Dałbym może 2 z plusem. Za chęci pani minister — tak przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności ocenił w szkolnej skali na antenie Radia Katowice pierwszy rok funkcjonowania Ministerstwa Przemysłu znajdującego się w Katowicach. — Wszyscy wiązaliśmy nadzieje z Ministerstwem Przemysłu na Śląsku. Te nadzieje okazały się płonne, ponieważ ministerstwo nie ma kompetencji — ocenia Dominik Kolorz.
— Jeśli ministerstwo nie potrafi ustalać zasad i sposobu transformacji energetycznej, jeśli nie jest w stanie przeprowadzić w szybkim tempie nowelizacji ustawy górniczej, jeśli niewiele ma do powiedzenia jeśli chodzi o transformację regionów górniczych, w tym Śląska, to chyba tylko po to zostało stworzone... bo premier Tusk być może wymyślił, że jak będą protesty, to będą w Katowicach i nigdy nie przyjedziemy do Warszawy. Już się pomylił, bo przynajmniej 3 razy w Warszawie byliśmy. Dopóki to ministerstwo nie będzie miało decyzyjnych mocy, to utrzymywanie urzędników i ministra mija się z celem — mówi gość Radia Katowice w rozmowie z Pawłem Nadrowskim.
Dominik Kolorz skomentował w Radiu Katowice niedawne zapowiedzi minister przemysłu. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Marzena Czarnecka deklarowała, że umowa społeczna dla górnictwa ma wstępną aprobatę Komisji Europejskiej. Dodała, że jesienią rząd złożył nowy wniosek notyfikacyjny o zgodę na pomoc publiczną do dopłaty do redukcji wydobywania węgla. Plany zakładają, że wniosek ma być przeprocedowany do końca roku.
— Co minister, to obiecuje że notyfikacja nastąpi do końca roku, a to wszystko trwa już od 2021 roku — przypomina Dominik Kolorz. — Póki co umówmy się jednak, że to są tylko słowa, które z reguły są wypowiadane na początku danego roku, że do końca roku umowa społeczna będzie notyfikowana. Niewiele z tego wychodzi. Ten brazylijski serial musi się już skończyć — uważa gość Radia Katowice.
— To jest swoistego typu niebezpieczna gra. To, co dzieje się w górnictwie, a szczególnie węgla energetycznego, to balansowanie na bardzo cienkiej linie. Pomoc publiczna już jest nam przyznawana na podstawie umowy społecznej, ale nie notyfikowana. Zawsze trzeba mieć z tyłu głowy element, że może się skończyć tak jak w stoczniach. Był tam podobny proceder i Komisja Europejska stwierdziła, że nie mamy notyfikowanego programu na pomoc publiczną dla stoczni. Oby teraz nie było tak samo — ma nadzieję Dominik Kolorz.
— To bardzo dobrze, że jeden głos bez względu na opcje polityczne poszedł akurat ze Śląska, najbardziej uprzemysłowionego regionu, który jest niestety najbardziej narażony — w ten sposób przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności komentuje w Radiu Katowice wspólne stanowisko przyjęte przez Wojewódzką Radę Dialogu Społecznego w sprawie reformy Zielonego Ładu.
Związkowcy, marszałek województwa śląskiego i wojewoda śląski jednym głosem zaproponowali reformę polityki klimatyczno–energetycznej Unii Europejskiej. Wśród postulatów znajdują się m.in. zwiększenie puli dostępnych uprawnień do emisji CO2 oraz obniżenie liniowego współczynnika redukcji – czyli liczby uprawnień, ściąganych z rynku ETS w celu wymuszenia obniżenia emisji CO2.
— Podpisaliśmy się pod uchwałą, w której domagamy się głębokiej rewizji dwóch zasadniczych elementów Zielonego Ładu. To system emisjami dwutlenku węgla ETS, którym obciążone są dziś energetyka i ciężki przemysł — wskazuje gość Radia Katowice.
Dominik Kolorz zwraca też uwagę na system ETS2. Jego zdaniem również on powinien zostać zmieniony.
