 są już bardzo stare, są już zużyte. Trzeba je wyremontować, trzeba je naprawić. Według tego co mówi zarządca infrastruktury będą dołożone tory do ruchu aglomeracyjnego i dobrze -tak jest na przykład w aglomeracji Trójmiasta, tak jest w Warszawie- więc ta inwestycja niewątpliwie poprawi potencjał kolejowy, ale być może, że należy podyskutować na przyszłość, a i w trakcie tej inwestycji, o sposobie komunikacji związanej z tego typu przedsięwzięciem. To jest poważne przedsięwzięcie, które będzie mało wpływ nie tylko na czas, który będziemy tracić w korkach, ale również pojawi się prawdopodobnie ryzyko utraty pasażerów przez transport kolejowy, no i pojawi się też ryzyko zwiększonego zanieczyszczenia powietrza, jeżeli kolej będzie zastępowana transportem drogowym.
No właśnie, wejdę panie profesorze w słowo, a to jest tak, że jak już się przyzwyczaimy do niejeżdżenia pociągami, to jak już ten węzeł się uda wyremontować, te dwa dodatkowe tory będą, to ludzie powiedzą: jeździliśmy cztery lata samochodami to niech sobie ta kolej jeździ, a my dalej swoje.
Jest to bardzo duże ryzyko. Oczywiście nie można tego malować tak czarno-biało. Ludzie będą wracać do kolei, tym bardziej, że alternatywne sposoby poruszania przy rosnącym ruchu miejskim, będą coraz mniej atrakcyjne. Natomiast pojawi się przerwa i ryzyko przerwy, zatem planowanie tego typu inwestycji powinno jako priorytet traktować utrzymanie ruchu transportu zbiorowego, zarówno kolejowego, jak i tego który nazywamy transportem miejskim.
Panie profesorze, w całej tej sytuacji strony jakby przerzucają się odpowiedzialnością za, chyba tak do końca, brak informacji i brak przygotowania. Marcin Krupa w tym studiu mówił tak: „Z naszej strony wiemy, że pewne dokumenty, które już dawno temu miały trafić do miasta -i to było kilka dni temu-, które były wydyskutowane przez dwuletnią ponad współpracę z PLK, miasto dostało w ostatniej chwili i tylko w jednym dokumencie jest 40 błędów, które trzeba poprawić. Te dokumenty muszą wrócić do wykonawcy”. Wie pan, wierzyć się nie chce, że to takie polskie.
Niestety wygląda to nieciekawie. Z tych informacji, które analizuję, można powiedzieć, że totalnie zawodzi komunikacja. A patrząc na to nieco szerzej podstawowa funkcja zarządzania czymkolwiek, a projektami w szczególności, czyli planowanie, to planowanie inwestycji powinno być bardzo precyzyjne z uwzględnieniem interesów wszystkich użytkowników. Rację moim zdaniem ma miasto, że zwraca uwagę na to, że dochodzi tutaj do niedociągnięć. Myślę, że może warto rozważyć, być może przemodelowanie a nawet krótkotrwałe wstrzymanie inwestycji, dopracowanie tych kwestii, bo jeżeli będzie zła komunikacja inwestycja będzie trwała cztery lata, to te kłopoty będą przynosiły fatalne skutki.
Ale te pieniądze trzeba wydać, bo to pieniądze także z Unii Europejskiej.
Tak, ale okres inwestycji jest dość długi. To, że trzeba wydać pieniądze nie znaczy, że mamy rzucić się do basenu nie sprawdziwszy czy jest w nim woda, i to jeszcze na głowę. Zatem najpierw pewne rzeczy trzeba uporządkować być może w ciągu miesiąca, być może w ciągu kilku tygodni, ustalić zasady współpracy, a nie przerzucać się oświadczeniami. PLK z jednej strony, miasto Katowice z drugiej strony, a pozostałe miasta patrzą na to nieco z boku bo ich to w mniejszym stopniu dotyczy.
