Powołany w styczniu ubiegłego roku Fundusz Transformacji Województwa Śląskiego nie działa - powiedział w Radiu Katowice przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz. Stwierdził, że mimo gwarancji blokuje się dla członka Solidarności miejsce w radzie nadzorczej spółki. "Przedstawiamy kandydatury fachowców, które z przyczyn politycznych są blokowane" — mówił gość rozgłośni.
„Wczoraj się dowiedziałem, że to Agencja Rozwoju Przemysłu blokuje tego naszego członka do rady nadzorczej. Ja się pytam - kto w tym kraju rządzi? Czy ważniejsze jest Ministerstwo przemysłu, które nadzoruje fundusz, czy dyrektorzy Agencji Rozwoju Przemysłu? To nie tak wszystko ma wyglądać” — stwierdził Dominik Kolorz. Przytoczył też uzasadnienie tak zwanej ustawy powodziowej: "Tam Ministerstwo Przemysłu między innymi wypowiedziało się, że środki z Funduszu Transformacji Śląska chętnie przeznaczy na pomoc powodzianom”.
W ustawie zagwarantowano dla Funduszu 800 milionów złotych, ale w ocenie Dominika Kolorza można pozyskać więcej środków. Fundusz „powstał po to, żebyśmy wreszcie w zamian za miejsca pracy w górnictwie, w hutnictwie - bo to wszystko w jakimś etapie będzie odchodzić - żeby tutaj tworzyć dla młodych ludzi inne podmioty gospodarcze, nie tylko usługowe” – oznajmił szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Dominik Kolorz obawia się, że jeżeli Fundusz Transformacji Województwa Śląskiego nie zacznie działać i nie będą realizowane projekty, środki na transformację województwa śląskiego przepadną. "Jestem głęboko rozczarowany postawą ministerstwa przemysłu" — podsumował gość Radia Katowice.
Skład zarządu spółki nie jest pełny. Prezesem jest Aneta Moczkowska, wiceprezesem ds. transformacji regionu przemysłowego Marcin Korzeb. Trwa postępowanie w sprawie powołania wiceprezesa ds. planowania finansowego i wdrażania projektów spółki.
Wigilia wolna od pracy to dobra inicjatywa - ocenił w Radiu Katowice przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności. Dominik Kolorz nie ma jednak pewności, czy przepisy zaczną obowiązywać jeszcze w tym roku. Projekt ustawy po pierwszym czytaniu w Sejmie skierowano do dalszych prac w dwóch komisjach. Eksperci wyliczają, że wolna Wigilia będzie kosztowała polską gospodarkę nawet kilka miliardów złotych.
Nie przyjmujemy argumentów pracodawców, że oni na tym stracą, tak samo mówili gdy wprowadzano niedziele niehandlowe — mówił gość rozgłośni. „Mówili, że wszyscy na tym stracimy, że sklepy wielkopowierzchniowe zbankrutują, że gospodarka spowolni. Nic takiego się nie stało i myślę, że jeżeli będzie wolna Wigilia, to też nic takiego się nie stanie” — stwierdził Dominik Kolorz.
Pojawiają się głosy, aby Wigilia była wolna kosztem innego święta. Wymienia się na przykład Święto Trzech Króli, które mogłoby z powrotem stać się dniem pracującym. „Być może będzie jakiś kompromis w tej sprawie. Dla mnie byłby to kompromis zgniły, bo ja pamiętam, jak projekt obywatelski dotyczący Święta Trzech Króli wchodził w życie. Więc tutaj akurat bym nie mieszał” – zaznaczył szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Dodał, że „my jako Polacy pracujemy prawie najwięcej w Europie. Także nie przesadzajmy, że gospodarka się zawali. Inni mają wolne w Wigilię, inni mają więcej świąt wolnych, inni pracują mniej w Europie”.
Wczoraj marszałek Sejmu Szymon Hołownia powiedział, że szansa na to, by przepisy objęły tegoroczną Wigilię, jest "umiarkowana". Wyjaśnił, że projekt złożono późno, a teraz musi jeszcze przejść przez dwie komisje.
Opinia Solidarności dotycząca Krajowego Planu w Dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 roku będzie dla tego dokumentu druzgocąca - zapowiedział przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności. Związkowcy mają do jutra czas na przedstawienie swojej oceny. "Im szybciej będziemy odchodzić od źródeł konwencjonalnych, tym trudniejsza będzie sytuacja z tym, byśmy mieli przez cały rok prąd" — stwierdził gość Łukasza Łaskawca.