— Jest on elementem Zielonego Ładu, który dotknie każdego z nas. Będziemy płacić za emisję dwutlenku węgla od wszystkiego, co się rusza. Od paliwa począwszy, poprzez ogrzewanie i samoloty — wymienia szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności. — Wiadomo, że te wszystkie koszty przeniesie się wtedy na odbiorcę — dodaje gość Radia Katowice.
Zdaniem Dominika Kolorza, przeciętny roczny koszt ETS2 przypadający na jednego obywatela może wynosić od 2027 roku ponad 6 tys. złotych "w wersji optymistycznej", około 10 tys. złotych "w wersji realistycznej", a nawet 15 tys. złotych "w wersji pesymistycznej". — Żadne gospodarstwo domowe, żadna gospodarka tego nie wytrzyma — mówi przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.
Gość Radia Katowice wskazuje, że sygnatariusze uchwały Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego domagają się ustabilizowania cen w systemie handlu emisjami.
— Jak system wchodził w życie prawie 15 lat temu, to w 2025 roku za emisję mieliśmy płacić 25 euro, a w tej chwili płacimy 70 euro. Domagamy się wycofania instytucji finansowych z takich spekulacji na rynku emisji CO2. Te instytucje finansowe, nawet różnego typu parabanki funkcjonujące w Kajmanach, również handlują emisjami CO2 i na tym zarabiają, podnosząc ich cenę. Do czasu rewizji tego systemu, najważniejszym elementem jest ustabilizowanie ceny i dopuszczenie większej ilości darmowej emisji CO2, szczególnie dla energetyki — uważa Dominik Kolorz.
Przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności dodaje, że stanowisko WRDS zostało skierowane do premiera Donalda Tuska i Rady Dialogu Społecznego na szczeblu krajowym.
— To będzie "sprawdzam". Jak w Warszawie na krajowej Radzie Dialogu Społecznego ta uchwała stanie i będzie poddana pod głosowanie, to tam będą nad nią głosować ministrowie konstytucyjni, od ministra klimatu do ministra aktywów państwowych. Wtedy zobaczymy, czy jest determinant w Radzie Ministrów, żeby tę politykę klimatyczną głęboko zreformować dla ludzi — mówi gość Radia Katowice.
Przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności zapowiedział w rozmowie z Radiem Katowice, że związkowcy będą apelować do prezydenta o zawetowanie ustawy wiatrakowej. Jej projekt został przyjęty przez rząd w trybie obiegowym.
W nowych zapisach zmniejszona została minimalna odległość wiatraków od zabudowań z 700 metrów do 500 metrów. Na portalu X minister klimatu i środowiska Paulina Hennig–Kloska oceniała, że to ważny krok do obniżenia cen prądu w Polsce. Dominik Kolorz nie zgadza się z tą opinią. Powołuje się przy tym na ekspertów ds. energetyki, z którymi współpracuje Solidarność.
— To jest wierutna bzdura, co opowiada pani minister — uważa Dominik Kolorz. Podaje jednocześnie przykład. — Bjørn Lomborg, jeden ze znakomitszych ekonomistów zajmujących się polityką klimatyczną ostatnio wypuścił artykuł, w którym udowadnia, że kraje bazujące w większości na energii odnawialnej to kraje, w których energia jest najdroższa. Można zadać pytanie: czemu energia w Niemczech jest tak droga, skoro Niemcy posiadają w swoim miksie blisko 70 procent energii odnawialnej? Ta energia niemiecka jest trzykrotnie droższa od amerykańskiej i czterokrotnie droższa od chińskiej — mówi gość Radia Katowice.
Szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności przekonuje, że energia odnawialna jest tania tylko w momencie, kiedy wieje wiatr i świeci słońce.
