Pracownicy raciborskiej fabryki kotłów Rafako wystosowali listo otwarty do premiera Donalda Tuska z apelem o uratowanie zakładu. Pismo podpisali także starosta raciborski Grzegorz Swoboda oraz prezydent Raciborza Jacek Wojciechowicz.
Po ogłoszeniu upadłości syndyk masy upadłościowej rozpoczął procedurę zwolnień grupowych. Do końca lutego pracę straci tam blisko 700 osób. Jednocześnie jednak w Warszawie wciąż prowadzone są rozmowy z rządową Agencją Rozwoju Przemysłu na temat ewentualnego przejęcia Rafako.
Jak podkreśla Marek Langer, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników Zakładów Pracy "Rafako", z decyzjami nie można już dłużej zwlekać, bo za największym kapitałem firmy są ludzie, a ci nie mogą pozostać bez pracy.
Nie rozumiemy, dlaczego zakład z takim potencjałem nie budzi zainteresowania chociażby spółek energetycznych – podkreśla szef związkowców.
Proszone o komentarz Ministerstwo Przemysłu zasygnalizowało, że w najbliższych czasie ma odbyć się spotkanie ze stroną społeczną.
Raciborska fabryka kotłów Rafako działała od 1949 roku. W 2014 roku spółka podpisała z Tauronem kontrakt na budowę bloku węglowego dla Elektrowni Jaworzno, który z powodu problemów technicznych był kilkukrotnie wyłączany i remontowany. W 2023 podpisano ugodę, w myśl której Rafako przekazało spółce Tauron 240 milionów złotych. Obciążenia finansowe miały znaczny wpływ na działalność fabryki, która miała problemy z realizacją innych kontraktów, między innymi na budowę elektrociepłowni w Koksowni Radlin.
Autor: Wojciech Kocjan