Aż 6 bramek padło pod Klimczokiem, w tym 4 po rzutach karnych, w meczu 1/16 Fortuna Pucharu Polski. Do wyłonienia zwycięzcy potrzeba było dogrywki. Podbeskidzie - Zagłębie Lubin 2:4.
Mecz pierwotnie miał zostać rozegrany 29. października, ale został odwołany ze względu na zagrożenie epidemiologiczne. Trenerzy obu drużyn, patrząc po składach drużyn, potraktowali spotkanie poważnie. Od pierwszej minuty mecz był rozgrywany w intensywnym tempie. W pierwszej połowie bramki nie padły, ale w drugiej worek z bramkami się rozwiązał. Zaczęło się od rzutu karnego, podyktowanego po faulu na Marko Roginiciu, Piłkę na 11. metrze ustawił Sergiej Miakushko i było 1:0. Po 15. minutach mieliśmy już remis. Ponownie gol padł po jedenastce. Tym razem po rzucie rożnym piłkę ręką zagrał Roginć, sędzia wskazał na wapno, a piłkę w siatce umieścił Drazić. Chociaż z obu stron ataki nie ustawały, ale żadna z drużyn nie potrafiła odmienić losów meczu. Po 90. minutach trzeba było przystąpić do dogrywki.
A dodatkowe pół godziny zaczęło się lepiej dla gości. Zagłębie atakowało pole karne miejscowych i w końcu dopięli swego. Tym razem to Loneco Simić pokonał Michala Peskovicia. Górale i na to trafienie potrafili odpowiedzieć. Znów po rzucie karnym Sergieja Miakushko. Ale dwa ostatnie ciosy należały do gości. Na karnego Drazicia i bramkę Samuela Mraza podopieczni Krzysztofa Brede nie potrafili odpowiedzieć i to Zagłębie Lubin zagra w 1/8 Fortuna Pucharu Polski.
- Jesteśmy smutni po tym meczu. Nie chcę tak na szybko analizować co dziś zawiodło. Myślę, że zabrakło nam trochę szczęścia. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy grę, stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale nic nam nie chciało wpaść. Drugie 45 minut było nieco bardziej nerwowe, a końcówka już typowo pucharowa. Sporo karnych, sporo zwrotów akcji i niestety to nie my wychodzimy dziś zwycięzcy. Cieszę się, że szybko mogłem wrócić do gry. W ostatnim meczu doznałem lekkiego urazu, ale jestem już całkowicie gotowy do gry i czekam na kolejne spotkania. Następny mecz gramy w Poznaniu. Nie patrzymy jednak na rywala, tylko patrzymy na siebie. Każdy następny mecz jest teraz dla nas jak finał. Zajmujemy takie miejsce w tabeli, które nikomu z nas nie odpowiada. Każdy z nas chce wygrywać, zdobywać punkty i jak najszybciej zmienić swoje miejsce w tabeli - mówił po meczu ukraiński stoper Podbeskidzia Dmytro Bashlai.
Teraz przed piłkarzami z Bielska-Białej bardzo ważny pojedynek w Poznaniu z tamtejszym Lechem.
TS Podbeskidzie Bielsko-Biała - KGHM Zagłębie Lubin 2:4
erhij Miakuszko 63 (k), 102 (k) - Dejan Dražić 78 (k), 112 (k), Lorenco Šimić 94, Samuel Mráz 106
Podbeskidzie: Pesković - Gutowski, Komor, Bashlai, Rundić - Miakushko (112' Sierpina), Kocsis, Ubbink (74' Nowak), Bieroński (67' Sitek), Marzec (67' Rzuchowski) - Roginić (112' Martin Gomez)
Zagłębie: Forenc - Chodyna (89' Bednarczyk), Simić, Guldan, Balić - Bashkirov - Szysz, Poręba, Żubrowski, Drazić - Sirk (64' Mraz)
żółte kartki: Kocsis, Bashlai, Rundić - Drazić, Guldan, Balić, Żubrowski
Autor: Piotr Muszalski/pm/