— Wiemy, że w polskich warunkach to jest połowa roku. Na tę (drugą – przyp. red.) połowę roku potrzeba energii konwencjonalnej. Uruchamianie energii konwencjonalnej jest później niesamowicie drogie, bo wszystko trzeba trzymać w ruchu, żebyśmy mieli prąd i nie zabrakło nam światła jak nie świeci i nie wieje — mówi Dominik Kolorz w rozmowie z Pawłem Nadrowskim.
— Jeśli ktoś wciska nam kit tego typu, że magazyny energii spowodują, że dłużej będziemy mogli używać energii z wiatru i słońca, to też jest bzdura. Największy magazyn energii w Niemczech wyczerpuje się po 23 godzinach i później prądu może nie być — dodaje gość Radia Katowice.
Jak mówi przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności, bez względu kto będzie prezydentem Polski, związkowcy zamierzają apelować o niepodpisywanie ustawy.
— Obojętnie kto nie będzie prezydentem, ale pewnie tę ustawę będzie musiał podpisywać lub nie pan prezydent Duda. Na pewno my będziemy do niego apelować, aby tę ustawę zawetował — deklaruje Dominik Kolorz.
Gościem Radia Katowice jest Dominik Kolorz szef Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”. Dzień dobry.
Witam pana redaktora, witam radiosłuchaczy.
Związkowcy, marszałek województwa śląskiego i wojewoda śląski jednym głosem w sprawie Zielonego Ładu. Razem zaproponowaliście reformę polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej. Jak ocenił marszałek Wojciech Saługa, cele środowiskowe europejskiego systemu były dobre, ale wypaczyły się. To jakie zmiany proponujecie?
Ja też pragnę podkreślić, że to bardzo dobrze, że akurat stąd ze Śląska, z tego najbardziej uprzemysłowionego regionu, który jest niestety najbardziej narażony, już te skutki odczuwamy polityki klimatycznej, polityki Zielonego Ładu, poszedł jeden głos bez względu na, że tak powiem, opcje polityczne i sympatie polityczne. Bo i marszałek, i wojewoda, który jest przedstawicielem rządu w terenie, ale też i wszyscy pracodawcy, którzy zasiadają w Wojewódzkiej Radzie Dialogu Społecznego, jak i związkowcy, jednym głosem podpisali się pod uchwałą, w której -tak trzeba powiedzieć- domagamy się takiej głębokiej rewizji dwóch zasadniczych elementów Zielonego Ładu, czyli systemu handlu emisjami i dwutlenku węgla, tzw. ETS, którym obciążone są na dzisiaj energetyka i ciężki przemysł, i co ważne, w drugiej kolejności ETS-u 2, który niestety jest takim elementem Zielonego Ładu, który dotknie bezpośrednio każdego z nas: pana redaktora, radiosłuchaczy, mnie bo będziemy, mówiąc kolokwialnie -tak, jak to powiedziałem zresztą na WRDS-ie- płacić za emisję dwutlenku węgla od wszystkiego co się rusza. Od paliwa począwszy, poprzez ogrzewanie, poprzez samoloty. Wiadomo, że te wszystkie koszta większe wtedy się przerzuci na odbiorcę. Koszty ETS-u 2 przeciętnie na jednego obywatela od 2027 roku, w wersji optymistycznej to będzie ponad 6 tysięcy złotych na rok, w wersji realistycznej koło 10 tysięcy na rok, a w wersji pesymistycznej to może być nawet 15 tysięcy złotych na rok. Żadne gospodarstwo domowe, żadna gospodarka tego nie wytrzyma. Jakie są takie główne założenia tej uchwały? Czego się domagamy przede wszystkim? Ustabilizowania cen, jeśli chodzi o system handlu emisjami. Bo jak system wchodził w życie prawie 15 lat temu, to w roku 2025 za emisję mieliśmy płacić 25 euro, w tej chwili płacimy 70. Domagamy się też, przede wszystkim, wycofania instytucji finansowych z takich spekulacji na rynku emisji CO2. Chodzi o te instytucje finansowe, nawet różnego typu parabanki funkcjonujące w Kajmanach, bo również handlują emisjami CO2 i na tym po prostu zarabiają podnosząc ich cenę. Do czasu takiej rewizji tego systemu, to co powiedziałem na początku, najważniejszym elementem jest ustabilizowanie ceny i również dopuszczenie większej ilości darmowej CO2, szczególnie dla energetyki.
