Górnik Zabrze przegrał z Cracovią 0:1 (0:1) po trafieniu Airama Cabrery w 19. minucie meczu piłkarskiej ekstraklasy.
Marcin Brosz przemeblował linię defensywną. Za pauzującego za kartki Matrasa zagrał Matuszek, Sekulić wystąpić na lewej obronie, a Arnarson na prawej. Partnerem Wiśniewskiego na środku obrony był Suarez. Pierwsza połowa toczyła się po dyktando zabrzan. Górnik grał szybko, agresywnie, z pomysłem i na jeden kontakt. I stwarzał wyborne okazje bramkowe. Angulo był sam na sam z bramkarzem i trafił w słupek, a w kolejnej świetnej sytuacji minimalnie spudłował. Po strzale głową Jimeneza wydawało się, że musi być gol. Bramkarz obronił. - To była lepsza sytuacja niż karny – przyznał Jan Urban, który z trybun oglądał mecz. Było kilka świetnych dograń Gwilii z rogów i wolnych, nie było tylko gola. „Pasy” wyprowadziły jeden szybki atak, kilku naszych graczy popełniło błąd, a Cabrera z 2-3 metrów trafił do siatki.
Druga połowa miała podobny przebieg. Chudy był bezrobotny, a gra toczyła się głównie na połowie gości. Nie było tak klarownych okazji do strzelenia gola, za to sędzia dwa razy podyktował rzut karny dla Górnika. Igor dwa razy ustawiał już piłkę na jedenastym metrze, a arbiter dwa razy po konsultacji VAR zmienił decyzję. O ile w drugim wypadku trudno z jego decyzją polemizować, to w pierwszej… Na pewno nie popełniłby błędu wskazując na „wapno”. Obie sytuacje, trwające w sumie pięć minut, na pewno wybiły zespół z rytmu. W końcówce było mnóstwo chęci, ambicji, ale coraz trudniej było przebić się przez mur dobrze broniącej Cracovii.
W tabeli prowadzi Lechia (56 pkt) o pięć punktów przed Legią, dziesięć przed Piastem Gliwice i czternaście przed Cracovią. Zagłębie jest szóste (40 pkt), Górnik - dwunasty (27 pkt), a Wisła Płock - piętnasta (24 pkt) i tym samym znajduje się w strefie spadkowej.
/iar/mat. prasowe/mm/