„Myślę, że ta opinia rozjedzie cały Krajowy Plan Energii i Klimatu” — ocenił Dominik Kolorz. Przypomniał, że „sieci energetyczne zaalarmowały rząd, że próba odchodzenia szybko od źródeł konwencjonalnych spowoduje, że my już w roku 2026 będziemy mieli kilkadziesiąt, a może nawet i kilkaset godzin w skali roku bez prądu”. Jego zdaniem, to może „najpierw dotknąć zakłady przemysłowe, ale potem (…) każdego przeciętnego odbiorcy”.
Dokument integruje szeroki zakres zagadnień – od zużycia surowców i energii, emisji gazów cieplarnianych w poszczególnych sektorach gospodarki, po makroekonomiczne skutki modernizacji energetyki. Mówi się o konieczności zapewnienia Polakom tanich źródeł energii.
W czwartkowy poranek gościem Radia Katowice jest przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz. Dzień dobry.
Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.
Panie przewodniczący, po pierwszym czytaniu w Sejmie projekt ustawy dotyczący wolnej od pracy Wigilii skierowano do dalszych prac w dwóch komisjach. Wczoraj marszałek Sejmu Szymon Hołownia powiedział, że szansa na to żeby przepisy objęły tegoroczną Wigilię jest umiarkowana, bo projekt złożono późno i musi teraz jeszcze przejść przez dwie komisje.
Wie pan, koalicja rządząca, jak się postara, czy też pani minister Dziemianowicz-Bąk jak się postara, bo to jej inicjatywa. W mojej ocenie, jako związkowca, dobra inicjatywa. Niech Wigilia jest dniem wolnym od pracy, i tak ją w większości w jakiś sposób odrabiamy. To jest po prostu taki czas, bez względu na to czy ktoś świętuje te święta w sposób tradycyjny, jako katolik, chrześcijanin czy w sposób inny -wiadomo, że dzisiaj też czasy się zmieniły, to nie jest tak, że wszystko przygotowuje kobieta, robi się już wspólnie te Wigilie-, to bardzo dobra inicjatywa. Zobaczymy czy ten okres procedowania w Sejmie spowoduje, że niestety dopiero w przyszłym roku, czy też posłowie się sprężą i już w tym roku będziemy mieli wolną Wigilię.
Pytanie tylko czy wolna od pracy Wigilia rzeczywiście jest potrzebna? Pan mówi, że tak. Sklepy, banki i tak są otwarte krócej, są jednak branże, których takie przepisy nie obejmą. Dalej pracować będą: policjanci, strażacy, górnicy, kierowcy autobusów, pracownicy stacji paliw, dziennikarze. To kto na tym skorzysta?
Wie pan, to jest też tak jak z niedzielami. Nie wszyscy mają wolne niedziele. Są takie branże, które muszą być w pogotowiu, muszą pracować. To są te branże i ci ludzie, których pan wymienił. Natomiast nie działajmy na takiej zasadzie, że jak wszyscy nie mogą, to niech nikt nie może. To taka by była w myśl polskiej zasady, że najlepiej jakby drugiemu nie było lepiej niż mnie. To chyba nie tędy droga. My też nie przyjmujemy za bardzo tych argumentów pracodawców, że oni na tym stracą. Ja pamiętam, jak wprowadzaliśmy wolne niedziele, to też wszyscy mówili, że wszyscy na tym stracimy, że sklepy wielkopowierzchniowe zbankrutują, że gospodarka spowolni. Nic takiego się nie stało i myślę, że jeżeli będzie wolna Wigilia, to też nic takiego się nie stanie.
Pojawiają się głosy aby Wigilia była wolna kosztem innego święta, wymienia się na przykład Święto Trzech Króli, które mogłoby z powrotem stać się dniem pracującym.
