Radio Katowice
Radio Katowice / Gość Radia Katowice – rozmowa dnia
Rozmowa dnia z dr Marcinem Sarnkiem, amerykanistą z Uniwersytetu Śląskiego
05.11.2024
07:10:00

Mateusz Franczyk/Radio Katowice

Amerykanie wybiorą kolejnego prezydenta. Za nami gorąca kampania wyborcza. Kamala Harris czy Donald Trump - który z tych kandydatów ma większe szanse?

Amerykanie zdecydują dziś, kto zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Pojedynek pomiędzy wiceprezydent Kamalą Harris a byłym prezydentem Donaldem Trumpem jest bardzo wyrównany i sondaże nie wskazują żadnego faworyta.

Jak mówił w Radiu Katowice amerykanista z Uniwersytetu Śląskiego doktor Marcin Sarnek mówił, że walka będzie trwać do końca.

"Wyniki sondaży wszystkich wskazują na to, że walka będzie bardzo, bardzo wyrównana. Najnowsze sondaże, na które dzisiaj rano spoglądałem, sugerują, że jednak Kamala Harris, ale nie jest to nic pewnego. Jedno co jest pewno to to, że Amerykanie będą spoglądać na wszystkie wyniki bardzo nerwowo, z oczekiwaniem, być może, jakiegoś przełomu."

Doktor Marcin Sarnek dodał, że ważne będą głosy amerykańskich kobiet.

"Trudno jest jednoznacznie wskazać na jedna konkretna grupę demograficzną, która zdecyduje o wyniku wyborów, ale wydaje się dzisiaj, że będą to właśnie kobiety i to te kobiety, które często w procesie politycznym amerykańskim są odstawiane na margines."

Sztab Donalda Trumpa liczy na to, że przewagę Kamali Harris wśród kobiet zrównoważą młodzi mężczyźni, zwolennicy byłego prezydenta. 

Głosowanie prowadzone jest w 50 stanach i Dystrykcie Kolumbii. Jak mówił w Radiu Katowice amerykanista z Uniwersytetu Śląskiego doktor Marcin Sarnek oficjalne wyniki zostaną zatwierdzone na wspólnym posiedzeniu obu izb amerykańskiego parlamentu 6 stycznia. W grudniu elektorzy oddadzą swoje głosy.

"W grudniu głosuje Kolegium Elektorów, kilka dni wcześniej wszystkie głosy z poszczególnych stanów, 11. grudnia konkretnie, muszą zostać zatwierdzone przez legislaturę tych stanów, albo przez odpowiednie ciała wyborcze. w każdym ze stanów obowiązuje zasada, ze zwycięzca bierze wszystko. Zazwyczaj te wszystkie głosowania elektorskie miały formę (...) pewnej ceremonii tylko."

By wygrać, trzeba łącznie zebrać 270 z 538 głosów w Kolegium Elektorskim. Najwięcej - bo aż 54 głosy ma Kalifornia - najmniej - tylko 3 - stany takie jak Alaska czy Vermont.

Państwa i moim gościem jest doktor Marcin Sarnek, amerykanista z Uniwersytetu Śląskiego. Dzień dobry.

Dzień dobry państwu.

Panie doktorze Amerykanie zdecydują dziś kto zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. To ja przewrotnie zapytam: wiceprezydent Kamala Harris, były prezydent Donald Trump czy może błąd statystyczny, bo wszystkie sondaże mówią, że wyniki są takie jakie są, ale wszystko jest w granicach błędu.

Tak jest. Zgadza się. Cieszę się bardzo, że zaczęliśmy od takiego prostego pytania. Oczywiście wyniki sondaży wszystkich wskazują na to, że walka będzie bardzo, bardzo wyrównana. Najnowsze sondaże, na które dzisiaj rano spoglądałem sugerują, że jednak Kamala Harris, ale nie jest to nic pewnego. Myślę, że jedno, co jest pewne to, to że Amerykanie będą dzisiaj spoglądać na wszystkie wyniki -a właściwie w naszym czasie to już będzie jutro- bardzo nerwowo z oczekiwaniem, być może jakiegoś przełomu, a być może nawet z pewnym lękiem.

Co pan rozumie przez słowo przełom?

Wydaje mi się, że paradoksalnie zwycięstwo Kamali Harris, mimo tego że pewnie byłaby to kontynuacja polityki Joe Bidena może przynieść pewien przełom, ponieważ ta wygrana będzie możliwa tylko dzięki bardzo, bardzo dużej mobilizacji konkretnego rodzaju wyborców.

Czyli kobiet oraz klasy średniej mówiąc najkrócej.