Panie przewodniczący, no dobrze stanowisko przyjęte, ale co z nim dalej? Trafiło do rządu czy taka deklaracja jest bardziej po to żeby pokazać ludziom, że mówicie stanowcze nie dla tego stanu obecnego.
Nie, mam takie głębokie przekonanie, że tutaj nikt z osób i z instytucji, które podpisały się pod tą uchwałą WDRS-u nie ma w zanadrzu jakiegoś elementu politycznego. Skierowane zostało to stanowisko do polskiej prezydencji, czyli do premiera Tuska i również do Rady Dialogu Społecznego, tej na szczeblu krajowym. Tutaj tak naprawdę będzie sprawdzam, bo jak w Warszawie na krajowej Radzie Dialogu Społecznego ta uchwała stanie i pewnie będzie również poddana pod głosowanie, to tam będą nad nią głosować już ministrowie konstytucyjni, od ministra klimatu począwszy, na ministrze aktywów państwowych kończywszy. Wtedy zobaczymy czy rzeczywiście jest determinant w Radzie Ministrów żeby tę politykę klimatyczna, mówiąc w skrócie, bardzo głęboko, pozytywnie dla ludzi, zreformować czy też jest to jakaś wielka polityczna. Miejmy nadzieję, że tak nie jest.
Rząd tymczasem w trybie obiegowym przyjął projekt ustawy wiatrakowej. Została zmniejszona minimalna odległość wiatraków od zabudowań. Wcześniej było to 700 metrów, teraz będzie do 500 metrów. Jak napisała w internecie minister klimatu, to ważny krok do obniżenia cen prądu w Polsce. No właśnie, a pańskim zdaniem ważny krok?
Moim zdaniem, i to nie jest moje zdanie -bo ja na wszystkim się nie znam-, ale ekspertów którzy pracują w energetyce -eksperci, którzy pracują na rzecz „Solidarności”-, to jest wierutna bzdura, co opowiada pani minister. Ja panie redaktorze podam panu taki jeden przykład. Bjørn Lomborg, jeden ze znakomitszych ekonomistów europejskich, który zajmuje się polityką klimatyczną, ostatnio chyba w „The New York Times” wypuścił artykuł, w którym udowodnia, że kraje które bazują w większości na energii odnawialnej, to są te kraje w których energia jest najdroższa. Można by było zadać pytanie czemu energia w Niemczech na przykład jest tak droga, skoro Niemcy czasami się szczycą tym, że posiadają blisko 70% energii odnawialnej, a ta energia niemiecka jest trzykrotnie droższa od amerykańskiej, czterokrotnie droższa od chińskiej. Energia odnawialna jest tania tylko w momencie, jak świeci słońce i wieje wiatr, a wiemy doskonale, że w polskich warunkach to jest połowa roku. Na tę połowę roku trzeba energii konwencjonalnej. To uruchamianie energii konwencjonalnej jest potem niesamowicie drogie, bo to trzeba wszystko trzymać w ruchu -że tak powiem- żebyśmy mieli prąd, żeby nie zabrakło nam światła, jak nie świeci i nie wieje, i to strasznie podraża koszty. Jeżeli ktoś również wciska nam kit tego typu, że magazyny energii będą powodowały, że będziemy mogli dłużej używać tej energii z wiatru i ze słońca, to też jest bzdura. Podam taki przykład, że niemiecki. Największy magazyn energii w Niemczech wyczerpuje się po 23 godzinach i potem prądu może nie być. Myślę, że też będzie taki moment, obojętnie kto będzie prezydentem, ale pewnie jeszcze być może tę ustawę będzie musiał podpisywać lub też nie pan prezydent Duda, na pewno my będziemy apelować do pana prezydenta żeby tę ustawę zawetował.