Kazimierz Karolczak też w tym studiu mówił, że on jest duszą i ciałem za prezydentem Katowic i za władzami Katowic, i że może lepiej było nie komunikować terminów zamknięć jeśli one nie są pewne.
Zapewne tak. Najpierw trzeba pewne rzeczy dopracować, być tego pewnym, a później wprowadzać do obiegu publicznego. Dlatego, że jednak ludzie pewne rzeczy sobie planują, przygotowują. W wyniku takiego chaosu powstaje niepotrzebna irytacja, i coś, co jest ważne -a co powinno mieć miejsce również w naszym kraju-, utrata wiarygodności przez instytucje publiczne.
Panie profesorze to na koniec tego wątku rozmowy wnioski. Za cztery lata będzie można zaśpiewać, inaczej, teraz można zaśpiewać: „Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie wspaniale” a za cztery lata zaśpiewamy, tak jak Sylwia Grzeszczak: „Och i ach”?
Myślę, że będzie lepiej niż jest do tej pory. Natomiast niepotrzebnie komplikujemy sobie życie i niepotrzebnie te braki komunikacyjne i planistyczne powodują, że efekty których się spodziewamy mogą być mniejsze, niż by mogły być przy rzetelnym, solidnym, takim powiedziałbym śląskim podejściu do roboty, czyli wziąć się do roboty, mniej gadać a więcej pracować żeby efekt był taki, jaki za te pieniądze powinien być oczekiwany.
Panie profesorze, to jeszcze jedna kwestia. Kwestia CPK i tego całego zamieszania, które w ostatnich dniach się pojawiło, czyli -ja nie chcę o polityce tutaj rozmawiać, ale to polityczne konteksty są, bo politycy się głównie wypowiadają o tym- o planach rozbudowy lotniska we Frankfurcie. To ma kosztować 600 mln euro i dotyczy tej sekcji CARGO i od razu słyszymy głosy, że Niemcy chcą nam zrobić, przepraszam za kolokwializm, kuku w związku z tym, że przymierzamy się do CPK.
Ja już nie mam siły do prostowania tego typu argumentów i tych zestawień: Niemcy-Polacy, ambicje. Jest sobie potężny port CARGO we Frankfurcie, który jest rozbudowywany. Ma ogromny ruch dlatego, że ma przystosowaną bazę logistyczną, jest zaplecze dla przesyłek CARGO. Ja chcę powiedzieć i przypomnieć, że CARGO nie przewozi się jakiś prostych maszyn, tylko leki, tylko przewozi się mikroprocesory, czyli drogie elementy, bo CARGO lotnicze jest drogie. Jeżeli chcemy w Polsce rozwijać CARGO, rozwijajmy gospodarkę, rozwijajmy logistykę a nie mówmy: „o bo Niemcy coś tam robią. Niemcy, Francuzi”. Czy my nie możemy się skupić na sobie tylko musimy zawsze pokazywać palcem, że tamci coś robią a my czegoś nie robimy? To jest jakaś bezsensowna dyskusja. Ja jej nie rozumiem i uważam, że to jest strata czasu żeby tego typu argumenty wyciągać.
Panie profesorze ostatnie pytanie. CPK powstanie?
Powstanie port lotniczy bo zainwestowano już dużo czasu i pieniędzy. Jaka będzie jego skala? Pewno mniejsza niż się spodziewamy. Warszawa na pewno potrzebuje odciążenia. Każda inwestycja infrastrukturalna przyciąga popyt, ale inwestując w CPK róbmy to rozważnie. Tutaj dobrym przykładem jest MPL Katowice-Pyrzowice. Etapowy rozwój przez dziesięciolecia. Mamy piękny port, który odpowiada naszym potrzebom.
To jest już XXI wiek.
Budujmy z głową, budujmy dla popytu, a nie dla ambicji i tego żeby ci którzy budują mieli pieniądze z budowania.
Powiedział profesor Robert Tomanek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, gość Radia Katowice o poranku. Dziękuję panu bardzo.
Dziękuję.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.