Tak, dokładnie tak. Oczywiście specyfika systemu amerykańskiego jest tak duża i ten system jest tak skomplikowany, że trudno jest jednoznacznie wskazać na jedną konkretną grupę demograficzną, która zdecyduje o wyniku wyborów, ale wydaje się dzisiaj, że będą to właśnie kobiety i to te kobiety, które często w procesie politycznym amerykańskim są odstawione na margines, czyli nie tylko kobiety najaktywniejsze, najmłodsze, ale również te kobiety, które już osiągnęły pewien wiek. Mówi się o grupie po 65. roku życia jako o jednej z najważniejszych grup w tych wyborach.

Panie doktorze, ordynacja w Stanach Zjednoczonych jest -by nie powiedzieć skomplikowana albo nawet dziwna-, bo można wygrać wybory i mieć bezwzględną większość głosów, ale jednocześnie nie zostać prezydentem -dwie takie sytuacje już były w historii Stanów Zjednoczonych-, czyli nawet jeśli Kamala Harris zdobyłaby więcej głosów w tych wyborach, to wcale nie znaczy, że wygra w tych siedmiu stanach, które są rozstrzygające. 

Tak jest. Ten system tzw. Kolegium Elektorskiego, kiedy wybory rozstrzygają się de facto w poszczególnych stanach a nie w głosowaniu powszechnym, jest oczywiście krytykowany od wielu lat, natomiast nic nie zapowiada tego by został zbyt szybko zmieniony. Wymagałoby to poprawki konstytucyjnej. Oczywiście jest dość duże prawdopodobieństwo, że Kamala Harris zyska większą liczbę głosów w głosowaniu powszechnym a może się okazać, że nie wygra wyborów. Natomiast zwróćmy też uwagę, że nie można się za bardzo przywiązywać do tego wyniku wyborów powszechnych, czy głosowania powszechnego bo podobne sytuacje mogą się wydarzyć również w Wielkiej Brytanii, więc nie jest to przykład tylko amerykański. Poza tym musimy też pamiętać o tym, że gdyby te zasady zostały jednak zmienione, to oczywiście i cała kampania byłaby prowadzona zupełnie inaczej.

Bo tak naprawdę to ta kampania wyborcza odbywała się w ostatnich dniach głównie w tych siedmiu stanach.

Tak jest, nawet można powiedzieć najbardziej już dramatycznie, że wczoraj i przedwczoraj właściwie odbywała się w trzech stanach, a w przypadku Kamali Harris właściwie tylko w jednym, bo odbyła siedem spotkań wyborczych tylko w Pensylwanii. Tak rzeczywiście jest, od paru miesięcy kampania koncentruje się właśnie na tych siedmiu wahających się stanach.

Panie dotrze senator Piotr Masłowski, politolog zresztą, wczoraj w tym studiu mówił tak, że nawet jeśli poznamy szybko wyniki wyborów, to wcale nie znaczy, że te wyniki zostaną oficjalnie ogłoszone bo będzie pewnie seria protestów, kontestacji a może nawet dojść do takich sytuacji, jak miały miejsce na Kapitolu cztery lata temu. 

Tak, oczywiście. Myślę, że bardzo wielu obserwatorów dopuszcza taką możliwość. Jest raczej pewne, że jeżeli prezydent Trump przegra wybory, to będzie tutaj z pewnością seria protestów, kontestacji, myślę że również procesów prawnych.

Przeliczania głosów ponownego.

Przeliczanie głosów jest w niektórych stanach jest po prostu obowiązkowe, jeśli wynik pozostaje w granicach bardzo wąskiego marginesu, więc to jest automat niemalże i on oczywiście przedłuży cały proces wyłaniania zwycięzcy. Myślę, że dla demokracji amerykańskiej, również i nie tylko dla Amerykanów, najlepszym scenariuszem byłoby jednak zdecydowane zwycięstwo któregoś z kandydatów ogłoszone przez media de facto już jutro. Natomiast czy tak się stanie? Będziemy musieli poczekać.

A to wszystko będzie mieć swoje konsekwencje w związku z kampanią wyborczą, która w Stanach Zjednoczonych była wyjątkowo brutalna, do tego stopnia że Donald Trump mówił podczas jednego z wieców, że nie miałby nic przeciwko temu żeby strzelać do dziennikarzy. Przyznam się, że włos zjeżył mi się na głowie, gdy to słyszałem.

Takich wypowiedzi Donalda Trumpa i osób z jego sztabu wyborczego w całej kampanii jest oczywiście znacznie więcej. Ten język radykalizuje się, czy brutalizuje się zwłaszcza w ostatnich tygodniach. Właściwie z dnia na dzień staje się coraz bardziej brutalny. Nie chciałbym przypominać nawet tych wypowiedzi, to nie były akurat wypowiedzi pana prezydenta Trumpa, a osób albo z jego sztabu, albo…

zasłyszanych na jego wiecach, na przykład o śmieciach.