Było o minister klimatu, to teraz o minister przemysłu. Na łamach „Rzeczpospolitej” ostatnia wypowiedź: „Umowa społeczna dla górnictwa ma wstępną aprobatę Komisji Europejskiej”. Marzena Czarnecka dodała w wywiadzie, że jesienią rząd złożył nowy wniosek notyfikacyjny o zgodę na pomoc publiczną do dopłaty do redukcji wydobywania węgla i plany zakładają, że wniosek ma być przeprocedowany do końca tego roku. Realne panie przewodniczący? Do końca tego roku?
Panie redaktorze drogi, co minister to obiecuje, że notyfikacja nastąpi do końca roku a przypomnę, że to wszystko trwa już od roku 2021, teraz mamy rok 2025. Oczywiście wszyscy głęboko kibicujemy pani minister żeby w końcu te słowa się spełniły, ale póki co, umówmy się, że to są tylko słowa, które z reguły wypowiadane są na początku roku, że do końca danego roku umowa społeczna będzie notyfikowana. Niewiele z tego wychodzi, aczkolwiek ten brazylijski serial musi się już skończyć i naprawdę to jest swoistego typu niebezpieczna gra, bo to co dzieje się w górnictwie, szczególnie w tym górnictwie węgla energetycznego, to jest balansowanie na bardzo cienkiej linie, bo pomoc publiczna już tam jest przyznawana na podstawie umowy społecznej, ale nie notyfikowana. Zawsze trzeba mieć z tyłu głowy ten element, że może się skończyć, tak jak swego czasu w stoczniach, gdzie był podobny proceder i Komisja Europejska stwierdziła – nie macie notyfikowanego programu na pomoc publiczną dla stoczni. Teraz oby nie było tak samo. Tutaj muszą być, powiem kolokwialnie, wszystkie ręce na pokładzie żeby notyfikować to, co zostało w umowie społecznej napisane, ale na razie to są tylko słowa. Słowa bez względu na to czy ministrem odpowiedzialnym za górnictwo jest pani minister Czarnecka, czy przedtem był pan minister Soboń, czy przedtem jeszcze pan minister Wesoły itd., itd., to są słowa za tym nie idą niestety czyny.
Po roku funkcjonowania ministerstwa przemysłu, jaka szkolna ocena, pana zdaniem, się należy?
Według nowych ocen czy według takich jakie ja pamiętam.
Od 1 do 6.
Od 1 do 6, to tak bym może dał 2+. Ta 2+ to zachęci panią minister, ale cała reszta to jest po prostu… Wszyscy wiązaliśmy nadzieję z ministerstwem przemysłu na Śląsku, ale te nadzieje okazały się płonne, ponieważ ministerstwo nie ma kompetencji. Jeżeli ministerstwo nie potrafi, że tak powiem, ustalać zasad i sposobu transformacji energetycznej, jeżeli ministerstwo nie jest w stanie przeprowadzić nowelizacji ustawy górniczej w szybkim tempie, jeżeli ministerstwo niewiele ma do powiedzenia, jeśli w ogóle chodzi o transformację regionów górniczych, w tym Śląska, to jest pytanie, no chyba ono tylko po to tu zostało stworzone, bo być może sobie premier Donald Tusk wymyślił, że w razie czego, jak będą protesty, to będą one w Katowicach a nie przyjedziemy nigdy do Warszawy. To już się pomylił, bo już przynajmniej trzy razy w Warszawie byliśmy. Dopóki to ministerstwo nie będzie miało rzeczywiście decyzyjnych mocy, no to utrzymywać urzędników łącznie z ministrem, to mija się z celem.
Dominik Kolorz przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności” był gościem Radia Katowice. Dziękuję.
Dziękuję bardzo. Pozdrowienia dla radiosłuchaczy.
Zawsze jesteśmy w centrum wydarzeń. Dyskutujemy o problemach ważnych dla kraju i regionu. Zadajemy trudne pytania, zmierzamy do sedna sprawy. Wykładamy kawę na ławę.