Wiem, że pojawiają się takie głosy. Być może będzie jakiś kompromis w tej sprawie. Dla mnie byłby to kompromis zgniły, bo ja pamiętam jak projekt obywatelski dotyczący Święta Trzech Króli wchodził w życie, podkreślam że to był projekt obywatelski, więc tutaj akurat bym nie mieszał. Z drugiej strony panie redaktorze powiedzmy sobie szczerze, że my jako Polacy pracujemy prawie najwięcej w Europie. Jesteśmy chyba w pierwszej trójce krajów Unii Europejskiej, gdzie pracujemy najdłużej, dalej mamy czterdziestogodzinny tydzień pracy. Pracujemy zdecydowanie więcej niż te czterdzieści godzin w normie. Czasami jest to tak, że nawet za nadgodziny, z różnych względów, płacą nam mniej, jest jeszcze duży element szarej strefy. Nie przesadzajmy, że gospodarka się zawali. Inni mają wolne Wigilie, inni mają więcej świąt wolnych, inni pracują mniej w Europie, w tych bardziej wydawało się cywilizowanych krajach. Nie demonizujmy tego, że wszystko się zawali, jak Wigilia będzie wolna. Niech ona będzie wolna, skończymy z udawaniem, że Wigilia jest dniem pracy.
Czekamy zatem na to, co zdecydują sejmowe komisje i czy projekt obejmie jeszcze tegoroczną Wigilię. Zmieniamy temat w naszej rozmowie. Fundusz Transformacji Województwa Śląskiego. Jest coś takiego prawda?
No jest coś takiego panie redaktorze.
Ale nie działa.
Niestety nie. Ja tak historycznie, króciutko przypomnę, że to my dociskaliśmy kolanem, że tak powiem, z poprzednim rządem ustawę o Funduszu Transformacji Śląska, my jako związki zawodowe a w zasadzie jako „Solidarność” żeśmy tę ustawę napisali. Cudem udało się nam ją przepchnąć w poprzednim parlamencie. Fundusz jako spółka został powołany.
W styczniu ubiegłego roku.
Tak. Prezeska została w końcu wybrana, bodajże w ostatnich kilkunastu dniach.
Aneta Moczkowska, przypomnę.
Powiem w ten sposób, źle to wygląda ponieważ, -to nie chodzi o to, że ja w tej chwili się wypowiem, że nam chodzi o stołki-, wszystkie związki zawodowe i wszystkie ministerstwa mają w Funduszu gwarantowane miejsce w Radzie Nadzorczej. Nam, jako twórcom ustawy -i to jest bardzo przykre i niefajne-, blokuje się to miejsce w Radzie Nadzorczej. To nie jest tak, że tam jakiś wypasły związkowiec, ja czy ktokolwiek inny, chce w tej Radzie zasiadać, tylko przedstawiamy tam rzeczywiście kandydatury fachowców, oni z przyczyn politycznych są blokowani. Wczoraj się dowiedziałem, że to Agencja Rozwoju Przemysłu blokuje tego naszego członka do Rady Nadzorczej. Ja się pytam kto w tym kraju rządzi? Czy ważniejsze jest ministerstwo przemysłu, które nadzoruje Fundusz, czy jakiś dyrektorzyna w Agencji Rozwoju Przemysłu? To nie tak wszystko ma wyglądać. Poza tym, jak niestety czytałem w uzasadnieniu, czy też czytaliśmy uzasadnienie tzw. ustawy powodziowej, która pomaga powodzianom powodzi tegorocznej, to tam między innymi ministerstwo przemysłu wypowiedziało się, że środki z Funduszu Transformacji Śląska chętnie przeznaczy na pomoc powodzianom. Owszem, powodzianom trzeba pomagać, pomagamy im wszyscy, ale Fundusz nie ma temu służyć.
A jakimi środkami ten Fundusz ma dysponować?
Wie pan, zagwarantowanych jest w ustawie 800 milionów złotych. Natomiast Fundusz to jest taka instytucja, to jest taki trochę nasz mały, „śląski PFR”, mógłby być jeszcze większy. Tam jest dużo mechanizmów finansowych, dużo lewarów finansowych, można wiele środków pozyskać zarówno unijnych, jak i gwarancji Skarbu Państwa, jak i niskooprocentowanych kredytów. To naprawdę jest spółka, jest instytucja, która może wreszcie zbudować jakieś twarde -jak my to określamy- dobre miejsca pracy, o dobrej wartości, bo on nie powstał po to żeby tam w radach nadzorczych zasiadać, żeby były dobrze płatne zarządy, tylko powstał po to żebyśmy wreszcie jakieś, w zamian za miejsca pracy w górnictwie, w hutnictwie -bo to wszystko w jakimś tam etapie, w mojej ocenie, będzie odchodzić-, żeby tutaj tworzyć dla młodych ludzi inne podmioty gospodarcze, nie tylko usługowe, ale takie faktycznie gospodarcze.
Czyli działalność tego Funduszu potrzebna jest już teraz, w tym momencie?