Dokładnie do tego zmierzałem. Nie chciałem nawet cytować tej wypowiedzi, bo ona jest otwarcie rasistowska. Takich wypowiedzi jest bardzo, bardzo wiele i one są oczywiście obliczone na pewien konkretny efekt polityczny. Natomiast wielu obserwatorów zauważa, że to jest jednak wynik osobowości Donalda Trumpa. To nie jest tylko i wyłącznie kwestia pewnego wyrachowania, ale również po prostu, w pewnym sensie, puszczają mu nerwy.

Panie doktorze, wrócę do jeszcze jednej kwestii. Kiedy pana zdaniem poznamy te wyniki oficjalne? Bo to, że będzie to jutro, to jest utopia.

Jest tutaj taka odpowiedź formalna zupełnie, bo oczywiście poza tym, że media ogłaszają wyniki wyborów, to jest procedura bardzo, bardzo formalna, która kończy się 6 stycznia, wtedy kiedy zostają przeliczone wszystkie głosy elektorskie i wybory zostają zatwierdzone czy certyfikowane na połączonym posiedzeniu obu izb Kongresu. Wcześniej oczywiście mamy jeszcze kilka innych ważnych dat. W grudniu głosuje Kolegium Elektorów. Kilka dni wcześniej wszystkie głosy z poszczególnych stanów, 11 grudnia konkretnie, muszą zostać zatwierdzone przez legislaturę tych stanów, albo przez odpowiednie ciała wyborcze, bo tutaj ta procedura jest skomplikowana tym bardziej, że każdy stan ma swoją własną procedurę. Inaczej mówiąc możemy tutaj odtworzyć pewien taki schemat formalny…

ja tylko przypomnę, że 270 elektorów trzeba przekonać do siebie z 538.

Tak, tutaj nawet nie chodzi o przekonywanie tych elektorów, ponieważ oni właściwie mają tylko potwierdzić wolę wyborców w danym stanie. W każdym ze stanów obowiązuje zasada, że zwycięzca bierze wszystko, poza dwoma stanami, bo oczywiście nie mogłoby być zbyt prosto. W każdym stanie te głosy są jakby przydzielone, w zależności od tego ile ten stan ma tych głosów elektorskich, konkretnemu kandydatowi.

Od 54 w Kalifornii do 3 na Alasce.

Tak najmniejsza liczba tych głosów to 3. Ostatecznie do tej pory zawsze, może nie zawsze bo były sytuacje kryzysowe, konstytucyjnych kryzysów już w historii amerykańskiej było kilka, zazwyczaj te wszystkie głosowania elektorskie miały formę właściwie pewnej ceremonii tylko. Też warto sprostować pewne nieporozumienie, Kolegium Elektorskie nigdy nie spotyka się jako jedno ciało, faktycznie elektorzy głosują w poszczególnych stanach, w siedzibach legislatur tych stanów. Tak jak mówiłem zazwyczaj była to tylko pewnego rodzaju formalność czy też ceremonia, natomiast od ostatnich wyborów w 2020 roku wiemy, że to nie musi być aż taka tylko ceremonia. Być może będą protesty wyborcze dążące do tego by zakwestionować głosy elektorskie z poszczególnych stanów i to też oczywiście może skomplikować tę sprawę.

A jak bardzo to okaże się w najbliższych dniach.

Tak jest.

Panie doktorze stawiamy kropkę. Doktor Marcin Sarnek, amerykanista z Uniwersytetu Śląskiego był o poranku gościem Radia Katowice. O wynikach i przebiegu wyborów w Stanach Zjednoczonych oczywiście będziemy informować. Dziękuję panu bardzo.

Dziękuję bardzo. 



Radio Katowice / Audycje / Gość Radia Katowice – rozmowa dnia
Gość Radia Katowice – rozmowa dnia
 
 
 07:40
 

Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.

Zobacz także Gość Radia Katowice – rozmowa dnia

Autopromocja
Kontakt

Polskie Radio Regionalna Rozgłośnia w Katowicach
Radio Katowice SPÓŁKA AKCYJNA w likwidacji
ul. Ligonia 29, 40-036 Katowice
tel. +48 32 2005 400, fax +48 32 2005 581
e-mail: sekretariat@radio.katowice.pl
NIP 634-00-20-312
konto: ING BSK SA O/Katowice
IBAN: PL 57 1050 1214 1000 0007 0006 0692
Kod BIC (Swift): INGBPLPW
Redaguje zespół: Redakcja Nowych Mediów
tel. +48 32 2005 525, +48 32 2005 487
e-mail: radio@radio.katowice.pl

Copyright © by Polskie Radio Regionalna Rozgłośnia w Katowicach Radio Katowice SA          profesjonalne usługi informatyczne