Tak, ponieważ panie redaktorze projekty powinny być gotowe zgodnie z ustawą -były poprzednio, ponoć nie znalazły akceptacji-, chyba tam jest -mogę się mylić bo w tej chwili dokładnie nie pamiętam- sześć tygodni na stworzenie projektów inwestycyjnych. Te projekty muszą znaleźć akceptację właścicielską. Jeżeli ich nie będzie to najzwyczajniej w świecie istnieje też niebezpieczeństwo, że te środki przepadną. Ja tutaj jestem głęboko rozczarowany postawą ministerstwa przemysłu w tym temacie.
W styczniu miną dwa lata od powołania Funduszu, może coś wtedy drgnie.
Oby.
Panie przewodniczący trwają konsultacje społeczne „Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 roku”. Dokument integruje szeroki zakres zagadnień od zużycia surowców i energii i emisji gazów cieplarnianych w poszczególnych sektorach gospodarki po makroekonomiczne skutki modernizacji energetyki. W spotkaniach w Radzie Dialogu Społecznego uczestniczą między innymi związkowcy w tym „Solidarność”. Co udało się wypracować w związku z tym „Krajowym Planem w dziedzinie Energii i Klimatu”?
Panie redaktorze to jest tak, że my mamy czas, tak naprawdę, do jutra żeby wydać ostateczną opinię, jeśli chodzi o „Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu”. Wydamy ją. Opinię opracowywali nam wysokiej klasy eksperci, którzy znają się na energetyce, znają się również na pieniądzach, tak powiem kolokwialnie.
Co się znajdzie w tej opinii?
Myślę, że ta opinia będzie druzgocąca dla tego dokumentu, ponieważ ona trochę zarysowała, czy też wyprzedziła i naświetliła to, co się dzieje już w tej chwili w polskiej energetyce i z polskim prądem. Myślę, że radiosłuchacze gdzieś tam słyszeli, że pan wie, że w ubiegłą środę mieliśmy taką sytuację w polskim systemie energetycznym, że groziło nam wyłączenie prądu, że im szybciej będziemy odchodzić od źródeł konwencjonalnych, tym trudniejsza będzie sytuacja z tym żebyśmy mieli przez cały rok prąd. Generalnie rzecz biorąc myślę, że ta opinia rozjedzie cały „Krajowy Plan Energii i Klimatu”. Tak odnosząc się niekoniecznie do planu, ale do sytuacji z energetyką, do sytuacji związanej skąd mamy prąd, nie dalej jak chyba przedwczoraj Polskie Sieci Energetyczne zaalarmowały rząd, że próba odchodzenia szybko od źródeł konwencjonalnych spowoduje, że my już w roku 2026 będziemy mieli kilkadziesiąt, a może nawet i kilkaset godzin w skali roku będziemy bez prądu. Najpierw może to dotknąć zakłady przemysłowe, ale potem to może dotknąć każdego przeciętnego odbiorcę.
Panie przewodniczący wiceministra klimatu Urszula Zielińska mówiła, że: „Kto neguje potrzebę rozwoju energetyki wiatrowej i słonecznej igra z bezpieczeństwem Polski”.
Myślę, że pani minister Urszula Zielińska akurat w tym przypadku totalnie się myli. Dopóki nie będziemy mieli energii atomowej, a ktoś chce postawić tylko i wyłącznie na źródła takie, które pani minister wymienia, czyli wiatraki i fotowoltaikę, to przepraszam, że użyję takich mocnych słów, ale jest dewiantem w tych sprawach. Ponieważ panie redaktorze nie zawsze wieje. My nie jesteśmy Włochami, my nie jesteśmy Hiszpanią, nie zawsze świeci słońce i my musimy mieć, dopóki nie powstanie atomówka, źródła konwencjonalne. Źródła konwencjonalne możemy mieć dwa: albo z gazu, albo z węgla. Swojego gazu mamy, jak kot napłakał. Swój węgiel mamy. Niech pani minister Zielińska posłucha ludzi, którzy się na tym znają a nie tylko swoich kolegów z partii Polska 2050, lobbystów klimatycznych, lobbystów zielonych, którzy mogą właśnie doprowadzić do totalnego krachu gospodarczego na skutek braku prądu.
Dyskusja trwa. Będziemy oczywiście informować w Radiu Katowice o efektach tych rozmów i tych konsultacji. Moim i państwa gościem był dziś przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz. Dziękuję za rozmowę i spotkanie.
Dziękuję bardzo.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.